StoryEditor

Woda na barkach wójta tylko formalnie

W wielu gminach zapis art. 29 Prawa wodnego o możliwości nakazania przez wójta przywrócenia poprzedniego, naturalnego spadku wód jest martwy. Owszem, wójt może, ale nie musi. I ucieka od tego albo działa po partyzancku.
10.04.2017., 10:04h

Ponad 10 lat walczy „na kwity” o przywrócenie do użytku łąki Robert Być z Grabowca w pow. zamojskim. Pisemną korespondencję w tej sprawie prowadzi już z trzecim wójtem. Ci zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale jednakowo chowają głowę w piasek, uciekając od problemu.

Gmina Grabowiec jest najwyżej położoną gminą na Wyżynie Lubelskiej. Leży na tzw. Działach Grabowieckich. Najwyższe jej szczyty sięgają od 200 do 300 m n.p.m. Poorana jarami i dolinami rzek, mocno pofałdowana grzbietami urodzajnych pól. Dominują gleby lessowe I–III klasy. Łąki, pastwiska i nieużytki zajmują w całej gminie znaczną powierzchnię. W latach 60. przeprowadzono skuteczną meliorację użytków zielonych. Dziś zostały po niej tylko resztki. Wody roztopowe i opadowe stanowią tutaj problem. Na miejscu sprawdzamy funkcjonowanie art. 29 ustawy Prawo wodne, zaalarmowani sygnałem od prenumeratora, który już od ponad dekady prowadzi formalną batalię ze zmieniającymi się po sobie wójtami o przywrócenie do rolniczej produkcji części jego nieruchomości.

Podniesienie poziomu wód

Robert Być prowadzi 19-hektarowe gospodarstwo, z czego część stanowią łąki. Jedna z działek liczy 4 ha, z czego 3 ha to grunty orne, zaś 1 ha łąki. Graniczy ona z podobną działką sąsiada. Sąsiad jeszcze w 2005 r. zepchnął spychaczem część grzbietu działki, spychając ziemię w łąkę, którą zaorał.

– W ten sposób, nawożąc ziemię, podniósł u siebie poziom gruntu, odwracając naturalny spadek – relacjonuje nasz rozmówca. Tak oto naruszył stosunki wodne. Dodatkowo wykopał u siebie rowy odwadniające, ale też nie zachował naturalnego spadku wód, bowiem połączył jeszcze swoje rowy z ciekiem odwadniającym biegnącym przez łąkę, który płynie od źródeł. Teraz woda ta wlewa się do cieku wodnego, a więc cofa się i zalega na mojej łące. Dochodzą jeszcze wody roztopowe i opadowe – relacjonuje na miejscu Czytelnik.

Przez okrągły rok woda stoi więc na kilkudziesięciu arach, a reszta łąki jest podmoknięta. Siano musi być zbierane ręcznie.

– Już w trakcie robót ziemnych apelowałem do sąsiada o przywrócenie stanu poprzedniego. Ten odparł, że działka jest jego własnością i może na niej robić, co chce – mówi gospodarz, który wkrótce pisemnie zwraca się do wójta w powyższej sprawie.

Pisemna interwencja

Ten słusznie powołuje się na art. 29 ust. 3 ustawy Prawo wodne (ramka), z którego wynika, że organ (wójt) może nakazać przywrócenie stanu poprzedniego lub wykonanie urządzeń zapobiegających szkodom. Pismo to otrzymuje sąsiad. Wkrótce sąsiednią działkę przejmują na własność jego córki, które nie prowadzą działalności rolniczej, wydzierżawiają ziemię innej osobie. Nie odpowiadają na pismo wójta.

W 2007 r. Być pojawia się w urzędzie gminy, u wójta składa ustną skargę na poczynania sąsiadek. Wójt pisemnie odpowiada współwłaścicielkom, że jeżeli dalej będą nawozić ziemię, otrzymają decyzję nakazującą przywrócenie stanu poprzedniego lub wykonanie urządzeń zapobiegających szkodom.  as

Więcej przeczytasz w kwietniowym wydaniu top agrar Polska od str. 46.

Andrzej Sawa
Autor Artykułu:Andrzej Sawa
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
26. kwiecień 2024 01:34