StoryEditor

My się małpom nie kłaniamy

Po niewinnym dokarmianiu małp, które widzieliśmy na przedmieściach Delhi, czas na profesjonalny ich kult. Dziś zwiedzamy świątynię małp.
21.01.2016., 20:01h

Z Pushkar, gdzie spaliśmy jedną noc w ciekawym postkolonialnym hotelu tuż nad świętym jeziorem, jedziemy do gospodarstwa różanego. Jest niewielkie, ma ok. 0,5 ha róż, które kwitną na okrągło. Codziennie zrywane są ich kwiaty. Suszone są dodawane do jedzenia, służą do modłów, kosmetyków i leków. W stanie surowym poddawane są też destylacji, w celu pozyskania olejku różanego. Z 120 kg kwiatów otrzymuje się zaledwie kilka gramów olejku. Destylacja odbywa się metodą tradycyjną: baniak, rurka i chłodnica. Skąd my to znamy…
Kto żyw  z naszej wycieczki nabywa za słone stawki ampułki olejku, fiolki wody różanej czy paczki konfitur z róży.

Dalej podążamy busem przez suche i porośnięte kolczastymi zaroślami wzgórza do świątyni małp. Po dotarciu do wąwozu, wchodzimy przez bramkę, gdzie pomazany farbą kapłan liczy nas i kamery filmowe – trzeba bowiem płacić za przyjemność filmowania naczelnych. Im wyżej w górę, tym bardziej zniszczone budynki świątynne. Po skałach wąwozu skaczą małpy. Wchodzimy po schodach, małpy zbliżają się, skaczą tuż przy nas. Samice tulą małe i fukają. Strażnik w turbanie karmi małpy, podaje nam fistaszki – kto nie boi się, karmi małpę. Generalnie zwierzęta są bardzo płoche. Schodzimy powoli, wsiadamy do busa, torujemy sobie nim drogę wśród ospałych krów. Dojeżdżamy do hotelu w Jaipur. Wokół nas na piaskowcowych wzgórzach górują umocnienia starego fortu lokalnego maharadży. W starożytnych Indiach było ponad 500 królestw, których władcy budowali wystawne siedziby. Jedna z nich przed nami. Brytyjczycy, którzy kolonizowali Indie od XVIII wieku, wykorzystywali animozje między lokalnymi władcami i wyciągali z tego swe wielkie finansowe korzyści, łupiąc Indie.

Wieczorem zaglądamy do lokalnego kupca tkaninami, z których słynie Jaipur. Farbowanie tkanin – jedwabiu, bawełny czy wełny jest ręczne, w barwnikach naturalnych. Podobnie z ozdabianiem: tkaniny przyciska się drewnianymi stęplami w celu uzyskania ornamentu. W sklepie wszyscy rzucają się na kaszmir, wełnę pozyskiwaną z kóz z rejonu Kaszmiru. Wyrób z tej wełny jest lekki, cieniutki, nie gniecie się, grzeje zimą, latem chłodzi.  Najdroższe szale są z paszminy, wełny z podgardla. Przeciętny szal dla pani czy pana z kaszmiru kosztuje od 40 do 100 dolarów, najlepszy dla nas – turystów – 250 dolarów. Są szale jeszcze droższe, bogato szamerowane srebrną czy złotą nicią, klejnotami; kosztują krocie.

Wracamy do hotelu. Tu kolejna atrakcja. O niej w następnej korespondencji.

Fot Łuczak

Czytaj także:

 

Indie z "top agrar Polska"

Indie. Dzień drugi

Na Jedwabnym Szlaku. Przejazd do Mandawy

Wreszcie widzimy święte krowy

Polski rolnik na wielbłądzie

Maharadża to miał dobrze

Sam na sam ze świętymi szczurami

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
20. kwiecień 2024 10:41