Jesteś w strefie Premium
Płot w zawieszeniu: Minister Jurgiel samotnie broni inwestycji

Wbrew oczekiwaniom rząd nie podjął jeszcze decyzji w sprawie budowy płotu na wschodniej granicy. Sprawie ma jeszcze raz przyjrzeć się specjalny zespół, który przeanalizuje celowość inwestycji.
We wczorajszym porządku obrad znalazły się dwa punkty dotyczące budowy zapory na wschodniej granicy, która ma nas uchronić przed napływem dzików z Rosji, Białorusi i Ukrainy. Jednak rząd nie podjął decyzji ani na tak, ani na nie.
– Były głosy, które przemawiały za budową zapory przeciwko przedostawaniu się dzików zarażonych ASF, a były też głosy takie, że ważniejsze są inne działania. Na razie podjęliśmy decyzję, że w ciągu siedmiu dni zbierzemy zespół złożony z kilku ministrów, który to przedyskutuje i uwzględni pewne dodatkowe analizy – powiedział na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Na ostateczną decyzję trzeba więc będzie poczekać jeszcze 2-3 tygodnie.
W walce o płot Krzysztof Jurgiel wydaje się być jednak coraz bardziej osamotniony. Resort rolnictwa twierdzi, że taka inwestycja jest konieczna, gdyż intensywny odstrzał dzików na wschodzie kraju wpływa na zwiększenie się przemieszczania dzików poszukujących pożywienia na stronę polską. Dlatego konieczne jest ich zatrzymanie poprzez budowę wartego 235 mln zł płotu.
Ale zdaniem wielu organizacji rolniczych to pieniądze wyrzucone w błoto. Krajowy Związek Pracodawców i Producentów Trzody Chlewnej zwraca uwagę, że skuteczność budowy zapory, gdy wirus rozprzestrzenia się już po drugiej stronie Wisły, jest znikoma. Ponieważ Bruksela już dwukrotnie odmówiła finansowania tej inwestycji będzie ona sfinansowane w całości z budżetu krajowego. Tymczasem pieniądze te powinny iść na wzmocnienie Inspekcji Weterynaryjnej oraz na wdrożenie zasad bioasekuracji w regionach o największym zagęszczeniu produkcji trzody chlewnej.
Przeciwko budowie płotu wypowiedział się również ostatnio publicznie Henryk Kowalczyk, minister środowiska. Jego zdaniem taka budowa miałby sens 2-3 lata temu, a nie teraz, gdy wirus jest w centralnej Polsce.
wk
– Były głosy, które przemawiały za budową zapory przeciwko przedostawaniu się dzików zarażonych ASF, a były też głosy takie, że ważniejsze są inne działania. Na razie podjęliśmy decyzję, że w ciągu siedmiu dni zbierzemy zespół złożony z kilku ministrów, który to przedyskutuje i uwzględni pewne dodatkowe analizy – powiedział na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Na ostateczną decyzję trzeba więc będzie poczekać jeszcze 2-3 tygodnie.
Samotny minister
W walce o płot Krzysztof Jurgiel wydaje się być jednak coraz bardziej osamotniony. Resort rolnictwa twierdzi, że taka inwestycja jest konieczna, gdyż intensywny odstrzał dzików na wschodzie kraju wpływa na zwiększenie się przemieszczania dzików poszukujących pożywienia na stronę polską. Dlatego konieczne jest ich zatrzymanie poprzez budowę wartego 235 mln zł płotu.
Ale zdaniem wielu organizacji rolniczych to pieniądze wyrzucone w błoto. Krajowy Związek Pracodawców i Producentów Trzody Chlewnej zwraca uwagę, że skuteczność budowy zapory, gdy wirus rozprzestrzenia się już po drugiej stronie Wisły, jest znikoma. Ponieważ Bruksela już dwukrotnie odmówiła finansowania tej inwestycji będzie ona sfinansowane w całości z budżetu krajowego. Tymczasem pieniądze te powinny iść na wzmocnienie Inspekcji Weterynaryjnej oraz na wdrożenie zasad bioasekuracji w regionach o największym zagęszczeniu produkcji trzody chlewnej.
Przeciwko budowie płotu wypowiedział się również ostatnio publicznie Henryk Kowalczyk, minister środowiska. Jego zdaniem taka budowa miałby sens 2-3 lata temu, a nie teraz, gdy wirus jest w centralnej Polsce.
wk
Przeczytaj również
ASFdziki z wirusem pomorufinansowanie rolnictwaHenryk KowalczykKrzysztof JurgielMateusz Morawieckipłotpłot na dzikipłot na granicypłot na wschodniej granicy