Dyskusja na temat ewentualnego Brexitu trwa od dawna. Pojawiły się dość zaskakujące propozycje dla europejskich państw w razie czarnego scenariusza – twardego Brexitu. Czy Brexit wpłynie na sektor mleczarski?
Dorota Kolasińska25 września 2019, 09:41
Trwająca od wielu miesięcy przewrotna i dość nużąca dyskusja na temat Brexitu obecnie przybrała na sile – kolejna decyzja zapadnie 31 października br. Większość dotychczasowych teorii była palcem po wodzie pisana i nikt nie brał na serio ryzyka, o którym mówią eksperci, gdyż definitywne podpisanie umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej przekładano wielokrotnie. To, że Brexit wpłynie na europejski sektor mleczarski jest pewne, ale w jakim stopniu – trudno ocenić nawet specjalistom.
Wiele krajów europejskich m.in. Francja, Włochy, Irlandia czy Niemcy przygotowują się do czarnego scenariusza – nadpodaży surowca i spadku cen mleka. O tych zagadnieniach dyskutowano podczas XVII Międzynarodowego Forum Mleczarskiego w Serocku.
Łagodzenie skutków
– 20% naszego eksportu jest kierowane na rynek brytyjski, jeżeli 31 października Wielka Brytania wyjdzie z UE, zostaną nałożone 32-proc. taryfy na masło, 13-proc. na sery i na inne produkty mleczarskie. Obecnie Europa zredukowała eksport do Wielkiej Brytanii o około 10% – mówił Alo Duffy, przewodniczący Grupy Zadaniowej COPA-COGECA ds. Brexitu z Irlandii. Wielka Brytania jest importerem netto o wartości 57 mld euro, silnie zintegrowanym z unijnym rynkiem. Duffy podkreślił, że COPA-COGECA będzie wnioskować o ustalenie dwuletniego okresu przejściowego, elastycznych rozwiązań celnych, sanitarnych i weterynaryjnych oraz wsparcie ze strony KE, dotyczące skupu interwencyjnego sera, masła, mleka w proszku, w sytuacji kryzysowej oraz o dopłaty do prywatnego przechowalnictwa.
Niestety, z Brexitem wiążą się dodatkowe koszty, wynikające z konieczności powiększenia powierzchni magazynowania. Tak właśnie postępuje obecnie Irlandia Południowa, a Duffy twierdzi, że Irlandczycy są przygotowani do opóźnień w zakresie eksportu i wydłużenia czasu przechowywania towarów.
– Ponadto od dwóch lat dywersyfikujemy portfolio produktów, aby dopasować ofertę do innych rynków, nie patrząc jedynie na Wielką Brytanię – tłumaczył Duffy. Irlandczycy zmieniają produkcję np. z cheddara na sery o wyższym potencjale sprzedażowym, np. mozzarelli.
Zmęczenie Brexitem
Eksperci mówią, że Brexit wpłynie na gospodarkę podobnie jak rosyjskie embargo. Jednak Michel Nalet, prezes EDA mówi, że wolumen sprzedawanego przez kraje unijne masła do Wielkiej Brytanii jest 3-krotnie większy, a sera 2-krotnie większy niż ówczesny eksport do Rosji, a więc problem jest poważniejszy, niż nam się wydaje.
– W sektorze mleczarskim było wiele kryzysów, które daliśmy radę przezwyciężyć. Odczuwam coś takiego jak zmęczenie Brexitem – mówił Nalet. Nawet 87% firm, stanowiących ogniwo w łańcuchu dostaw żywności, handlujących z Wielką Brytanią nie jest gotowych na Brexit. Co ciekawe, największe mleczarnie w Wielkiej Brytanii nie są brytyjskie, ale niemieckie czy kanadyjskie. Problemem trudnym do rozwiązania będzie także transport i kontrole graniczne.
– Po twardym Brexicie odprawa celna może trwać nawet 2–3 dni. Przez przejście graniczne Calais i kanał La Manche przejeżdża 5 mln samochodów ciężarowych rocznie. Konieczne będzie znalezienie szybkiej ścieżki dla produktów nietrwałych, m.in. mleczarskich – tłumaczył Nalet.
Większe koszty
Wielka Brytania to 3. co do wielkości producent mleka w UE, a Francja natomiast 2. (23 mld l mleka) i jednocześnie jest także 2. eksporterem do Wielkiej Brytanii (1. jest Irlandia). Ponadto Francuzi są największymi eksporterami serów i jogurtów, m.in. do Wielkiej Brytanii. Jeden na pięć produktów mleczarskich importowanych do Wielkiej Brytanii pochodzi z Francji.
Nie wiadomo, czy Wielka Brytania po Brexicie będzie nadal uznawała zaświadczenia weterynaryjne, sanitarne czy fitosanitarne, czy obecne rozporządzenia będą nadal obowiązywały. Francuskie władze celne przygotowują tzw. „inteligentne granice” – deklaracje online, które przyspieszą formalności. Francję czeka rewolucja dotycząca zwiększenia zatrudnienia na przejściach granicznych i poszerzania ich.
– Jesteśmy gotowi na twardy Brexit. Współpracujemy z Irlandczykami, którzy podejmują podobne działania, ale również zatrudniają dodatkowe osoby w legislacji i administracji – podkreśliła Le Gal. Kolejną kwestią są prowadzone obecnie inwestycje europejskich firm na terenie Wielkiej Brytanii, których warunki mogą się diametralnie zmienić, szczególnie w kontekście dewaluacji funta.
Umiesz liczyć, licz na siebie
– Musimy przygotować się na najgorsze – rozbudowywać służby kontrolne, weterynaryjne, aby chronić w większym stopniu nasz rynek w zakresie towarów, które mogłyby do nas napływać z Wielkiej Brytanii oraz intensywnie szukać nowych rynków zbytu – mówił minister Ardanowski. Szef resortu rolnictwa uważa, że na Brexit należy patrzeć w szerszym ujęciu, w połączeniu z niedawno zawartymi umowami, np. Mercosur, umową handlową z Japonią, Kanadą czy Wietnamem, bowiem w UE nie będzie 28 członków tylko 27, co będzie ogromną zmianą w kontekście bilansu ustalonych kontyngentów.
– Nie wiem czy polski sektor jest do tego dobrze przygotowany – twierdzi minister Ardanowski. Niektórzy upatrują nadziei podczas kryzysu w funduszu solidarności UE, który miałby podratować rolników, ale szef resortu rolnictwa mówi, że gdy przychodzi do konkretów, to funduszu jest bardzo mało, albo jest już za późno. Minister uważa, że w przypadku twardego Brexitu będziemy musieli podążać z mottem „umiesz liczyć, licz na siebie”, bo owszem, KE przygotuje pomoc, ale krótkotrwałą. – Jeżeli nie będziemy mogli rozwijać sektora mleczarskiego, będziemy musieli zastanowić się nad ograniczeniem produkcji i mechanizmem regulującym rynek – podkreślił Ardanowski.
Produkty chronione
Bardzo ważną kwestią jest to, czy chronione oznaczenia geograficzne, nazwy pochodzenia produktów mlecznych, nadal będą respektowane – tłumaczyła Marie-Christine Le Gal, radczyni rolna. Nie tylko Francuzi martwią się o ten aspekt, bo również Włosi mają takich produktów dużo.
Włoski eksport do Wielkiej Brytanii stanowi 45 tys. ton rocznie (27 tys. ton import), wynosi 400 mln euro rocznie. Eksportowane są głównie produkty o chronionych nazwach geograficznych, np. Parmiggiano-Reggiano, Grana Padano, Gorgonzola, Mozzarella. Oprócz tych największych marek są eksportowane również produkty nazywane przez Włochów „bohaterskimi” – te malutkie, regionalne (produkty z mleka krowiego, koziego i owczego).
– Produkty o chronionych nazwach geograficznych mogą ucierpieć, gdyż zastąpią je imitacje produkowane niskim kosztem, niskiej jakości, które prawdopodobnie będą się rozwijać, bo prawdziwych produktów zabraknie – mówił Tomasso Mario Abrate z COPA-COGECA.
Powrót do limitowania
– Jako rolnicy i producenci mleka mamy zupełnie inne podejście do Brexitu, niż inne gałęzie sektora, ponieważ to właśnie rolnik odczuje najbardziej skutki Brexitu – mówił Hans Foldenauer, hodowca 100 szt. bydła i producent mleka, reprezentujący niemiecki związek hodowców bydła. Według niego mleczarnie będą obniżać ceny oferowane sieciom handlowym. W sytuacji nadpodaży mleka spadną ceny w skupie, prawdopodobnie dojdzie do tworzenia zapasów, które już teraz np. w postaci masła są składowane w magazynach.
– Sieci handlowe czy sieci dyskontów będą musiały walczyć z cenami zakupu. Ceny płacone za surowiec będą doliczane do cen detalicznych, a więc konsumenci będą musieli za produkty mleczarskie zapłacić więcej, a przetwórcy będą starali się szukać tańszych źródeł zaopatrzenia – tłumaczył Niemiec. Już teraz niemieccy rolnicy cierpią z powodu niskich cen skupu (31–33 centów, a koszty produkcji są szacowane na 40 eurocentów za litr mleka). Po Brexicie presja na ceny będzie jeszcze silniejsza.
– Europa nie jest przygotowana na Brexit ani przetwórcy, ani producenci – to jest katastrofa. Wcześniej też były kryzysy i ubolewam nad tym, że nadal nie wyciągnięto z nich wniosków, nie opracowano planów działań, nie ustalono limitów, które powinny wprowadzić dyscyplinę w regulowaniu podaży mleka – mówił Foldenauer. Dotychczas na rynku europejskim obserwowaliśmy niskie ceny i subsydia KE, które miały pomóc mleczarzom przetrwać.
Niemiecki związek hodowców wnioskuje o stworzenie branżowej europejskiej organizacji, która będzie skupiać jedynie rolników, producentów mleka. Według Foldenauera taka organizacja zbudowana z europejskich rolników miałaby pracować nad praktycznymi rozwiązaniami, które pomogłyby w tworzeniu skutecznych metod przeciwdziałających kryzysom na rynku mleka i ustalenia dobrych warunków dla producentów, w tym także cen.
Interesy, jak twierdzi Niemiec, które przyświecają rolnikom są zupełnie inne niż przyświecające mleczarniom. Rolnicy potrzebują dobrych, uczciwych cen, sektor przetwórczy natomiast dąży do uzyskania jak najniższych.