Australia – najpierw susza, teraz powódź...

7 lat suszy, a potem powódź. W północno-wschodniej Australii w ciągu tygodnia spadło tyle litrów deszczu, ile zazwyczaj w ciągu półtora roku. Rząd szacuje, że w powodziach zginęły setki tysięcy zwierząt. Tym które przeżyły i są uwięzione przez wodę, trzeba dostarczyć paszę.
Australian Cattle Company (AACo) – największe ranczo zajmujące się hodowlą bydła i produkcją wołowiny, które na 7 mln hektarów (24 fermy) pastwiskuje ponad pół miliona sztuk bydła podało, że w jednym z gospodarstw straciło prawie 30 000 sztuk bydła.

Australijscy hodowcy publikują obraz powodzi w mediach społecznościowych, by uświadomić światu skalę zniszczeń. Jak na ironię, wielu z nich przez lata walczyło o utrzymanie bydła przy życiu podczas suszy dostarczając paszę na wysuszone pastwiska, tylko po to, by utracić je teraz w powodzi. Wstępne szacunki mówią, że zginęło ponad pół miliona sztuk bydła, co oznacza potencjalną stratę 300 mln dolarów. W związku z gwałtowną pogodą mieszkańcy złożyli ponad 12 tysięcy wniosków o odszkodowania. Ich kwota opiewa na łączną wartość 161 milionów dolarów amerykańskich.
Up to 500,000 cattle have been killed in flood waters. Queensland farmers have lost the livestock they've looked after all their lives. Some have been left with absolutely nothing. This is heartbreaking.https://t.co/hr7uWfiBdf pic.twitter.com/AZ9XxqTgOB
— news.com.au (@newscomauHQ) 11 lutego 2019