StoryEditor

Najwyższa Izba Kontroli ponownie o ASF

Rozprzestrzenianie się wirusa ASF jest tak groźne dla całej gospodarski, że dla jego zwalczenia usprawiedliwione jest podejmowanie przez rząd nawet drastycznych środków. Najwyższa Izba Kontroli ponownie alarmuje w sprawie afrykańskiego pomoru świń. Zwłaszcza, że – zdaniem kontrolerów – w zwalczaniu choroby nie wiele się zmieniło.
02.07.2018., 18:07h
Zdaniem NIK wysyp kolejnych ognisk ASF to najlepszy dowód na to, że w dalszym ciągu znaczna część gospodarstw nie jest przygotowana na walkę z afrykańskim pomorem świń.

Tymczasem pomór może oznaczać:
  • dramatyczne zmniejszenie pogłowia świń,
  • zmiany strukturalne na wsi,
  • wymuszone przeobrażenie przemysłu mięsnego,
  • okresowe zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego kraju.

Już kontrola ze stycznia 2018 r. pokazała, że realizacja programu bioasekuracji, który miał odizolować ogniska choroby i uchronić resztę gospodarstw przed wirusem, okazała się nieskuteczna. W wielu przypadkach stosowane przez rolników zabezpieczenia były nieodpowiednie lub wręcz fikcyjne.

Program bioasekuracji był według NIK niedostosowany do rozdrobnionej struktury gospodarstw. Zdecydowana większość z nich nie mogła sobie pozwolić na wprowadzenie koniecznych zabezpieczeń kosztujących średnio 33 tys. zł. W konsekwencji realna ochrona objęła zaledwie ok. 6% hodowli trzody.

Zawiodła też inspekcja weterynaryjna. Nadzór Głównego Lekarza Weterynarii sprowadzał się do bezkrytycznego przyjmowania od powiatowych lekarzy informacji o uznaniu gospodarstw za spełniające najwyższy stopień bioasekuracji. Jednak ponowne kontrole gospodarstw, przeprowadzone już w obecności inspektorów NIK, wykazywały elementarne braki zabezpieczeń.

Zaproszeni przez Najwyższą Izbę Kontroli eksperci podkreślali, że mimo wysiłków rządu, który opracował nowe przepisy, dotychczasowa walka wydaje się być nieskuteczna i trzeba sobie zadać pytanie o sens jej kontynuowania w tym kształcie. Specjaliści zwracają uwagę, że tym, co odróżnia obecne rozprzestrzenianie się choroby w Europie Wschodniej i Środkowej od jej wystąpienia na Zachodzie w latach 60. i 70. , jest masowe przenoszenie wirusa przez dziki.  Dlatego nie da się zwalczyć ASF bez drastycznego przerzedzenia ich populacji i jednocześnie bez zatrzymania dzików przechodzących do Polski zza wschodniej granicy. W obu przypadkach podjęto już działania, jednak eksperci podkreślają, że sprawne zrealizowanie obu warunków nie będzie łatwym zadaniem.

Problematyczna jest także redukcja populacji dzików. Według rekomendacji Rządowego Zespołu Kryzysowego do zatrzymania ASF konieczne jest pozostawienie na wschód od Wisły jednego dzika na 10 h powierzchni leśnej, a na zachód pięciu dzików na takim obszarze. wk
Fot. Sierszeńska
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
24. kwiecień 2024 09:05