Deszcz nawalny czy farsa?
Płacisz składki na ubezpieczenie upraw, ale gdy wydarzy się szkoda – ubezpieczyciel miga się z odszkodowaniem. Takie wrażenie mieli rolnicy, gdy ich pola zalał w tym roku deszcz nawalny.
Jan Kubicki z Gościeszyna ma
30-ha gospodarstwo. Od lat uprawia ziemniaki skrobiowe. W tym roku bulwy rosły pięknie, nać wybujała wysoko. Rolnik dla pewności zawarł ubezpieczenie od przymrozków wiosennych, a także gradu, deszczu nawalnego i huraganu. Składka za 6 ha ziemniaków i 8 ha zbóż wyniosła 789 zł.
– Gdy wyszedłem na pole, nać stała. Nie było widać jej uszkodzeń. W kolejnych dniach zaczęła w oczach czernieć. Błyskawicznie była atakowana przez zarazę ziemniaczaną.
Więcej przeczytasz w październikowym wydaniu top agrar Polska!

Ofiara tornada
11 sierpnia przyszły w pakiecie wszystkie te ryzyka. Znad Wielkopolski nad Kujawy naciągnęło tornado, które łamało drzewa jak zapałki i porywało dachy. We wsi Kubickiego huraganowy wiatr siekł gradem i deszczem. Spadło kilkadziesiąt milimetrów wody. Rolnik nie strapił się stanem plantacji na polu, wszak co ubezpieczenie – to ubezpieczenie.– Gdy wyszedłem na pole, nać stała. Nie było widać jej uszkodzeń. W kolejnych dniach zaczęła w oczach czernieć. Błyskawicznie była atakowana przez zarazę ziemniaczaną.
Więcej przeczytasz w październikowym wydaniu top agrar Polska!
