StoryEditor

Forum Rolników i Agrobiznesu – Dobrostan i zdrowie w produkcji świń

To kolejny, obok genetyki ważny aspekt w produkcji trzody chlewnej, który wymaga szczególnej uwagi, ponieważ warunkuje wysokie przyrosty i wpływa na opłacalność produkcji. Podczas Forum Świń w Licheniu, nie zabrakło również i tej, jakże istotnej tematyki.  
05.06.2019., 18:06h
Drugą sesję „Dobrostan i zdrowie w produkcji świń” rozpoczął prof. dr hab. Roman Kołacz z UP we Wrocławiu, który również moderował cały panel, wykładem na temat tego czym właściwie jest dobrostan i jak realizować go praktyce, tak aby przynosił zyski. 

Specyfiką dużych kompleksów hodowlanych jest wysoki stopnień koncentracji zwierząt, technizacja, a nawet robotyzacja funkcji związanych z ich obsługą, żywieniem z użyciem skoncentrowanych pasz, wykorzystanie ras lub ich krzyżówek, chrakteryzujących się wysoką wartością genetyczną, skróconym okresem odchowu prosiąt przy matkach i izolacją od naturalnych czynników środowiska (ściółki, światło, wybiegi).

Coraz częściej w tych technologiach stosuje się precyzyjną hodowlę zwierząt (Precision Livestock Farming), która wykorzystując mikrosensory, kamery, mikrofony staje się narzędziem umożliwiającm ciągłe, automatyczne monitorowanie warunków środowiska w budynkach fermowych oraz stanu zdrowia i dobrostanu zwierząt w czasie rzeczywistym. 

Cechą charakterystyczną nowoczesnej produkcji jest także jej wysoka specjalizacja, oznaczająca, że hodowca świń nie prowadzi chowu innych gatunków zwierząt, a jedynie zajmuje się produkcją materiału hodowlanego lub warchlaków albo tuczników. Specjalizacja dotyczy także budynków produkcyjnych, zaprojektowanych i wyposażonych dla poszczególnych grup produkcyjnych świń (pomieszczenia porodowe, warchlakarnie, tuczarnie). Specjalizacja to w końcu podnoszenie wiedzy i kwalifikacji właścicieli ferm i personelu tam zatrudnionego.
Niektórzy europejscy hodowcy kwestionują założenia dobrostanu, twierdząc, że istnieje konflikt między wymogami dobrostanu a dochodowością z tytułu produkcji. Wiele badań wskazuje, że eliminacja stereotypii i schorzeń o środowiskowej etiologii (MMA, biegunki okresu ssania, mikoplazmozy, kulawizny) w ostatecznym rozrachunku bilansuje straty wynikające z rozgęszczenia obsady. 

Obniżony stopień ekspozycji zwierząt na czynniki zakaźne i nieinfekcyjne, i związany z tym spadek zachorowalności oraz wzrost przyrostów masy ciała umożliwiają częściową lub całkowitą eliminację promotorów wzrostu pochodzenia syntetycznego i antybiotyków, co – przy światowych cenach farmaceutyków – znacznie obniża koszty produkcji i zwiększa biologiczną wartość produktu. 

HyCare – pięć kroków do perfekcji


Koncepcją HyCare – integralną metodę higieny w hodowli trzody chlewnej opracowano w MS Schippers w 2014 r. We współpracy z Uniwersytetem Wageningen w 2016 r. otwarto w Holandii własną fermę badawczą HyCare. Zewnętrzne badania firmy żywieniowej De Heus udowodniły, że, trzymając się zasad programu HyCare, rozprzestrzenianie się infekcji na fermie można zmniejszyć aż  5-krotnie (rys. 1.).

– Redukcja zużycia antybiotyków tą metodą wyniosła 95%, przy zerowym wykorzystaniu tlenku cynku. Podejście HyCare prowadzi do 10% wyższego wzrostu i o 5% lepszego współczynnika konwersji paszy. Uzyskane wyniki były spójne przez wszystkie lata i we wszystkich fermach, które dostosowały się do tej koncepcji. Ogólny stan zdrowia stada wzrósł. Było to monitorowane nie tylko przez okresowe badanie próbek krwi, śliny i gnojowicy. Bardzo mocnymi wskaźnikami było znaczne zmniejszenie śmiertelności, kanibalizmu. Rentowność produkcji wzrosła 2–4 €/tucznika – tłumaczył Pim Biewenga. 

Pięć kroków HyCare

– gładkie powierzchnie,
– czyszczenie i dezynfekcja,
– czysta i optymalna woda pitna,
– zwalczanie szkodników,
– metodologia, zabezpieczona protokołami i kontynuacja przez MS Schippers Polska.



Ubojnia van Loon Group jest w trakcie przekształcania 200 ferm swoich klientów na budynki w koncepcji HyCare. W Polsce MS Schippers oferuje wsparcie dla hodowców, jak w Danii, Niemczech i Holandii. Nasz polski zespół umawia się na wstępną  wizytę na fermie klienta. Kiedy gospodarstwo spełnia wymagania dotyczące wdrożenia programu HyCare, doradzamy, jak podejmować poszczególne kroki, szkolimy pracowników w zakresie metody HyCare, monitorujemy i audytujemy, aby utrzymać wysoką wydajność.

Bioasekuracja, a ASF – Hiszpania przykładem?


W Hiszpanii 24 lata temu uporano się z ASF, który zbierał żniwo aż 35 lat, doświadczenia tego kraju mogą pomóc nam w skutecznej walce z chorobą. Na nasze Forum zaprosiliśmy gościa właśnie z Hiszpanii – Carlos’a Martinez Dávila, lekarza weterynarii, eksperta zajmującego się zawodowo integralnym doradztwem dotyczącym zdrowia zwierząt, a także szeroko rozumianego dobrostanu i nowoczesnego zarządzania stadami trzody chlewnej. Choroba przez 25 lat nie była kontrolowana. 

ASF dostał się do Hiszpanii w 1960 r.  przez południowo-zachodnią granicę z Portugalią. Pierwsze ognisko zarejestrowano w 1957 r. Zakażenie wywołało nakarmienie świń resztkami pożywienia pochodzącymi z cateringu samolotu lecącego z Afryki. 

Pod koniec lat 70. XX w. sytuacja się polepszyła. Naukowcy hiszpańscy we współpracy z badaczami z USA, opracowali technikę ELISA, która pozwalała na wykrycie bezsymptomowych nosicieli ASF, co stanowiło pierwszy poważny krok w walce z tą chorobą i pierwszą skuteczną próbę kontrolowania jej, ponieważ zaczęto wykrywać chore zwierzęta przed pojawieniem się symptomów klinicznych, co pozwoliło je wyeliminować przed zakażeniem innych zwierząt. Na początku lat 80. organizowane były kampanie kontroli serologicznej.

Zaczęły powstawać laboratoria regionalne, które szybko wykrywały chorobę i umożliwiały podjęcie właściwych działań w przypadku wyniku pozytywnego. Pomoc z UE umożliwiła realizowanie planu walki z ASF. Była ona przeznaczana przede wszystkim na odszkodowania dla właścicieli zarażonych ferm, a jej wysokość pozwalała na pokrycie kosztów produkcji zwierząt ubijanych w wyniku walki z pomorem.

W tamtym okresie na całym terytorium Hiszpanii zaczęły powstawać stowarzyszenia farmerów, nazwane grupami ochrony sanitarnej (ADS). Finansowane one były przez rząd, ale też przez hodowców. Ich zadaniem było wdrażanie na fermach działań bioasekuracyjnych, mających na celu ochronę i kontrolę nad ASF.

Były to kontrola serologiczna wszystkich ferm; spisanie i zarejestrowanie wszystkich istniejących fizycznie ferm na danych obszarze i w danej miejscowości, których kontrola ze szczebla rządu centralnego była niemożliwa. 



– Działania polegały na tworzeniu rządowego planu kontroli i walki z ASF, pod nadzorem lekarzy weterynarii, rejestracji wszystkich zwierząt, kontroli przemieszczania zwierząt,odizolowaniu ferm i wprowadzeniu infrastruktury zgodnej z zasadami bioasekuracji – ogrodzenie fermy, montowanie siatek przeciw ptakom w oknach, organizowanie przebieralni, szatni, prysznica, gdzie każdy dysponował indywidualną odzieżą i obuwiem dla każdego pracownika, zewnętrzne rampy załadunkowe, wprowadzenie minimalnej odległości między fermami np. 1 km – mówił Carlos Martinez Davila.

Według eksperta bardzo ważna jest także oddzielna kwarantanna, gdzie prowadzone są badania, powinna trwać co najmniej 40-60 dni i również znajdować się w pewnej odległości od fermy. W Hiszpanii dba się w szczególny sposób także o środki transportu, np. stosując termodezynfekcję (70–80 stopni C), proces trwa 20-30 minut, wyznacza się 10 punktów przyczepy, w których temperatura ma dojść do tego poziomu. 

W ciągu 6 lat duża część terytorium Hiszpanii stała się wolna od ASF, co pozwoliło ruszyć z eksportem mięsa z obszarów wolnych od pomoru. Hodowcy poczuli ulgę, mogąc znów zarabiać pieniądze, a fakt ten stał się zachętą do skuteczniejszej realizacji krajowego planu do walki z ASF na pozostałych obszarach. Program okazał się skuteczny, zamknął usta krytykom, a także przeciwnikom. 

– Można produkować trzodę chlewną, bez podnoszenia kosztów i my jesteśmy tego przykładem – mówił Martinez Davila. 

W 1989 r. UE uznała 75% terytorium Hiszpanii za wolne od ASF, oprócz strefy południowo-zachodniej, która cały czas pozostawała zakażona. W tej części kraju dominuje ekstensywna, zagrodowa hodowla świni iberyjskiej, która jest trudniejsza do kontrolowania.

Cały kraj podzielono na 3 strefy: wolną, obserwowaną i zakażoną. Podział ten pozwolił na skuteczną kontrolę i ochronę stref wolnych od choroby przed ponownym zakażeniem. W gospodarstwach ekstensywnych walka z ASF była trudna ze względu na brak kontroli nad takimi czynnikami, jak: kontakt z dzikami, występowanie ptaków, owadów, szczurów, pasożytów.

Jednakże popyt, jakim znów zaczęło się cieszyć mięso ze stref wolnych od choroby sprawił, że właściciele świń iberyjskich podwoili wysiłki, korzystając z doświadczeń hodowców z innych obszarów i w ciągu 6 lat pozostałe 25% powierzchni Hiszpanii stało się też wolne od ASF, czyniąc z niej kraj całkowicie wolny od pomoru.

Ważnym posunięciem było włączenie Portugalii do planu walki z ASF, gdyż produkcja ekstensywna dominowała także na południu tego kraju. Bez współpracy i wprowadzenia tych samych zasad,  kontrola i eradykacja ASF byłaby niemożliwa. 

Stworzenie stref regionalnych do walki z ASF było czynnikiem decydującym w eradykacji choroby z ferm i pozwoliło zniszczyć chorobę na 75% powierzchni kraju. Do całkowitego zwalczenia pomoru, także w pozostałej części, konieczne było stworzenie stref gminnych, których członkowie chodząc od fermy do fermy pilnowali wprowadzania właściwych zasad i tak w 1995 r. Hiszpania została ogłoszona krajem wolnym od ASF. 

– Pierwszą metodą jest odizolowanie fermy od czynników zewnętrznych. Możemy pokonać chorobę jeśli skupimy się wspólnie z farmerami na walce z chorobą. Kolejną rzeczą jest kontrola transportu i dezynfekcja pojazdów. A jeszcze kolejną dezynfekcja wszystkiego co wchodzi w kontakt z fermą. Walka z ASF musi się odbywać na szczeblu lokalnym. To farmerzy muszą walczyć, władzom jest trudno to zrobić. U nas ten system zadziałał – mówił Martinez Davile. 

Bioasekuracja podstawą rentownej produkcji


W ostatnich dekadach w sektorze hodowli trzody chlewnej trwa walka z drobnoustrojami chorobotwórczymi, a odpowiedzią na problemy stało się nadużywanie antybiotyków, co w efekcie przyczyniło się do wytworzenia przez wiele patogenów mechanizmów opornościowych. Antybiotyki przestały działać, więc poszukuje się innych metod ochrony przed patogenami.

Maria Kostecka z firmy Silveco twierdzi, że jedną z nich jest bioasekuracja, wśród nich kontrola wizyt na fermie, zapobieganie przedostawania się do wnętrza jej dzikich zwierząt, szkodników, ale także warunki i zasady transportu, utylizacja padłych zwierząt, odpowiednie podejście do zakupu nowych i zachowanie okresu kwarantanny. A punktem kulminacyjnym powinny być staranie przeprowadzone programy czyszczenia i dezynfekcji obiektów.



Wprowadzenie zasad bioasekuracji połączone z profilaktyką immunologiczną stanowi kluczowy element zarządzania zdrowiem i pozwala zapewnić bezpieczeństwo i wysoką jakość produktów, wspiera utrzymanie dobrostanu zwierząt oraz pozwala ograniczyć zużycie antybiotyków. 

Hodowca i lekarz weterynarii – rywal czy kolega?


Uznany specjalista chorób świń, praktyk oraz konsultant do spraw profilaktyki i leczenia trzody chlewnej w kilkudziesięciu fermach świń na terenie całego kraju oraz za granicą, dr n. wet. Marian Porowski mówił o tym, jak na przestrzeni lat zmieniła się praktyka weterynaryjna. 

Przez ostatnie lata hyopatolog ze „strażaka” stał się według dr Porowskiego konsultantem, nie tylko w sprawach ochrony zdrowia, ale również w kwestiach doradztwa w sprawach usytuowania fermy, technologii produkcji, żywienia, genetyki i dobrostanu hodowanych zwierząt.

Wiedza ta musi obejmować również nowe dziedziny, takie jak m.in. eradykacja chorób, bioasekuracja, transport, bezpieczeństwo żywności, oszacowanie ryzyka produkcji. Doktor Porowski twierdzi, że nie będzie rozwoju tego zawodu wśród lekarzy, którzy chcą być przeciętni. Hodowcy i właściciele ferm będą potrzebowali najlepszych lekarzy, z największymi kompetencjami. 

Porowski uważa, że lekarze weterynarii powinni zdobywać wiedzę na poziomie naukowym i współpracować z naukowcami, aby tworzyć najlepsze rozwiązania. 

– Warunek jest jeden: przepływ informacji i doświadczeń powinien iść w obu kierunkach. Doświadczenia z wielu krajów świata, szczególnie z USA dowodzą, że lekarze-praktycy zapoczątkowali wiele programów zwalczania chorób, które początkowo opierały się tylko na metodach prób i błędów – podkreślał ekspert. 

Ponadto według dr. Porowskiego hodowcy muszą być świadomi, że dobry pracownik nie jest kosztem, lecz inwestycją przynoszącą olbrzymie zyski. Zatem właściwe docenianie pracowników oraz dobre relacje są kolejnym warunkiem osiągnięcia wspólnego sukcesu w produkcji i ochronie zdrowia.


 
– Wiedza, uczciwość oraz zaangażowanie lekarza weterynarii są wartościami niezbędnymi do osiągnięcia sukcesu i hodowca musi mieć świadomość, że za wiedzę należy płacić tak samo, jak za inne dobra materialne – podkreślał specjalista podczas prelekcji. 
 

Immunoprofilaktyka – nowe regulacje prawne?


Warunki ekonomiczne zmuszają producentów świń do analizy kosztów i szukania oszczędności, także w zdrowotności stada. Większość z nas nie wyobraża sobie hodowli trzody chlewnej bez antybiotyków. W związku z intensyfikacją hodowli, pojawieniem się zespołów chorobowych o wieloczynnikowej etiologii, często sięgamy po antybiotyki jako panaceum na choroby. Ze względu na powszechność ich użycia, nie zawsze zgodnie z dobrą praktyką leczenia, coraz częściej obserwuje się spadek ich skuteczności, niepowodzenia leczenia i powstanie oporności bakterii warunkowo chorobotwórczych. 

– Liczba dostępnych antybiotyków jest ograniczona. Niektóre klasy antybiotyków są stosowane w leczeniu ludzi i zwierząt. Unia Europejska wspólnie z WHO oraz OIE w myśl zasady One Health (jedno zdrowie) wprowadza coraz bardziej restrykcyjne zasady używania antybiotyków. Narodowe programy ograniczenia zużycia antybiotyków wdrożyło już wiele europejskich krajów – mówiła Agnieszka Mańka z firmy Zoetis podczas swojej prelekcji. 

W grudniu 2018 r. wyszło rozporządzenia PEiR (UE) 2019/6 z 11.12.2018 r. w sprawie weterynaryjnych produktów leczniczych, które będzie obowiązywało wszystkie kraje UE od 28.01.2022 r.

– Porównując Polskę i Holandię, gdzie całkowita populacja trzody chlewnej jest zbliżona, widać, że zużycie antybiotyków w Holandii sukcesywnie spada, natomiast w Polsce rośnie – podkreśliła prelegentka. 

W Polsce trzoda chlewna stanowi 32% całego pogłowia zwierząt produkcyjnych, w Holandii 48%. W Polsce na 1 kg żywej biomasy (PCU) przypada 130 mg substancji przeciwbakteryjnych, w Holandii 52 mg. Wśród antybiotyków grupą najczęściej używaną są tetracykliny, penicyliny oraz fluorochinolony.

W związku z tym, że wkrótce przyjdzie nam się zmierzyć z nowymi ograniczeniami używania antybiotyków, immunoprofilaktyka stanie się podstawowym narzędziem kontroli chorób w stadzie.

Wiedza i ekonomia – podstawy produkcji


Główną przyczyną zapaści w sektorze trzody chlewnej w Polsce jest niska opłacalność lub okresowa nieopłacalność produkcji świń. Brak strategii rozwoju, a wręcz tworzenie regulacji administracyjnych hamujących rozbudowę obiektów, przy jednocześnie bardzo szybkim rozwoju i dynamicznej modernizacji sektora produkcji świń w wielu rozwiniętych rolniczo krajach UE, doprowadził i prowadzi do coraz większego zróżnicowania w zakresie konkurencyjności produkcji świń u nas i w innych krajach. Nie jesteśmy konkurencyjni w stosunku do producentów świń z rozwiniętych rolniczo krajów UE. Dysproporcje w tym zakresie zwiększają się wraz z nieuniknionym wzrostem cen pasz w Europie. O tych zagadnienia z kolei podczas Forum Świń mówił prof. dr hab. Zygmunt Pejsak. 

W Polsce odchowujemy średnio w ciągu roku prawie 8 prosiąt mniej, niż wynosi średnia dla krajów UE i ponad 10 prosiąt mniej niż u naszego największego konkurenta – Danii. Z kolei nasz statystyczny tucznik do osiągnięcia masy ubojowej 100 kg zjada średnio około 50 kg paszy więcej niż średni tucznik w UE i 70 kg więcej niż tucznik duński. Porównując średnie masy ubojowe z czasem trwania tuczu zauważa się, że wskaźnik ten w przeciętnych chlewniach krajowych jest wyraźnie gorszy niż u ocenianych konkurentów.

Prof. Pejsak mówił także o tym, że w Polsce nie docenia się niekorzystnego stanu zdrowotnego stad i nie przekłada się tego zjawiska na wydajność.
Według prof. Pejsaka wyhamowanie spadku rodzimej produkcji świń w naszym kraju możliwe będzie tylko wtedy, gdy większość producentów świń uzna, że konkurencyjny chów świń wymaga profesjonalizmu, którego podstawą jest wiedza. Udział państwa w osiągnięciu tego jest konieczny.
Anna Kurek
Autor Artykułu:Anna Kurek

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska
Redaktorka portalu topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
25. kwiecień 2024 09:28