StoryEditor

Minister rolnictwa zarzuca Federacji niegospodarność i patologie

Mocnymi słowami minister Ardanowski uzasadnił cięcia na prowadzenie oceny przez związki hodowców. I choć zarzuty padały przede wszystkim pod adresem Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, to przy okazji dostało się po kieszeni wszystkim.
19.05.2019., 10:05h

Hodowla ma służyć produkcji, a nie wąskiej grupie hodowców i działaczy – mówił Ardanowski na konferencji otwierającej Narodową Wystawę Zwierząt Hodowlanych, co powtórzył dobitnie także w trakcie ceremonii otwarcia, którą zakłócały gwizdki hodowców i działaczy Federacji ubranych w czarne koszulki. W mocnych słowach minister wytknął Federacji marnowanie przyznanych funduszy i niegospodarność oraz brak transparentności w rozliczaniu środków.

- W 2004 r. przekonywałem ówczesnego ministra, że prowadzenie ksiąg należy przekazać rolnikom i hodowcom, wciąż jestem o tym przekonany. Zależało mi, by rolnicy pilnowali tych interesów. Ale co się wydarzyło? Są organizacje, do których rolnicy nie mają zastrzeżeń, ale kiedy związki regionalne hodowców i producentów mleka kwestionują władze centralne i są kierowane wnioski do prokuratury, kiedy producenci mleka kwestionują sens wydatkowania pieniędzy, kiedy na sposoby wydatkowania pieniędzy słyszę, że to jest „nasza wewnętrzna tajemnica” ja nie mogę w takiej sytuacji milczeć – grzmiał Ardanowski.

Przytoczył też przykład, spółdzielni mleczarskich, które dofinansowywały postęp hodowlany, a  teraz wycofują się z tego, twierdząc że są to zmarnowane pieniądze.

Hodowla ma służyć produkcji

– Dlatego wsparcie hodowlane jest elementem rozwoju polskiego rolnictwa w branży zwierzęcej. Hodowla służy rozwojowi produkcji, o czym wielu zapomina. Dochody hodowli muszą wynikać z tego, ile rolnicy produkujący mleko czy żywiec chcą zapłacić za zwierzęta hodowlane, nasienie czy zarodki. Jestem otwarty na rozmowy ze związkami i nie boję się czarnych koszul i gwizdków – argumentował Ardanowski.

Jego zdaniem, w dniu Święta Hodowców musimy pokazać to wszystko, co może polska hodowla zaoferować Polakom, a rolnikom - producentom pokazać, że warto korzystać z osiągnięć polskiej hodowli.

Hodowcy bydła mlecznego oburzeni

Prezydent Leszek Hądzlik, który długo zastanawiał się czy podejść do przecięcia symbolicznej wstęgi na otwarcie wystawy twierdzi, że koszty oceny wzrosną o 30% i jest to poważny cios w Federację, która zatrudnia obecnie prawie 1200 pracowników. W ostatnich latach liczba ocenianych krów wzrosła do 800 tys. sztuk i jego zdaniem wsparcie hodowli jest najtańszym sposobem wsparcia produkcji mleka.

Niektórzy szefowie związków regionalnych nie przebierali w słowach, oceniając decyzję ministra, wyzywali go od najgorszych.

Federacja może stracić ponad 40 mln złotych, a to oznacza – argumentowali – podniesienie kosztów oceny. Ale gdy już emocje nieco opadły, hodowcy sami stwierdzili, będzie to o kilka, kilkanaście złotych na krowę rocznie więcej, co pewnie całej oceny do góry nogami nie wywróci.
– Trzeba będzie dołożyć do oceny z 500 plus, pod warunkiem że rolnik ma dużo dzieci – podkpiwali.

O wiele więcej obaw o swoją przyszłość materialną mają pracownicy Federacji.

Z kolei hodowcy bydła mlecznego z dużych stad twierdzą, że Federacja nie ma konkurencji i obecne stawki i tak są za wysokie, zwłaszcza w oborach w pełni skomputeryzowanych, gdzie każdy udój kończy się dokładnym raportem na wydruku systemów udojowych i ocena nie jest uciążliwa.

Burzliwe dyskusje w kuluarach pokazują z jednej strony wściekłość na ministra, a z drugiej są głosy, że wreszcie ukróci rozpasanie, które przekroczyło granice przyzwoitości. Kuriozalne jest jednak to, że cięcia objęły wszystkie związki hodowców, nawet te, gdzie fundusze wsparcia były skromne.

Działacze federacji zarzucali też ministrowi, że zabierając dotacje, chce otworzyć drogę dla zagranicznych firm do prowadzenia ksiąg hodowlanych.  Prezydent Leszek Hądzlik stwierdził, że rzekome nadużycia nie mają odzwierciedlenia w kontrolach, które w Federacji przeprowadzało wiele instytucji. – Niczego nam nie zarzucili podczas kontroli – argumentował. (całą wypowiedź można obejrzeć na filmie).



Bydło mięsne – poważne zagrożenie

W największym stopniu jednak redukcja dopłat do prowadzenia oceny uderzy w mniejsze związki. Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego stwierdził, że ograniczenie dotacji spowoduje wzrost kosztu oceny z 30 do 100 zł za krowę rocznie. Dla całego związku to już jest poważna kwota, która może zachwiać jego funkcjonowanie. Dziwi się, że skoro zarzuty niegospodarności dotyczą jednego związku, to z jakiej racji pozostałe mają ponosić odpowiedzialność zbiorową? Ma jednak nadzieję, że deklaracje ministra podjęcia rozmów przywrócą wsparcie dla hodowli.  



Minister podkreśla wsparcie produkcji

Ardanowski wymienił te wszystkie działania rządu, które zostały wprowadzone dla produkcji zwierzęcej w ostatnim czasie, które jego zdaniem sprzyjają produkcji, a nie wąskiej grupie hodowców:
  • zwiększenie limitu paliwa rolniczego,
  • utrzymanie uboju rytualnego,
  • rozwój rolniczego handlu detalicznego,
  • utrzymanie hodowli zwierząt futerkowych,
  • szukanie rynków zbytu na odległych rynkach


-    Jestem stróżem publicznych pieniędzy i te informacje dotyczące patologii i niejasności wydatkowania środków  w niektórych organizacjach zmuszają mnie do tego, by bardziej przyglądać się wydatkowaniu – skwitował Ardanowski. Ale uchylił też drzwi do negocjacji. Stwierdził, że ta sytuacja jest katalizatorem by rozpocząć na nowo dyskusję jak państwo powinno wspierać postęp hodowli zwierzęcej. Rozmowy mają odbyć się na jesień. bk
Karol Bujoczek
Autor Artykułu:Karol Bujoczek Redaktor naczelny top agrar Polska
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
23. kwiecień 2024 01:37