StoryEditor

Fotel następcy – siła tkwi w rodzinie

Kamila Słabkowska zawsze wiedziała, że chce zostać na gospodarstwie.  Ma plan modyfikacji produkcji zwierzęcej,by zwiększyć dochody. Sprawdź, jak wygląda rolnictwo oczami młodej rolniczki.
26.01.2018., 14:01h
Pokochałam rolę, bo wychowałam się u boku dwóch mężczyzn – dziadka i ojca, którzy potrafili pokazać mi jej piękno. Ze łzami w oczach wspominam dziadka, który był dla mnie ogromnym autorytetem i człowiekiem, który nauczył mnie cierpliwości. Zabierał mnie w pole, jak tylko po powrocie ze szkoły rzuciłam w kąt plecak z podręcznikami. Dziadek, Stanisław Duda, podźwignął po wojnie nasze rodzinne gospodarstwo, był wieloletnim sołtysem Wojnowic, jego staraniem zbudowano wiejską świetlicę, a oborę, którą wybudował w latach siedemdziesiątych przyjeżdżały oglądać wycieczki. Ta obora wciąż nam służy. Liczę na to, że dziadek będzie ze mnie dumny. Chciałabym powiększyć areał do 40 ha poprzez zakup albo dzierżawę, ale z tym u nas ciężko. Zwyczajnie nie mam jeszcze siły przebicia.

Planuję zwiększenie chowu bydła, z uwagi na stabilność cen, a zmniejszenie pogłowia świń. To jest punkt sporny z moim tatą, który po śmierci dziadka zajął miejsce nestora w naszej rodzinie. Gdy dochodzi do sytuacji konfliktowych, dyskutujemy. Tata oczekuje ode mnie racjonalnych argumentów. Kiedy okazuje się, że miałam rację, tata wprost mi tego nie powie, bo nie jest wylewny, ale widzę w jego oczach uznanie.

KOMU GOSPODARSTWO?
Tata planował przepisanie ojcowizny na syna, ale mój brat chciał przeprowadzić się do Poznania i tam pracować. Starsza siostra wyszła za mąż i się wyprowadziła. Usłyszałam od taty, że jak nie będzie komu przekazać gospodarstwa, to sprzeda je obcym. Kiedy temat powrócił, byłam już przygotowana. Zadeklarowałam, że chciałabym przejąć spuściznę. Odbyłam rozmowy z rodzeństwem, czy nie będą mieli nic przeciwko temu. Tak brat, jak i siostra poparli mnie. Później dowiedziałam się, że tata także radził się mojej siostry, czy sobie poradzę. Gospodarstwo zostało na mnie formalnie przepisane w czerwcu tego roku wraz z domem, w którym mieszkamy.

WSPÓLNYM WYSIŁKIEM I KOMPROMISEM
W 2018 roku będę składać wniosek o dofinansowanie dla młodego rolnika. Początkowo z mężem ustaliliśmy, że kupimy prasę rolującą i owijarkę do balotów. Kierując się jednakże doświadczeniem taty, zmieniłam zdanie i chcę kupić porządny ciągnik z krokodylem.
W gospodarstwie mamy podział ról: mama zajmuje się domem i przysłowiowo łagodzi domowe obyczaje, tata zajmuje się uprawą, brat taty oporządza świnie, moją domeną jest bydło. Oczywiście, pomagamy sobie nawzajem.

Ukończyłam dwuletni kurs prowadzenia produkcji rolnej, ale nauka w ławce to nie to samo, co faktyczna praca. Na wiosnę mam do przerobienia lekcję obsługi siewnika i zasiewu, nauczycielem będzie tata. Siejemy głównie kukurydzę, żyto, pszenżyto i mieszanki na kiszonkę. Pszenicy nie siejemy, bo grasują dziki. Razem wykonujemy opryski.
Od mamy natomiast uczę się skrupulatnego prowadzenia rachunków. W tej chwili cena bydła opasowego to 6,70 zł i więcej, waha się nie więcej niż o 20 groszy, a świń waha się czasami o 2 złote.

Starsze pokolenie trzyma się jednak kurczowo trzody i co gorsza, swoich sprzedażowych przyzwyczajeń. Moi rówieśnicy, gospodarze uzyskują lepsze ceny w nowoczesnych, skomputeryzowanych punktach i dlatego tam zamierzam sprzedawać opasy. Tata od zawsze sprzedaje świnie znajomemu. Liczę, że cenowy argument trafi do taty i zmieni przyzwyczajenia. Nic jednak na siłę, nie ma takich pieniędzy, dla których poświęciłabym dobre, rodzinne relacje. Otrzymanie dotacji dla młodego rolnika w dyskusji z tatą będzie argumentem nie do podważenia, biznasplan będzie musiał być wykonany według moich założeń.

DZIECI TO NAJWIĘKSZA RADOŚĆ
Obok gospodarstwa - dzieci to największy prezent, jaki otrzymałam od życia. Marianna ma 4 lata, a Emilia niedługo skończy roczek. Z mężem poznaliśmy się w 2011 r. przez Internet. To ja zaczepiłam go na portalu. Mirek pochodzi z Dolnego Śląska, też z gospodarstwa. Teraz pracuje zawodowo jako operator obrabiarek numerycznych. Lubi swoją pracę i nie chce z niej na razie rezygnować, a ja to akceptuję. Po pracy pomaga w gospodarstwie.

Kiedy przyszły na świat dzieci, do naszego domu powróciła radość. Odkąd zostałam matką, stałam się bardzo wrażliwa na dziecięcą niedolę, dlatego wspieram lokalne akcje charytatywne na rzecz chorych dzieci.

Tekst: Agata Dobak
Paulina Janusz-Twardowska
Autor Artykułu:Paulina Janusz-Twardowska

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
19. kwiecień 2024 14:12