StoryEditor

Nie - dla marek własnych

– Biznesowo nikt nie neguje konsolidacji. Problem leży po stronie mentalnej. Jeśli jest źle w branży, to przejęcie danej mleczarni jest traktowane wyłącznie jako akt kapitulacji – mówił Edward Bajko, prezes SM Spomlek podczas Forum Spółdzielczości Mleczarskiej.
10.09.2015., 20:09h

Polscy i zagraniczni specjaliści z branży mlecznej, w tym przedstawicieli KE, a także reprezentanci przetwórców i producentów mleka spotkali się w Augustowie już po raz trzynasty. Tematem pierwszego dnia Forum (10 września br.) były m.in. możliwości rozwoju handlu oraz konkurencyjności polskiego mleczarstwa.

– Istnieją trzy warunki, które należy spełnić żeby być konkurencyjnym. Można produkować produkty, które są inne, lepsze albo tańsze. Ta pierwsza możliwość jest najbardziej komfortowa, ale w dobie globalnego mleczarstwa możemy o niej zapomnieć. W przypadku drugiego warunku, warto wyróżnić jakość rzeczywistą i postrzeganą. Choć nasze produkty są dobre, to niestety ich wizerunek nie jest najlepszy. O ile nie jest to tak duży problem w kontekście proszku mlecznego czy masła, o tyle przekonanie Francuzów czy Włochów, że nasze rodzime sery są równie smaczne, jest zadaniem karkołomnym – mówił Bajko. Mleczarniom nie pozostaje nic innego, jak oferować niższą cenę, co po części się udaje. Jednak zdaniem przedstawiciela SM Spomlek, prawdziwa sztuka polega na tym, żeby osiągnąć ten efekt nie poprzez obniżenie marży lecz zmniejszenie  kosztów produkcji.

Według Martijna Homana, ambasadora Królestwa Niderlandów jednym ze sposobów na osiągnięcie sukcesu jest oferowanie produktu, którego oczekują konsumenci. Taka praktyka udała się w Holandii w kontekście mleka produkowanego w gospodarstwach wypasających krowy. – Takie mleko jest bardziej doceniane przez przetwórców, bo konsumenci chcą za nie więcej płacić. Nie oczekują, że gotowy produkt w sklepie będzie tani. Wręcz przeciwnie, bo ma mieć dobrą jakość – mówił Homan.

Jednym z podnoszonych problemów tyła także kwestia współpracy z dużymi sieciami handlowymi, które w umowach często stawiają przetwórców pod przysłowiową ścianą. – Czy unormowanie łańcucha dostaw i współpracy z handlem za pomocą przepisów prawnych jest dobrym rozwiązaniem? – pytał Edmund Borawski, prezes SM Mlekpol.
Zdaniem Kirsten Holm Svendsen, dyrektor ds. polityki mleka z Duńskiej Rady Mleczarskiej, rynek powinien się sam regulować i niczego w sposób prawny nie można mu narzucać. Za przykład podawała niedawną praktykę obniżania cen produktów mleczarskich przez jedną z dużych sieci handlowych w Danii.  – Zareagowali sami konsumenci. Ku naszemu zdziwieniu stwierdzili, że nie chcą płacić mniej za mleko bo wiedzą, że w ten sposób wywierana jest presja na hodowców bydła – tłumaczyła specjalistka z Danii.

W podobnym tonie wypowiadał się Jan Dworniak, prezes Centrum Badań Audytorskich Analiz i Doradztwa Finansowego. Jak zaznaczał w Polsce istnieje swoboda gospodarcza, która daje każdemu działającemu na rynku podmiotowi określone prawa. Stąd ograniczenia prawne w kontaktach z handlem, jakich domagają się polskie mleczarnie są niemożliwe. Zamiast nich, mleczarnie mogą i powinny się domagać od resortu rolnictwa przepisów, które zakazywałyby narzucania przez duże sieci handlowe wytwarzania produktów pod tzw. markami własnymi. To osłabia zakłady, bo które nie mają możliwości na promowanie swoich produktów.

Więcej o dyskusji, jaka odbyła się podczas Forum w Augustowie napiszemy w październikowym wydaniu "top bydło".

mj
Fot. Jajor

Marcin Jajor
Autor Artykułu:Marcin Jajor

redaktor działu top bydło i topagrar.pl, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mlecznego i mięsnego

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
26. kwiecień 2024 01:57