StoryEditor

Nie pozbędziemy się ASF u dzików! Specjaliści specjalistom w Krakowie

Czy grozi nam rozlanie się ASF na zachód kraju i czy pozbędziemy się wirusa z populacji dzików? To najbardziej gorący i najważniejszy problem dla produkcji świń w naszym kraju. Temat ASF zdominował inauguracyjny dzień Pierwszej Międzynarodowej Konferencji Lekarzy Weterynarii – Specjalistów Chorób Świń w Krakowie.  
04.06.2019., 13:06h

- Dziś ASF mamy już na obszarze prawie 30% kraju i wirus rozlewa się na północy i na wschodzie, przechodząc na południe kraju – mówił dr Krzysztof Jażdżewski, były Główny Lekarz Weterynarii. Dr Jażdżewski prześledził rozwój ASF u dzików od pierwszego przypadku w 2014 do dnia dzisiejszego. Jego zdaniem wciąż największym zagrożeniem są dziki oraz padlina w lesie.

- Jesteśmy w stanie wyzbierać ledwie 20-30% padłych dzików, ta padlina jest ogromnym zagrożeniem w lesie, gdzie pozostaje mnóstwo wirusa – podkreślał dr Jażdżewski. To właśnie resztki padliny są zagrożeniem dla kolejnych pokoleń dzików. Młode osobniki są narażone na wirusa, który stwarza długotrwałe zagrożenie w środowisku. 70% padłych dzików, znajdowanych w lesie wykazuje obecność ASF. 

Prof. Zygmunt Pejsak w swoim wykładzie przekonywał, że dziś to właśnie padłe dziki są zdecydowanie większym zagrożeniem i źródłem zakażenia niż nawet dziki żywe. 

- W ostatnich latach wiele się nauczyliśmy i zmieniliśmy podejście – mówił prof. Pejsak – dziś wiemy, że w regionach zagrożonych musimy zredukować populację dzika prawie do zera. Zdaniem prof. Pejsaka nawet przy użyciu najnowocześniejszych metod polowania nie da się w 100% zredukować dzików nawet na małym terenie. Czego świadkami jesteśmy także w tak dobrze zorganizowanym kraju jak Belgia, gdzie administracja działa szybko i zdecydowanie. Mimo tych działań wirus dalej się rozprzestrzenia i jest już ok. 1 km od granicy francuskiej. 

 

Endemiczna postać choroby?

U nas występowanie ASF w małych populacjach dzika w lesie w rejonach, gdzie stwierdzano wcześniej ostrą postać choroby, może świadczyć o tym, że choroba przekształciła się z postaci ostrej w endemiczną. W tym przypadku przebieg choroby nie jest już tak wyraźny, jak to miało miejsce poprzednio. Często to już  nie żywe dziki są wektorem, a właśnie wirus, który przeżył w zwłokach. 

- To też świadczy o tym, że raczej już nigdy nie pozbędziemy się wirusa ASF z populacji dzików – przekonywał prof. Pejsak. 

 

Ogromne niedoszacowanie populacji 

 

– Niedoszacowanie liczby dzików w całej Polsce, a zwłaszcza w sąsiedztwie dużych miast może być nawet 4-krotne – mówił dr Jażdżewski. Czerwona strefa rozlewa się na północnym wschodzie i na wschodzie, gdzie pojawiły się 4 ogniska w tym roku. Kilka dni temu w fermie na 8 tys. świń pod Bielskiem Podlaskim, a dosłownie wczoraj w małym gospodarstwie, gdzie były 2 świnie w powiecie Krasnystaw na Lubelszczyźnie. 

 

Ogniska w 2018 r. w Warmińsko-Mazurskim są efektem wysokiej presji wirusa w populacji dzików. Wirus rozwija się w klastrach na Podlasiu oraz na Mazowszu i w woj. Lubelskim. Na Lubelszczyźnie silna jest presja wirusa wzdłuż granicy. W kilku regionach klastry przechodzą w stan endemiczny. 

 

Korytarze ekologiczne

W ubiegłym bardzo suchym roku, wystąpiły korytarze ekologiczne na terenach leśnych i wzdłuż rzek, blisko cieków wodnych. W terenach naturalnych wydaje się, że rozwój tej choroby odbywa się właśnie wzdłuż korytarzy ekologicznych. - Większość przypadków ASF  u dzików stwierdzono właśnie w korytarzach ekologicznych, czyli tam gdzie przebywają i przemieszczają się dziki – mówił dr Jażdżewski. 

Idąc tym tropem możemy mieć problem z korytarzem ekologicznym, który przez Podkarpacie biegnie w kierunku Małopolski. Co jest wysoce prawdopodobną drogą rozprzestrzenienia się wirusa w kierunku południowym. 

 

W naturze 1-2 km/miesiąc

- W naturze wirus przemieszcza się od 1-2 km na miesiąc, ale nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć wpływu człowieka – podkreślał prof. Pejsak. Każdy usunięty dzik dodatni ze środowiska zmniejsza nam presję wirusa. 


 

Żniwo w Europie

 

W całej Europie Środkowo-Wschodniej ASF zbiera swoje żniwo. Najgorzej jest w Rumunii, gdzie sytuacja wymknęła się spod kontroli.

– Sytuacja w Belgii jest o tyle interesująca, że Belgowie zrobili wszystko, co można zrobić, by ograniczyć rozwój wirusa ASF wśród dzików. Szybka reakcja służb belgijskich nie zatrzymała rozprzestrzeniania wirusa – podkreślał dr Tomasz Trela, który przedstawił sytuację w Europie i na świecie. Najszybciej wirus rozprzestrzenia się w Chinach.

W Azji ponad 60% świń, które trafiają na ubój są zakażone wirusem, co sprawia, że mięso i wyroby mięsne są głównym źródłem zakażenia i powodem tak szybkiego rozprzestrzenienia się wirusa – wyjaśniał dr Trela. Jego zdaniem dłuższy jest okres inkubacji choroby, niż jak wcześniej zakładano ok. 15-19 dni, bo zdarzały się przypadki, gdzie objawy wystąpiły po kilku, 4-5 tygodniach. A to oznacza, że na rynku mięsa może być sporo wyrobów zarażonych wirusem. W zależności od obróbki wirus może nawet do pół roku zostać w mięsie. 

 

ASF u świń – choroba sezonowa

– Nie dziki żywe, ale dziki padłe są najważniejszym wektorem ASF, dlatego musimy więcej płacić za to, by jak najwięcej padłych dzików wyzbierać w lesie – przekonywał prof. Pejsak, który twierdzi, że występowanie ASF latem, zwłaszcza na początku czerwca wskazuje, że ASF jest chorobą sezonową, gdyż jego nasilenie jest właśnie od czerwca do września. A to wiąże się ze zwiększonym ruchem w lesie, zbiorem zielonek czy siana, kiedy to zwiększa się ryzyko zawleczenia wirusa. 


 

Szczepionki długo jeszcze nie będzie 

Niestety eksperci nie mają dobrych informacji, jeżeli chodzi o znalezienie złotego środka na zwalczenie choroby.

– Wielu naukowców obiecuje, że już niedługo będziemy mieli szczepionkę, ale niestety wszystko wskazuje na to, że  jeszcze długo nie będziemy jej mieć – mówił prof. Pejsak. Jest to o wiele bardziej skomplikowane niż się wydawało. 

 

Problemem brak konsekwencji

– Nie z braku wiedzy mamy niepowodzenia, tylko dlatego, że nie robimy tego, co powinniśmy robić – mówił Pejsak. I dodał, że nigdy w Europie nie było takiej sytuacji z tak potężnym epizootycznym zagrożeniem. 

– Na początku uważano, że ASF gwałtownie wygaśnie z powodu wysokiej śmiertelności, ale dziś widzimy, że choroba nie wygasła, ale też nie przestrzenia się tak szybko na zachód. A to świadczy, że jednak mamy kontrolę nad tą chorobą, mimo wielu niedoskonałości – podsumował prof. Pejsak. 

Dziś najważniejsze są dwie sprawy: konsekwentne redukowanie populacji dzika. Nie dość, że wszelkie szacunki są mocno niedoszacowanie, to działania opieszałe. Niebezpiecznie rośnie gęstość populacji w kierunku zachodnim. I trzeba ochronić Polskę zachodnią! Dlatego zdaniem prof. Pejsaka w strefie buforowej powinniśmy odstrzelić jak najwięcej dzików. Jedynym sposobem ochrony populacji świń jest profesjonalna bioasekuracja gospodarstwa, transportu czy pasz. Innego sposobu nie ma.

Karol Bujoczek
Autor Artykułu:Karol Bujoczek Redaktor naczelny top agrar Polska
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
18. kwiecień 2024 12:53