StoryEditor

Nie jestem dobrej myśli

Czy jesteśmy w stanie zwalczyć afrykański pomór świń, czy musimy nauczyć się z nim żyć i jakie to oznacza konsekwencje? – pytamy prezesa Krajowego Związku Producentów - Pracodawców Trzody Chlewnej, Mariana Kapłona.
14.12.2017., 15:12h
W tej chwili należy przyjąć, że pomór pozostanie już na terenie Polski. Zmarnowaliśmy minione trzy lata z czego najłatwiejszym okresem do opanowania pomoru było pierwszych kilkanaście miesięcy – uważa Kapłon. –  Wtedy kiedy ASF był w tej, stosunkowo niewielkiej, części kraju, która jest mniej intensywna pod względem transportu, ludności i produkcji były szanse na jego zatrzymanie – dodaje. 

W kilka tygodni po wybuchu epidemii Krajowy Związek Pracodawców - Producentów Trzody Chlewnej zorganizował konferencję na temat ASF. Już wówczas  prof. Pejsak wyraźnie mówił co trzeba było zrobić, aby wygasić pomór. 

Nie zastosowano niestety wskazanych rozwiązań i w efekcie  mamy już wirusa wokół Warszawy, czyli dużego węzła komunikacyjnego i co ważniejsze w rejonie znacznie bardziej intensywnej produkcji trzody chlewnej – mówi prezes. 

Zakładając, że ASF rozleje się po całym kraju czekają nas dotkliwe konsekwencje. Kapłon jest  w związku z tym naprawdę złej myśli.
Obawia się, że  średnie i duże fermy, zorganizowane na zasadzie potokowej – rytmicznej produkcji tuczników są w znacznie gorszej sytuacji niż fermy drobne lub tuczarnie kontraktowe.  Jego zdaniem, gdy fermy te zostaną zarażone wirusem ASF jest oczywistym, że stada w tych fermach zostaną poddane utylizacji. Gorzej, gdy w pobliżu czystej fermy pojawi się ognisko nawet kilku chorych na ASF świń. Wówczas na fermę zostanie nałożony administracyjny zakaz sprzedaży, który jeśli będzie dłuższy niż 2–3 tygodnie doprowadzi do katastrofalnego pogorszenia się dobrostanu zwierząt. Budynki nie są przecież z gumy.   Kilka świń utrzymywanych bez zabezpieczenia epizootycznego może doprowadzić do biologicznej i finansowej ruiny znajdującej się w ich sąsiedztwie  fermy, która ma zdrowe zwierzęta, spełnia wszystkie kryteria zabezpieczenia epizootycznego i daje prace wielu pracownikom.  – Wciąż nie została w żaden sposób załatwiona sprawa kompartymentów, czyli tzw. stref wydzielonych, perfekcyjnie izolowanych, w których wszystkie podmioty, zarówno produkujące trzodę chlewna jak i te związane z obsługą zewnętrzną ferm i przetwórstwem objęte zostaną zasadami bioasekuracji i ciągłym nadzorem weterynaryjnym. Zarówno żywiec jak i wieprzowina pochodząca z kompartmentów  nie powinny podlegać żadnym restrykcjom w sprzedaży na rynek krajowy jak i unijny – twierdzi Kapłon.

Więcej o tym co zdaniem prezesa, Mariana Kapłona w aktualnej sytuacji może czekać producentów świń przeczytacie w styczniowym wydaniu programu specjalnego "top świnie". Zapraszamy do lektury.  
aku 

Anna Kurek
Autor Artykułu:Anna Kurek

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
25. kwiecień 2024 17:29