StoryEditor

Uwaga! Adenomatoza

Biegunka, zróżnicowanie w grupie, wyniszczenie, później pogorszenie wyników produkcyjnych, a niekiedy nawet padnięcia. Tak zdaniem lek. wet. Mariusza Zielińskiego z Opatowca wygląda adenomatoza w polskich chlewniach. 
19.12.2019., 13:12h

Kiedyś egzotyczna, diagnozowana wyłącznie za granicą w USA, Kanadzie bardzo szybko wraz z migracją zwierząt hodowlanych zajęła europejskie chlewnie. Później najprawdopodobniej wraz z warchlakami do dalszego tuczu objęła niemal cały kontynent. Dziś w zasadzie nie ma chlewni, w której adnomatoza, bo o niej mowa, nie występowałaby – mówi specjalista chorób świń Mariusz Zieliński z Opatowca w woj. świętokrzyskim. 

 

Wszędobylskie bakterie

Wywołujące adenomatozę Gram-ujemne pałeczki Lawsonia intracellularis są, zdaniem lekarza, obecne w  każdej chlewni. Choroba przenoszona jest poprzez kontakt zwierząt z kałem pochodzącym od osobników chorujących.

– Z mojego doświadczenia wynika, że 100% pobieranych w tym kierunku próbek z obsługiwanych przeze mnie  chlewni jest pozytywnych – mówi Zieliński. – Trzeba zwierzęta przed tą chorobą zabezpieczać, ponieważ powoduje ona poważne straty w produkcji – dodaje.

Lekarz twierdzi, że w wielu stadach choroba na pierwszy rzut oka może nie być widoczna. Odczuwalne są natomiast straty ekonomiczne. Jego zdaniem mitem jest również to, że dotyczy tylko warchlaków i tuczników. 

 - Już kilka dni po odsadzeniu może zaatakować prosięta i na dodatek dotyczy także loch stada podstawowego, które niespecjalnie ją przechorowują, ale stają się źródłem zakażenia pozostałych zwierząt – wyjaśnia lekarz.

 

Więcej o chorobie, a także sposobach radzenia sobie z nią przeczytacie w styczniowym wydaniu „top świnie”. Zapraszamy do lektury. 

Anna Kurek
Autor Artykułu:Anna Kurek

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
19. kwiecień 2024 03:50