StoryEditor

Problem CETA na spotkaniu Izby Zbożowo-Paszowej

Zagrożenia ze strony CETA zdominowały początek spotkania Izby Zbożowo-Paszowej.
02.12.2016., 16:12h

– CETA, perspektywy rozwoju branży drobiarskiej i trzodowej, to tematy naszego tegorocznego spotkania branżowego – zagaił Adam Tański, prezes Izby Zbożowo-Paszowej, otwierając konferencję w Radziejowicach k. Warszawy, na które przybyli przedstawiciele branży.

– CETA i TTIP są tak podobnymi umowami, że dziwię się, że nie są one negocjowane wspólnie. Dotyczą bowiem tego samego zakresu handlowego i dotyczą USA, Kanady – krajów grupy NAFTA, do których także należy Meksyk. Z tym krajem UE praktycznie nie ma istotnej wymiany towarowej – powiedział dr Janusz Rowiński, emerytowany pracownik IERiGŻ.

Rowiński stwierdził, że skoro CETA została wynegocjowana – choć jeszcze nie ratyfikowana – a TTIP nie jest tak zaawansowany – można na podstawie umowy UE z Kanadą próbować przewidywać, czego możemy się spodziewać po tego typu umowach.

Prawdopodobnie TTIP w ogóle nie będzie dalej negocjowany, w związku z dojściem do władzy Donalda Trumpa w USA. Gdyby rzeczywiście ta umowa została włożona do szuflady, byłoby to jednak uznane jako porażka w budowie największego porozumienia handlowego na świecie, większego niż NAFTA czy nawet UE.

Opinia publiczna zarzucała, że przyjęcie umowy CETA oznacza wprowadzenie do Europy:

  • niezdrowej żywności;
  • żywności GMO – choć Polska należy do krajów z jednymi z najostrzejszych przepisów niedopuszczających żywności genetycznie modyfikowanej;
  • swobodnego dostępu artykułów rolno-spożywczych zza oceanu, które zniszczą europejskie rolnictwo.

– Tymczasem dane statystyczne pokazują, że handel UE-Kanada jest niewielki, a z Polską wprost marginalny. Nawet 2-3 krotny wzrost importu z Kanady, nie będzie mieć znaczenia dla rynku. Uważam, że ci, co krytykowali CETA, po prostu tej umowy nie czytali. Umowa jest napisana prostym językiem i nie niesie zakamuflowanych treści. Niepotrzebnie więc opinii publicznej robiono „wodę z mózgu” – uważał prelegent.

Trzeba jednak zaznaczyć, że w ramach umowy liberalizacyjnej, cła wzajemne byłyby sprowadzone do zera. Unijne stawki celne są ok. trzy razy wyższe niż w USA, co oznacza, że Stany zyskałyby na wymianie handlowej. I tu kryje się obawa. Bo jeśli CETA jest podobna do TTIP, to przy niewielkim handlu UE z Kanadą, porównywalnie – przy większej wymianie UE z USA, liberalizacja handlu byłaby korzystna, zwłaszcza dla Waszyngtonu. Obecnie udział handlowy USA w rynku unijnym jest równy polskiemu.

Wprawdzie przyjęte mają być mechanizmy zabezpieczające. Jako artykuły wrażliwe po obu stronach umieszczono głównie drób. Ale jak będą ustawione kontyngenty preferencyjne – tego nie wie nikt.

Fot. Łuczak

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
23. kwiecień 2024 18:30