Animex: Produkujemy i pomagamy

Smithfiled Foods, część WH Group i jeden z największych koncernów mięsnych na świecie, walczy w USA z kryzysem spowodowanym COVID-19. Jak radzi sobie polski oddział Smithfielda? Odpowiada Łukasz Dominiak, dyrektor PR Animex.
Jak koronakryzys wpłynął na funkcjonowanie ubojni i zakładów mięsnych należących do Animeksu?
Łukasz Dominiak: Sytuacja związana z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 jest trudna dla nas wszystkich. Animex Foods to nie tylko tysiące pracowników w kilkunastu zakładach rozsianych po całym kraju, ale także wielu współpracujących z nami hodowców i producentów żywca oraz pozostałych dostawców, którzy w tym szczególnym okresie mogą borykać się z wewnętrznymi problemami, spowodowanymi koronawirusem.
Dzięki wdrożonym i stale aktualizowanym wytycznym na czas zagrożenia epidemicznego, robimy wszystko co w naszej mocy, aby zakłady funkcjonowały bez zakłóceń, dostarczając konsumentom w kraju i na świecie bezpieczne i dobre jakościowo produkty.
Czy zmniejszyła się produkcja lub skup żywca? Mówi się, że chłodnie w wielu zakładach są pełne...
Ł.D.: W ostatnich tygodniach nie odnotowujemy znacznego obniżenia frekwencji wśród załóg czy spadku zamówień, co pozwala na utrzymanie produkcji na optymalnym poziomie. Nie docierają do nas także sygnały wskazujące na zmianę tej tendencji. Jednakże należy wziąć pod uwagę fakt, że ogólna sytuacja w kraju i za granicą jest dynamiczna i obecnie trudno jest przewidzieć najbliższą przyszłość.
Czy koronakryzys zweryfikował rynki zbytu, czy nie cierpi eksport?
Ł.D.: Niestety, widzimy znaczne utrudnienia w handlu zagranicznym. Koronawirus to problem przed wszystkim dla całego segmentu food service, w tym m.in. sieci restauracji i punktów zbiorowego żywienia, ściśle powiązanego z przemieszczaniem się ludzi i turystyką. Ten kanał cierpi najbardziej.
Poza tym zauważamy problemy w pozyskiwaniu kontraktów średnio- i długookresowych. Wiąże się to rzecz jasna z brakiem pewności, jak rozwinie się dalej sytuacja.
Jakie są prognozy na najbliższe miesiące odnośnie do cen w skupach oraz popytu i podaży na rynku?
Ł.D.:Z powodu dynamiki zdarzeń oddziaływujących na cały łańcuch dostaw, trudno przewidzieć jak będą kształtować się ceny na rynku surowców i materiałów niezbędnych do produkcji żywności. Znacznie podrożały np. dodatki do żywności, często importowane z różnych krajów, z którymi wymiana handlowa jest aktualnie utrudniona. Takie zdarzenia niestety wpływają na wartość produktu finalnego, o czym rzadko się mówi w kontekście cen żywności.
Ciężko jest nam dzisiaj wyrokować jak będzie wyglądała sytuacja w skupie w perspektywie najbliższych tygodni, co jest zapewne zrozumiałem przez wszystkich uczestników rynku z uwagi na zaistniałą sytuację. Jako odpowiedzialna organizacja prowadzimy stały dialog z naszymi partnerami funkcjonującymi w ramach całego łańcucha dostaw, wsłuchujemy się w ich potrzeby i komunikujemy własne cele, aby skutki „koronakryzysu” były jak najmniej dotkliwe dla naszych partnerów biznesowych, jak i nas samych.
Czy wdrożono specjalne procedury na wypadek koronawirusa wśród załogi?
Ł.D.: Z chwilą pojawienia się pierwszych informacji o wystąpieniu koronawirusa w Europie, podjęliśmy pracę nad wdrożeniem w m.in. naszych zakładach wewnętrznych regulaminów, określonych jako „nadzwyczajna procedura prewencyjna”. Co ważne, wprowadzone wytyczne są stale analizowane i aktualizowane pod kątem dynamicznie zmieniającej się sytuacji, a także dostosowywane do aktualnych regulacji i przepisów obowiązujących w kraju.
Jakie konkretnie środki przedsięwzięto?
Ł.D.: Wprowadziliśmy szereg obostrzeń, takich jak m.in. wyeliminowanie do niezbędnego minimum wizyt osób z zewnątrz w naszych lokalizacjach, czy ograniczenie możliwości kontaktu między pracownikami różnych zmian na terenie zakładów. Nasze załogi zostały wyposażone w dodatkowe środki ochrony osobistej. Standardem jest mierzenie temperatury na wejściu, czy dodatkowa dezynfekcja rąk. To tylko niektóre z podjętych działań.
Jesteśmy także świadomi odpowiedzialności za otaczające nas lokalne społeczności, dlatego przekazaliśmy 1,5 mln złotych do kilkunastu placówek medycznych w kraju. Dodatkowo nasz zakład pierzarski w Krakowie każdego dnia szyje około trzech tysięcy maseczek, które kierujemy tam, gdzie nasze wsparcie jest dzisiaj najbardziej potrzebne.
Dziękuję za rozmowę
Paulina Janusz-Twardowska