Jesteś w strefie Premium
Producenci są zdesperowani. Zakłady nie odbierają od nich świń, skąd więc biorą surowiec?

Sytuacja producentów trzody chlewnej w naszym kraju jest coraz gorsza. Ceny są dramatycznie niskie, do tego zakłady nie odbierają od rolników świń. Skąd więc biorą surowiec? I czy jest szansa na szybką pomoc rządu dla branży? Zapytaliśmy o to Aleksandra Dargiewicza, prezesa KZP-PTCh POLPIG.
Stawki za żywiec spadły w połowie sierpnia w Niemczech, Danii, Holandii i Hiszpanii. Tymczasem nasi odbiorcy nie zredukowali aż tak poziomów cen. Z czego wynika to zawirowanie?
Aleksander Dargiewicz: U nas jest nieco inaczej niż w pozostałych krajach unijnych, bo mamy poważne problemy z odstawami tuczników ze stref czerwonych, tych z największymi obostrzeniami, wynikającymi z pojawienia się ASF. Mało kto jest zainteresowany przetwarzaniem tych świń, w związku z tym ich skup jest niewielki. Rolnicy, którzy znaleźli się w tych strefach, mają ogromny problem, żeby je sprzedać. Coraz rzadziej pytają nawet o ceny. Chcą, żeby ktoś te świnie od nich zabrał. To jest dramat! Wiadomo, że bardzo dużo do tej produkcji dołożą.
Czym zakłady mięsne tłumaczą to, że nie odbierają świń od swoich wieloletnich przecież dostawców?
A.D.: Zakłady kupowałyby świnie ze strefy czerwonej w większej ilości, gdyby miały zbyt na produkty z tego mięsa. Mamy informacje, że sieci handlowe, detaliści nie są zainteresowani sprzedażą produktów pochodzących z tych terenów. Branża wystosowała apel do ministra rolnictwa, żeby coś z tym zrobić. Jest niedopuszczalne, żeby zakłady poszukiwały tuczników w strefach wolnych od ASF, które się coraz szybciej kurczą, a nie odbierały przerastających zwierząt ze stref czerwonych. Różnica w cenach pomiędzy strefami rośnie. Dochodzi do złotówki i nic nie wskazuje, aby malała.
Skąd zakłady mięsne biorą surowiec? Przecież białe strefy w Polsce są coraz mniejsze?
A.D.: Faktycznie świń ze strefy białej, wolnej od ASF brakuje. Zakłady są nimi zainteresowane w pierwszej kolejności. W związku z tym płacą za nie o 30 gr więcej niż w Niemczech. I skoro świnie u naszych sąsiadów są tańsze, to zakłady ograniczają swoje koszty poprzez zakup tańszego surowca, pochodzącego właśnie z Niemiec, czy Belgii.
Minister rolnictwa przedstawił program pomocy rolnikom poszkodowanym przez ASF.
A.D.: Program ten jest spóźniony i to o kilka ładnych miesięcy. Pierwszy przypadek w tym roku odnotowaliśmy w marcu, drugi w maju, a teraz szczęśliwie mamy prawie wrzesień. Pieniędzy na wyrównanie strat jak nie było, tak nie ma. Rolnicy czekają, aż te pieniądze zaczną płynąć, a kiedy popłyną – nie wiadomo. Konkretów w zapowiedziach ministra brak.
Aleksander Dargiewicz: U nas jest nieco inaczej niż w pozostałych krajach unijnych, bo mamy poważne problemy z odstawami tuczników ze stref czerwonych, tych z największymi obostrzeniami, wynikającymi z pojawienia się ASF. Mało kto jest zainteresowany przetwarzaniem tych świń, w związku z tym ich skup jest niewielki. Rolnicy, którzy znaleźli się w tych strefach, mają ogromny problem, żeby je sprzedać. Coraz rzadziej pytają nawet o ceny. Chcą, żeby ktoś te świnie od nich zabrał. To jest dramat! Wiadomo, że bardzo dużo do tej produkcji dołożą.
Czym zakłady mięsne tłumaczą to, że nie odbierają świń od swoich wieloletnich przecież dostawców?
A.D.: Zakłady kupowałyby świnie ze strefy czerwonej w większej ilości, gdyby miały zbyt na produkty z tego mięsa. Mamy informacje, że sieci handlowe, detaliści nie są zainteresowani sprzedażą produktów pochodzących z tych terenów. Branża wystosowała apel do ministra rolnictwa, żeby coś z tym zrobić. Jest niedopuszczalne, żeby zakłady poszukiwały tuczników w strefach wolnych od ASF, które się coraz szybciej kurczą, a nie odbierały przerastających zwierząt ze stref czerwonych. Różnica w cenach pomiędzy strefami rośnie. Dochodzi do złotówki i nic nie wskazuje, aby malała.
Skąd zakłady mięsne biorą surowiec? Przecież białe strefy w Polsce są coraz mniejsze?
A.D.: Faktycznie świń ze strefy białej, wolnej od ASF brakuje. Zakłady są nimi zainteresowane w pierwszej kolejności. W związku z tym płacą za nie o 30 gr więcej niż w Niemczech. I skoro świnie u naszych sąsiadów są tańsze, to zakłady ograniczają swoje koszty poprzez zakup tańszego surowca, pochodzącego właśnie z Niemiec, czy Belgii.
Minister rolnictwa przedstawił program pomocy rolnikom poszkodowanym przez ASF.
A.D.: Program ten jest spóźniony i to o kilka ładnych miesięcy. Pierwszy przypadek w tym roku odnotowaliśmy w marcu, drugi w maju, a teraz szczęśliwie mamy prawie wrzesień. Pieniędzy na wyrównanie strat jak nie było, tak nie ma. Rolnicy czekają, aż te pieniądze zaczną płynąć, a kiedy popłyną – nie wiadomo. Konkretów w zapowiedziach ministra brak.
Poza tym limity podane w programie są niewystarczające. Potrzeby będą ogromne. Chyba że zapowiedzi te potraktujemy jako pierwszą transzę, a zaraz za nią będą wchodziły następne.
Jakie będą konsekwencje tego spóźniania się z pomocą?
A.D.: Należy się spodziewać, że konsekwencją będzie likwidacja stad świń i dalsza redukcja krajowego pogłowia. Szczególnie w strefach czerwonych, gdzie rolnicy najbardziej cierpią z powodu ASF i braku pomocy państwa.
Nawarstwiają się problemy w naszej branży. Rolnicy wychodzą na ulice.
A.D.: Rolnicy są zdesperowani i trudno się im dziwić. Nie mając możliwości kontynuowania produkcji, czy przemieszczania zwierząt i rozwijania swoich gospodarstw, muszą wyartykułować gdzieś swoje troski. Wychodzą z manifestacjami na drogi, bo to jest forma, która trafia i do mediów, i do rządzących. Dopóki te sprawy nie zostaną załatwione należycie, trzeba się liczyć z rosnącą falą protestów.
Jest szansa na szybką pomoc rządu?
A.D.: Chciałbym, aby jak najszybciej w życie wszedł program pomocowy. Potrzebne są poważne pieniądze, abyśmy dalej nie uzależniali się od importu.
Jakie będą konsekwencje tego spóźniania się z pomocą?
A.D.: Należy się spodziewać, że konsekwencją będzie likwidacja stad świń i dalsza redukcja krajowego pogłowia. Szczególnie w strefach czerwonych, gdzie rolnicy najbardziej cierpią z powodu ASF i braku pomocy państwa.
Nawarstwiają się problemy w naszej branży. Rolnicy wychodzą na ulice.
A.D.: Rolnicy są zdesperowani i trudno się im dziwić. Nie mając możliwości kontynuowania produkcji, czy przemieszczania zwierząt i rozwijania swoich gospodarstw, muszą wyartykułować gdzieś swoje troski. Wychodzą z manifestacjami na drogi, bo to jest forma, która trafia i do mediów, i do rządzących. Dopóki te sprawy nie zostaną załatwione należycie, trzeba się liczyć z rosnącą falą protestów.
Jest szansa na szybką pomoc rządu?
A.D.: Chciałbym, aby jak najszybciej w życie wszedł program pomocowy. Potrzebne są poważne pieniądze, abyśmy dalej nie uzależniali się od importu.
Przeczytaj również
Aleksander Dargiewiczczerwona strefa ASFKZP-PTChpomoc dla producentów trzody chlewnejproducenci trzody chlewnejskup tuczników ze strefy ASFsytuacja na rynku świń