Jesteś w strefie Premium
Edukacja czy kara? Pszczelarze kontra rolnicy

Edukować czy karać? W tym roku znów powrócił problem bezmyślnego stosowania środków ochrony roślin i masowych upadków pszczół. Dlatego pszczelarze proponują, aby w każdej gminie powstał specjalny zespół, który zajmie się edukacją rolników. Tymczasem resort rolnictwa nie wyklucza również zaostrzenia kar za nieodpowiednie stosowanie oprysków.
W ostatnim czasie dość często docierają do opinii publicznej informacje o masowych upadkach pszczół. Wszystko przez nieprawidłowo wykonywane zabiegi, zwłaszcza przy użyciu insektycydów, które niosą niezwykle duże zagrożenie dla pszczół i innych owadów pożytecznych. Dlatego w środowiskach pszczelarskich pojawił się ostatnio pomysł powołania w każdym powiecie komisji, które miałyby się zajmować edukacją rolników w zakresie poprawnego stosowania środków ochrony roślin.
– Przyznam, że ja nie do końca go rozumiem i nie jestem przekonany o jego skuteczności. Wójtowie są temu pomysłowi generalnie przeciwni i to z wielu powodów. Po pierwsze, nie chcą dodatkowych zadań. Po drugie, żadna ustawa tego nie przewiduje, ale akurat ustawę można zmienić. Nie jest to rzecz niemożliwa. Tworzenie komisji, które miałyby edukować rolników w zakresie ochrony pszczół nie ma większego sensu, tym bardziej że edukację rolników prowadzi już wiele innych wyspecjalizowanych jednostek. Sprawa rozsądnego stosowania chemii, zasady prewencji i karencji to podstawowa wiedza przekazywana rolnikom podczas szkoleń chemizacyjnych. Każdy rolnik, który zamierza stosować środki chemiczne, musi o tych sprawach wiedzieć. Te zagadnienia znajdują się w programie kursu, który ten rolnik musi skończyć – mówił poseł Jan Krzysztof Ardanowski z PiS.
Posłowie i rząd na "nie"
Ale pomysł ten nie zyska raczej akceptacji decydentów.– Przyznam, że ja nie do końca go rozumiem i nie jestem przekonany o jego skuteczności. Wójtowie są temu pomysłowi generalnie przeciwni i to z wielu powodów. Po pierwsze, nie chcą dodatkowych zadań. Po drugie, żadna ustawa tego nie przewiduje, ale akurat ustawę można zmienić. Nie jest to rzecz niemożliwa. Tworzenie komisji, które miałyby edukować rolników w zakresie ochrony pszczół nie ma większego sensu, tym bardziej że edukację rolników prowadzi już wiele innych wyspecjalizowanych jednostek. Sprawa rozsądnego stosowania chemii, zasady prewencji i karencji to podstawowa wiedza przekazywana rolnikom podczas szkoleń chemizacyjnych. Każdy rolnik, który zamierza stosować środki chemiczne, musi o tych sprawach wiedzieć. Te zagadnienia znajdują się w programie kursu, który ten rolnik musi skończyć – mówił poseł Jan Krzysztof Ardanowski z PiS.
Także rząd odniósł się do pomysłu bardzo sceptycznie. Zdaniem resortu rolnictwa edukacja już jest i prowadzi ją wiele instytucji.
– Każdy kto stosuje środki ochrony roślin powinien być w pełni świadomy tego, co czyni, chroniąc własną produkcję. Musi brać pod uwagę, że jednocześnie może zaszkodzić swojemu sąsiadowi. Inspekcje robotniczo-chłopskie to relikt czasów dawno minionych i nie chciałbym, aby powoływane komisje działały w taki sposób, jak kiedyś tamte inspekcje. Wydaje mi się, że powinniśmy docierać w zdecydowany sposób do świadomości producentów rolnych. Należy tłumaczyć rolnikom skutki stosowania środków ochrony roślin. Każdy rolnik powinien wiedzieć, i wie, kiedy należy stosować opryski i środki ochrony roślin, ale nie każdy przestrzega określonego zachowania – powiedział wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski.
– Każdy kto stosuje środki ochrony roślin powinien być w pełni świadomy tego, co czyni, chroniąc własną produkcję. Musi brać pod uwagę, że jednocześnie może zaszkodzić swojemu sąsiadowi. Inspekcje robotniczo-chłopskie to relikt czasów dawno minionych i nie chciałbym, aby powoływane komisje działały w taki sposób, jak kiedyś tamte inspekcje. Wydaje mi się, że powinniśmy docierać w zdecydowany sposób do świadomości producentów rolnych. Należy tłumaczyć rolnikom skutki stosowania środków ochrony roślin. Każdy rolnik powinien wiedzieć, i wie, kiedy należy stosować opryski i środki ochrony roślin, ale nie każdy przestrzega określonego zachowania – powiedział wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski.
Ale to, co najważniejsze minister Babalski powiedział chwile potem kiedy przyznał, że sama edukacja nie zawsze jest skuteczna.
– Potrzeba czegoś więcej i powiem otwarcie, że myślimy o bardziej drastycznym karaniu tych, którzy naruszają przepisy. Dotychczasowe kary naprawdę niewiele wnoszą. Ich skutki pozostawiają wiele do życzenia. Stoimy na stanowisku, że kara powinna być dotkliwa, odczuwalna przez osobę ukaraną – podsumował Z. Babalski.
– Potrzeba czegoś więcej i powiem otwarcie, że myślimy o bardziej drastycznym karaniu tych, którzy naruszają przepisy. Dotychczasowe kary naprawdę niewiele wnoszą. Ich skutki pozostawiają wiele do życzenia. Stoimy na stanowisku, że kara powinna być dotkliwa, odczuwalna przez osobę ukaraną – podsumował Z. Babalski.
Komisje mieszane
Przedstawiciele resortu rolnictwa zwrócili przy okazji uwagę, że w przypadku masowych padnięć pszczół często powoływane były komisje. Ale nigdy nie chodziło o edukację.– Bywało, że powoływano specjalne komisje, których skład uzupełniano o przedstawicieli związków branżowych, organów gminnych lub miejskich, ale czyniono tak dlatego, że niejako działamy na styku dwóch obszarów. Z jednej strony jest to próba ustalenia kto zawinił, czyli kto odpowiada za zatrucie pszczół, a z drugiej strony konieczne jest oszacowanie skutków, czyli strat poniesionych przez pszczelarza. Dlatego konieczny był udział ekspertów i rzeczoznawców wywodzących się ze związków pszczelarskich i dlatego powoływano mieszane komisje – tłumaczył Bogusław Rzeźnicki dyrektor Departamentu Hodowli i Ochrony Roślin w MRiRW, który jednak podkreślił, że podstawą działania w takich sytuacjach były zawsze Inspekcja Weterynaryjna oraz Ochrony Roślin i Nasiennictwa i tak powinno pozostać. wk
Fot. Walerowska
Fot. Walerowska
Przeczytaj również
ginące pszczołyGreenpeaceJan Krzysztof Ardanowskikary dla rolnikówMRiRWopryski w rzepakuoprysk rzepakupszczelarzepszczołyZbigniew Babalski