StoryEditor

Śmierdząca sprawa: Smithfield zapłaci 50 mln dolarów odszkodowania?

Trwająca od czterech lat walka mieszkańców Karoliny Północnej (USA) z odorem z sąsiedniej fermy może niedługo dobiec końca. Wygląda na to, że Smithfield Foods zapłaci lokalnej społeczności 50 milionów dolarów odszkodowania.
08.05.2018., 12:05h
Sprawa trwa od 2014 roku, kiedy sąsiedzi Kinlaw Farm, fermy zajmującej się kontraktowym tuczem świń, postanowili oskarżyć ją o „szkodliwość publiczną”. W ten sposób nazwali odór wydobywający się nie z chlewni, ale z lagun, gdzie w warunkach beztlenowych przechowywane były odchody.

Laguny, w których przechowuje się gnojowicę, są szczególnie popularne za oceanem, w hodowli kontraktowej na wielotysięcznych fermach świń. Kontrowersje wokół tego typu przechowywania odchodów wiążą się głównie z odorem, który wydobywa się ze zbiorników.

Oskarżonym w sprawie stała się firma Smithfield Foods, do której należy ferma. Od początku sprawa nie wyglądała dobrze: lokalna społeczność przeciwko jednemu z największych na świecie producentów wieprzowiny, pogłoski o przekupionych politykach i silne lobby producentów. Chociaż prawo zezwala na ten rodzaj przechowywania gnojowicy, mieszkańcy twierdzili, że w pobliżu fermy nie da się żyć – i wygląda na to, że sąd się z nimi zgodził. Powodom przyznano po 75 tysięcy dolarów odszkodowania i po 5 milionów dolarów za straty moralne. Jak się jednak okazuje, poszkodowani mogą takich pieniędzy nie dostać.

Chociaż proces miał przebiegać pomyślnie dla grupy Smithfield, lokalne media doniosły o silnych naciskach ze strony lobby trzodowego na lokalnych polityków. W ciągu kilku miesięcy powstała ustawa, która ma zmniejszyć wysokość odszkodowań do trzykrotności ustalonej na początku kary, a więc w tym wypadku poszkodowani otrzymaliby po 225 tysięcy dolarów od producenta. Chociaż gubernator Karoliny Północnej zawetował ustawę, ta przeszła, jednak nie wiadomo, czy obejmie wygranych w tym procesie.

Jak poinformowała grupa Smithfield Foods, proces to „zamach na rolnictwo i niezależne, rodzinne gospodarstwa”. Jednak sprawa jest szeroko krytykowana nawet w społecznościach producentów, którzy twierdzą, że nie ma niezależności we współpracy z operatorem: zarówno Kinlaw Farm, jak i inne tego typu gospodarstwa, są całkowicie uzależnione od zleceniodawcy i nie podejmują żadnej decyzji dotyczącej produkcji. Co więcej, żeby sprawdzić, jak faktycznie sytuacja wygląda, sędzia chciał wysłać na miejsce biegłych, jednak tego nie zrobił. Wszystko wskazuje na to, że sędzia podjął taką decyzję, ponieważ na fermie akurat w tym momencie opróżniono i wyczyszczono laguny.

Niezależnie od tego, kto jest najbardziej poszkodowany w całej sytuacji, decyzję sądu może zmienić tylko apelacja, którą obiecuje złożyć Smithfield Foods.

źródło: Modern Farmer
fot. Google Maps 2018
Aneta Lewandowska
Autor Artykułu:Aneta Lewandowska Redaktorka portalu topagrar.com, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli zwierząt
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
25. kwiecień 2024 16:58