StoryEditor

O grypie ptaków w Sejmie

Ministerstwo rolnictwa zapewnia, że robi wszystko co może, aby zatrzymać rozprzestrzenianie się grypy ptaków oraz pomóc poszkodowanym rolnikom. Pieniądze na rekompensaty i wyrównanie strat są zarezerwowane w budżecie. Resort przyznaje jednak, że są problemy z utylizacją drobiu i pomiotu.
11.02.2017., 16:02h
Opozycja pyta

Ministerstwo rolnictwa odpowiadało w Sejmie na pytania grupy posłów Platformy Obywatelskiej, którzy chcieli dowiedzieć się dlaczego utylizacja niektórych, niewielkich ognisk ptasiej gryp potrafi trwać nawet dni. Druga kwestia dotyczyła finansów.

Dlaczego rolnicy, mimo iż zostały już podjęte działania, nie dostali jeszcze żadnych odszkodowań? Rolnicy na to czekają, mają ogromne koszty, podnosi się zarówno koszty utylizacji, jak i same straty. Do tej pory nie dostali żadnych odszkodowań, nikt nie dał im ani złotówki – pytała Dorota Niedziela z PO.

Są pieniądze na odszkodowania

W odpowiedzi wiceminister rolnictwa Ewa Lech powiedziała, że resort w walce z ptasią grypą przygotował zarówno odpowiednie przepisy jak i zapewnił środki finansowe. Na wypłatę odszkodowań ministerstwo ma 90 dni.

90 dni nie upłynęło, pieniądze są na koncie, zgodnie z wnioskiem wojewody lubuskiego 13,9 mln zł już zostało przekazanych na ten cel. Rolnicy dostaną odszkodowania, przy czym zasada będzie taka, że w pierwszej kolejności dostaną odszkodowania rolnicy, którym zlikwidowano zdrowy drób– powiedziała wiceminister Lech.

Wypłata odszkodowania nastąpi po ostatecznej likwidacji ogniska, czyli po spełnieniu obowiązków nałożonych przez służby weterynaryjne. 

Rolnicy u których wykryto grypę ptaków dostaną odszkodowania. Z kolei ci, u których nie było ogniska w gospodarstwie, mogą liczyć na wyrównanie, czyli na rekompensatę z tytułu np. niemożność sprzedaży drobiu lub spadku jego wartości.

- To będą pieniądze krajowe. 30 mln zł, czyli ze wszystkich stref zapowietrzonych i zagrożonych. Działania ministra są więc absolutnie widoczne – tłumaczyła Ewa Lech.

Kłopotliwy pomiot

Wiceminister Lech przyznała natomiast, że jest problem z likwidację ognisk. Z jednej strony z utylizacją ptaków, a z drugiej z likwidacją i wywozem pomiotu. 

– Tego pomiotu jest bardzo dużo. Tonażowo jest tego kilkakrotnie więcej niż ptaków, które były likwidowane, i z tym się musimy uporać. Niestety, nie we wszystkich przypadkach rolnicy, hodowcy współpracują z nami. Rzeczywiście problem jest duży, bo pomiotu jest bardzo sporo, ale staramy się go zagospodarować, jak tylko możemy. To nie tylko utylizacja, bo utylizowanie to, po pierwsze, kosztowny proces, trzeba przewozić daleko, po drugie, urządzenia zakładów utylizacyjnych po prostu się zapychają, więc staramy się to kopcować – tłumaczyła posłom wiceminister Lech.

Dlatego część pomiotu hodowcy kopcują na terenie swoich gospodarstw. W trzech przypadkach, mimo protestów okolicznych mieszkańców, pomiot został zawieziony do dołów po starych żwirowniach.

Przypomnijmy, że do tej pory w Polsce wystąpiły 44 ogniska wysoce zjadliwej grypy ptaków.  wk

Fot. Józefowicz

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
20. kwiecień 2024 06:12