Zarejestruj się i zaloguj aby przeczytać kolejne 3 artykuły.
Wszystkie przeczytasz dzięki prenumeracie lub kupując dostęp.
r e k l a m a

Na rynkach eksportowych może być trudniej
– Nie widzę dobrej perspektywy dla nas jako eksporterów z tego regionu, bo trudno będzie nam konkurować z pszenicą z Rosji, Ukrainy i Kazachstanu – gdzie potencjał jeszcze wzrośnie. Wschodnia pszenica rozpycha się na rynkach importerów i wypiera nas z tych rynków, gdzie mogą dostarczyć ziarno taniej – podkreślał Wojciech Bieszczad z Good Mills Polska. Jego zdaniem powinniśmy się zatem wspierać lokalnie i ściślej współpracować, by móc konkurować produktem przetworzonym, a nie surowcem.r e k l a m a
– Konsument chce mieć coraz lepszą jakość, coraz zdrowszą żywność, a także pochodzącą z jego regionu. Przykładowo w Austrii płaci się poważną premię za pszenicę o podobnych parametrach młynarskich 12,5-13 % białka, liczbie opadania 220 sek. i gęstości 76. I za taką pszenicę na produkty regionalne przetwórcy płacą więcej – argumentował Bieszczad.
– Jak rośnie zapotrzebowanie na nowy produkt, to my jako grupa chcemy wejść w to pierwsi. Ale wyższa jakość musi oznaczać wyższą cenę – podkreślał Mariusz Olejnik, prezes Spółdzielni Grup Polski Rzepaki i Zboża. Jego zdaniem, Rosja będzie produkować pszenicę zawsze taniej, a my musimy szukać możliwości w lepszych parametrach, w produkcie regionalnym. Zorganizowana partia, lepsza jakość, wyższa cena – argumentował Olejnik.
Rolnicy i przetwórcy podpisują mało kontraktów
W dyskusji przetwórcy narzekali na słabą płynność dostaw, gdyż rolnicy przetrzymują ziarno w oczekiwaniu na wyższą cenę. - Kontrakty dają gwarancję zbytu i ceny obu stronom i dobrze byłoby, gdyby rolnicy 1/3 swojej produkcji mieli zakontraktowane przed żniwami – mówi Arkadiusz Barylski z BZK Group (Polskie Młyny).Polecany artykuł

Rynek rzepaku: Po ile sprzedasz?
Po ile pszenica?
W połowie maja br. pokrycie w surowiec jest bardzo duże, mamy tyle ziarna ile potrzebujemy, musimy dokupić symboliczne ilości ziarna – odpowiadali przetwórcy. - W maju i czerwcu nie wyeksportujemy więcej jak ok. 150 tys. ton. Może lokalnie do Niemiec, więcej raczej nie uda się wywieźć. Cały rynek nie jest w stanie wchłonąć do żniw tej nadwyżki jaką mamy w magazynach – przekonywała Bożena Pietrzak.
Pakiet - Rzepak - przewodnik polowy + Fazy rozwojowe rzepaku

Jeśli pszenicy będzie mniej w Polsce, to wcale nie znaczy, że będzie droższa. Obecnie cena 720 zł/t, a kontrakty z dostawą we wrześniu 650 - 660 zł/t (za standard - 12,5% białka, 76 kg gęstość, 220 s. L. opadania).
Według szacunków ekspertów na przyszłe zbiory zawarto niewiele kontraktów, bo raptem ok. 10% na pszenicę i nieco ponad 5% na rzepak.
Rzepak: czeka nas mocny rynek
- Po żniwach będziemy mieli notowania Matif plus, a to oznacza, że rzepak w Polsce będzie droższy – przewidywała Anna Bykowska z ADM w Szamotułach. Z reguły w Polsce ceny są poniżej notowań na francuskiej giełdzie, jednak przy szacunkach słabszych plonów ok. 2,2 mln ton i nieco niższych zasiewów przetwórcy chcą zapewnić sobie surowiec z lokalnego rynku i tego można się spodziewać w tym roku. - Tomasz Wika z ZT w Kruszwicy szacuje, że w magazynach rolników jest jeszcze ok. 350 tys. ton rzepaku. – Rolnicy długo czekali ze sprzedażą na wiosnę zanim cena nie przekroczyła bariery 1500 zł/t na początku maja, kiedy ożywiły się dostawy - podkreślał.- W zeszłym roku o tej porze płaciliśmy 10, 15 E poniżej notowań „na matifie”. W tym roku będzie raczej „MATIF plus”, a zatem powyżej notowań na francuskiej giełdzie – wyjaśniała Bykowska. W obecnym sezonie jesteśmy importerem netto rzepaku. Już teraz za rzepak importowany płaci się ok. 8 euro na tonie więcej niż krajowy.
Czy te 8 euro nie zmobilizowałoby naszych rolników do sprzedaży? Okazuje się, że rzepak z południa Europy ma lepszą jakość od krajowego, zwłaszcza z regionów północnych, gdzie długotrwałe deszcze pogorszyły jego jakość. Rzepak z Rumunii był lepszy jakościowo do rafinacji.
Zdaniem Bykowskiej ceny będą przewyższały notowania na MATIF, ale o ich ostatecznym poziomie przesądzi kurs złotówki. Notowania złotówki są trudne do przewidzenia, bo sama dobra koniunktura gospodarcza w kraju nie ma na nie wielkiego wpływu.
- O konkurencyjność naszego rzepaku nie musimy się bać, choć Polska stała się już importerem oleju. Nasz krajowy biodiesel dobrze się rozwija i spodziewamy się dobrej perspektywy także po roku 2020.
Jakie kierunki rozwoju przetwórstwa rzepaku i zbóż?
- Kierunki przetwórstwa wyznaczają nam klienci, a oni szukają oleju zrównoważonego czyli certyfikowanego. Z kolei giganci na rynku żywnościowym jak KFC, McDonalds szukają oleju wysokooleinowego, trwalszego przy smażeniu – wyjaśniał Tomasz Wika. Wika jest przekonany, że to jest kierunek wyznaczający uprawę w przyszłości – odmian dających rzepak, z którego olej będzie bardziej stabilny. Zdaniem członka zarządu ZT Kruszwica, jesteśmy blisko do produkcji oleju w pełni identyfikowalnego, co oznacza, że na butelce oleju będzie można napisać, z którego pola pochodził rzepak.- Naszym plusem jest to, że blisko mamy magazyny zakładów tłuszczowych oraz alternatywę w czeskim Ołomuńcu, im więcej odbiorców, tym większe pole manewru – mówił Mariusz Olejnik.
Tomasz Wika z ZT Kruszwica przestrzegał, że choć lokalnie z powodu braku opadów możemy mieć niższe plony, to wcale nie musi oznaczać to wysokiej ceny. Decydują o tym warunki na świecie: ceny ropy, plony soi czy podaż oleju palmowego i kursy walut.
Spotkanie w Prószkowie k. Opola było świetną okazją nie tylko wymiany informacji rynkowych, ale budowania dobrych lokalnych relacji. A te w dzisiejszym biznesie są równie ważne jak dobra cena, podkreślali uczestnicy spotkania.
bk, fot. Bujoczek, Wawer
Widziałeś już nasze video "Webinarium rzapaczane – debata ekspertów"?
Galeria zdjęć
r e k l a m a
r e k l a m a