Jesteś w strefie Premium
Zastoiska wodne – tegoroczny problem

Nawet w latach o dużo mniejszej ilości opadów niż w zeszłym roku na niektórych polach wiosną powstają zastoiska wodne. Przeważnie zawsze oznacza to, że problem leży w samej glebie, i nie chodzi koniecznie o dreny.
Stagnująca woda na polach najczęściej pojawia się wiosną i jest efektem niekorzystnych procesów zachodzących w glebie. Trzeba się wtedy przyjrzeć samej glebie. Jej zła struktura, mała ilość koloidów organicznych, brak korzeni przerastających glebę, mikroorganizmów i dżdżownic, wysokie zasolenie i zakwaszenie – to przyczyny spadku przepuszczalności gleby. Oczywiście trzeba do tego dodać nadmierną ilość wody, którą pogoda zaserwowała nam w zeszłym roku.
Powstające w takiej sytuacji warunki beztlenowe to idealne okoliczności do rozwoju drobnoustrojów chorobotwórczych. Mogą one wywołać m.in.: zgorzel podstawy źdźbła, pałecznicę zbóż i traw oraz rizoktoniozę na zbożach, fuzaryjne więdnięcie strączkowych, kiłę kapusty w rzepaku oraz zgorzele siewek w różnych uprawach.
Dla gospodarki wodnej gleby, szczególnie jeśli wody jest w nadmiarze ważna jest zawartość próchnicy. To ona jest jej swoistym drenem i od jej zawartości zależy przepuszczalność gleby. W polskich warunkach średnio jest jej do 2%, a na jej zwiększenie można wpływać przez nawożenie organiczne oraz przyorywanie roślin poplonowych jesienią. W wielu przypadkach niestety jesienią nie udało się tego zrobić.
jd, fot. Biernacki
Powstające w takiej sytuacji warunki beztlenowe to idealne okoliczności do rozwoju drobnoustrojów chorobotwórczych. Mogą one wywołać m.in.: zgorzel podstawy źdźbła, pałecznicę zbóż i traw oraz rizoktoniozę na zbożach, fuzaryjne więdnięcie strączkowych, kiłę kapusty w rzepaku oraz zgorzele siewek w różnych uprawach.
Dla gospodarki wodnej gleby, szczególnie jeśli wody jest w nadmiarze ważna jest zawartość próchnicy. To ona jest jej swoistym drenem i od jej zawartości zależy przepuszczalność gleby. W polskich warunkach średnio jest jej do 2%, a na jej zwiększenie można wpływać przez nawożenie organiczne oraz przyorywanie roślin poplonowych jesienią. W wielu przypadkach niestety jesienią nie udało się tego zrobić.
„Spławić” zastoiska
Aby nie czekać, aż wiosną zastoiska same znikną z pól warto wcześniej wykopać rowy, którymi woda spłynie z pól. Nie zawsze jest to jednak możliwe, bo nie zawsze jest dokąd wodę skierować, z powodu np. braku rowów melioracyjnych czy sąsiadujących z zalanym polem nieużytków. W tym roku jednak nawet jeśli przy polu przebiega rów, to często i tak jest on pełen i nie przyjmie już więcej wody. To niestety przeszkoda nie do przeskoczenia. W takiej sytuacji pozostaje jedynie czekanie na ocieplenie i nadzieja, że wiosną będzie padać jak najmniej.Tam, gdzie da się wjechać
Niektórzy rolnicy wyjechali już w pola z rozsiewaczami wykorzystując mrozy. Tak jest np. w woj. dolnośląskim i opolskim. Tam jednak nico mniej padało w zeszłym roku i gleba nie jest aż tak nasiąknięta wodą. Problemy z wjazdem zaczną się w momencie, kiedy trzeba będzie doprawić pole pod uprawy jare, szczególnie te wcześniejsze, jak strączkowe czy zboża. Jeśli to możliwe warto wyposażyć ciągnik w koła bliźniacze i zastosować lżejsze kultywatory czy brony. W ten sposób zmniejszy się nieco ugniatanie bardzo wilgotnej gleby.jd, fot. Biernacki
Przeczytaj również
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora