Nie pozbędziemy się ASF u dzików! Specjaliści specjalistom w Krakowie

Czy grozi nam rozlanie się ASF na zachód kraju i czy pozbędziemy się wirusa z populacji dzików? To najbardziej gorący i najważniejszy problem dla produkcji świń w naszym kraju. Temat ASF zdominował inauguracyjny dzień Pierwszej Międzynarodowej Konferencji Lekarzy Weterynarii – Specjalistów Chorób Świń w Krakowie.
- Dziś ASF mamy już na obszarze prawie 30% kraju i wirus rozlewa się na północy i na wschodzie, przechodząc na południe kraju – mówił dr Krzysztof Jażdżewski, były Główny Lekarz Weterynarii. Dr Jażdżewski prześledził rozwój ASF u dzików od pierwszego przypadku w 2014 do dnia dzisiejszego. Jego zdaniem wciąż największym zagrożeniem są dziki oraz padlina w lesie.
- Jesteśmy w stanie wyzbierać ledwie 20-30% padłych dzików, ta padlina jest ogromnym zagrożeniem w lesie, gdzie pozostaje mnóstwo wirusa – podkreślał dr Jażdżewski. To właśnie resztki padliny są zagrożeniem dla kolejnych pokoleń dzików. Młode osobniki są narażone na wirusa, który stwarza długotrwałe zagrożenie w środowisku. 70% padłych dzików, znajdowanych w lesie wykazuje obecność ASF.
Prof. Zygmunt Pejsak w swoim wykładzie przekonywał, że dziś to właśnie padłe dziki są zdecydowanie większym zagrożeniem i źródłem zakażenia niż nawet dziki żywe.
- W ostatnich latach wiele się nauczyliśmy i zmieniliśmy podejście – mówił prof. Pejsak – dziś wiemy, że w regionach zagrożonych musimy zredukować populację dzika prawie do zera. Zdaniem prof. Pejsaka nawet przy użyciu najnowocześniejszych metod polowania nie da się w 100% zredukować dzików nawet na małym terenie. Czego świadkami jesteśmy także w tak dobrze zorganizowanym kraju jak Belgia, gdzie administracja działa szybko i zdecydowanie. Mimo tych działań wirus dalej się rozprzestrzenia i jest już ok. 1 km od granicy francuskiej.
Endemiczna postać choroby?
U nas występowanie ASF w małych populacjach dzika w lesie w rejonach, gdzie stwierdzano wcześniej ostrą postać choroby, może świadczyć o tym, że choroba przekształciła się z postaci ostrej w endemiczną. W tym przypadku przebieg choroby nie jest już tak wyraźny, jak to miało miejsce poprzednio. Często to już nie żywe dziki są wektorem, a właśnie wirus, który przeżył w zwłokach.
- To też świadczy o tym, że raczej już nigdy nie pozbędziemy się wirusa ASF z populacji dzików – przekonywał prof. Pejsak.
Ogromne niedoszacowanie populacji
– Niedoszacowanie liczby dzików w całej Polsce, a zwłaszcza w sąsiedztwie dużych miast może być nawet 4-krotne – mówił dr Jażdżewski. Czerwona strefa rozlewa się na północnym wschodzie i na wschodzie, gdzie pojawiły się 4 ogniska w tym roku. Kilka dni temu w fermie na 8 tys. świń pod Bielskiem Podlaskim, a dosłownie wczoraj w małym gospodarstwie, gdzie były 2 świnie w powiecie Krasnystaw na Lubelszczyźnie.
Ogniska w 2018 r. w Warmińsko-Mazurskim są efektem wysokiej presji wirusa w populacji dzików. Wirus rozwija się w klastrach na Podlasiu oraz na Mazowszu i w woj. Lubelskim. Na Lubelszczyźnie silna jest presja wirusa wzdłuż granicy. W kilku regionach klastry przechodzą w stan endemiczny.
Korytarze ekologiczne
W ubiegłym bardzo suchym roku, wystąpiły korytarze ekologiczne na terenach leśnych i wzdłuż rzek, blisko cieków wodnych. W terenach naturalnych wydaje się, że rozwój tej choroby odbywa się właśnie wzdłuż korytarzy ekologicznych. - Większość przypadków ASF u dzików stwierdzono właśnie w korytarzach ekologicznych, czyli tam gdzie przebywają i przemieszczają się dziki – mówił dr Jażdżewski.
Idąc tym tropem możemy mieć problem z korytarzem ekologicznym, który przez Podkarpacie biegnie w kierunku Małopolski. Co jest wysoce prawdopodobną drogą rozprzestrzenienia się wirusa w kierunku południowym.
W naturze 1-2 km/miesiąc
- W naturze wirus przemieszcza się od 1-2 km na miesiąc, ale nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć wpływu człowieka – podkreślał prof. Pejsak. Każdy usunięty dzik dodatni ze środowiska zmniejsza nam presję wirusa.
Żniwo w Europie
W całej Europie Środkowo-Wschodniej ASF zbiera swoje żniwo. Najgorzej jest w Rumunii, gdzie sytuacja wymknęła się spod kontroli.
– Sytuacja w Belgii jest o tyle interesująca, że Belgowie zrobili wszystko, co można zrobić, by ograniczyć rozwój wirusa ASF wśród dzików. Szybka reakcja służb belgijskich nie zatrzymała rozprzestrzeniania wirusa – podkreślał dr Tomasz Trela, który przedstawił sytuację w Europie i na świecie. Najszybciej wirus rozprzestrzenia się w Chinach.
– W Azji ponad 60% świń, które trafiają na ubój są zakażone wirusem, co sprawia, że mięso i wyroby mięsne są głównym źródłem zakażenia i powodem tak szybkiego rozprzestrzenienia się wirusa – wyjaśniał dr Trela. Jego zdaniem dłuższy jest okres inkubacji choroby, niż jak wcześniej zakładano ok. 15-19 dni, bo zdarzały się przypadki, gdzie objawy wystąpiły po kilku, 4-5 tygodniach. A to oznacza, że na rynku mięsa może być sporo wyrobów zarażonych wirusem. W zależności od obróbki wirus może nawet do pół roku zostać w mięsie.
ASF u świń – choroba sezonowa
– Nie dziki żywe, ale dziki padłe są najważniejszym wektorem ASF, dlatego musimy więcej płacić za to, by jak najwięcej padłych dzików wyzbierać w lesie – przekonywał prof. Pejsak, który twierdzi, że występowanie ASF latem, zwłaszcza na początku czerwca wskazuje, że ASF jest chorobą sezonową, gdyż jego nasilenie jest właśnie od czerwca do września. A to wiąże się ze zwiększonym ruchem w lesie, zbiorem zielonek czy siana, kiedy to zwiększa się ryzyko zawleczenia wirusa.
Szczepionki długo jeszcze nie będzie
Niestety eksperci nie mają dobrych informacji, jeżeli chodzi o znalezienie złotego środka na zwalczenie choroby.
– Wielu naukowców obiecuje, że już niedługo będziemy mieli szczepionkę, ale niestety wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo nie będziemy jej mieć – mówił prof. Pejsak. Jest to o wiele bardziej skomplikowane niż się wydawało.
Problemem brak konsekwencji
– Nie z braku wiedzy mamy niepowodzenia, tylko dlatego, że nie robimy tego, co powinniśmy robić – mówił Pejsak. I dodał, że nigdy w Europie nie było takiej sytuacji z tak potężnym epizootycznym zagrożeniem.
– Na początku uważano, że ASF gwałtownie wygaśnie z powodu wysokiej śmiertelności, ale dziś widzimy, że choroba nie wygasła, ale też nie przestrzenia się tak szybko na zachód. A to świadczy, że jednak mamy kontrolę nad tą chorobą, mimo wielu niedoskonałości – podsumował prof. Pejsak.
Dziś najważniejsze są dwie sprawy: konsekwentne redukowanie populacji dzika. Nie dość, że wszelkie szacunki są mocno niedoszacowanie, to działania opieszałe. Niebezpiecznie rośnie gęstość populacji w kierunku zachodnim. I trzeba ochronić Polskę zachodnią! Dlatego zdaniem prof. Pejsaka w strefie buforowej powinniśmy odstrzelić jak najwięcej dzików. Jedynym sposobem ochrony populacji świń jest profesjonalna bioasekuracja gospodarstwa, transportu czy pasz. Innego sposobu nie ma.
Przeczytaj również

Dr Tomasz Trela mówił, że ponad 60% świń, które trafiają na ubój w Azji jest zakażonych ASF

Prof. Zygmunt Pejsak jest zdania, że nie damy rady pozbyć się wirusa ze stada dzików. Jest to prawie niemożliwe.

Prof. Jie Zhang z Chin przedstawiła jak w ostatnich 9 miesiącach wirus ASF opanował ogromne obszary Chin i zredukował o 25% populację świń.

Dr Krzysztof Jażdżewski przekonuje, że stan dzików w Polsce jest mocno niedoszacowany, a największym zagrożeniem jest padlina pozostająca w lesie.

Sepcjaliści specjalistom w Krakowie

Sepcjaliści specjalistom w Krakowie