Czy chlewy pójdą pod młotek?

Tak źle jeszcze nie było! Spadające na łeb, na szyję ceny tuczników, rosnące ceny pasz i nikła pomoc. Czy sektor da radę przetrwać kryzys?
Rolnicy wyliczają, że do każdego odstawianego do uboju tucznika muszą dołożyć ok. 140–150 zł. Co przy miesięcznej sprzedaży na poziomie 100–140 tuczników, jak u Perza, oznacza ponad 20 tysięcy strat!
– Nie pamiętam tak głębokiego kryzysu w branży. Dołki i górki świńskie towarzyszyły nam zawsze, ale były przewidywalne. Po burzy zawsze wychodziło słońce, a dziś nie znamy przyszłości naszych rodzin – przyznaje Andrzej Gmerek z Biskupic Ołobocznych w gm. Nowe Skalmierzyce, który rocznie odstawia do ubojni ok. 1500 tuczników. Zdaniem Gmerka przy obecnej koniunkturze wiosną producenci świń będą zmuszeni podejmować najtrudniejsze w życiu decyzje – chlewnie pójdą pod młotek.
– Zasoby zbóż starczą nam do wiosny, nie kupimy pasz, bo nas na nie nie stać – przyznaje rolnik. Coraz więcej gospodarzy rezygnuje z produkcji. Kryzys pogłębiają rosnące koszty pasz. Drożeją zboża, droga jest śruta sojowa i coraz droższa krajowa śruta rzepakowa. Za ziarno jęczmienia czy pszenżyta rolnicy muszą zapłacić ponad 700 zł/t, a za śrutę sojową blisko 2600 zł/t.
Marlena i Przemysław Wojnowscy z Topoli Małej pod Ostrowem Wlkp. jeszcze kilka lat temu utrzymywali ok. 40 loch, jednak ta produkcja nie dawała stabilnego zarobku. Ciągle byli zmuszeni łatać dziury finansowe. Dziś tuczą w kontrakcie.
– Robimy 3 rzuty w roku po 420 tuczników. Dotychczas otrzymywaliśmy 45 zł/szt. plus premię za niską śmiertelność i zużycie paszy na poziomie 2,7–2,8 kg/kg przyrostu m.c. To w sumie daje stabilną wypłatę – ok. 5 tys. zł miesięcznie – mówi Przemysław.
Więcej o dramatycznej sytuacji w produkcji świń przeczytacie w lutowym dodatku "top świnie" na str. 6.