StoryEditor

Wreszcie widzimy święte krowy

Nasz trzeci dzień w Indiach: opuszczamy Delhi, jedziemy na wieś. Kilkaset kilometrów, które zrobiliśmy autostradą pozwoliły chwycić już „klimat” indyjskiej wsi.
18.01.2016., 07:01h

W samej stolicy Indii – Delhi, od kilku lat istnieje zakaz dla świętych krów. Tamowałyby i tak olbrzymi ruch. Za to poza aglomeracją zobaczyliśmy wreszcie święte krowy. Chodzą po jezdni, autostradzie, wsiach. Krowa to żywicielka, daje mleko, rodzi byka – siłę pociągową i jest ulubionym pojazdem jednego z bogów hinduizmu. Stąd nie zabija się ich. Żyją aż do naturalnej śmieci. Gdy krowa pada, ściąga się z niej skórę. Zwierzęta mogliśmy sfotografować podczas jednego z postojów; przy parku, gdzie Hindusi karmili święte małpy. Małpy też chodziły w stanie wolnym, ludzie rzucali im żywność, głównie owoce, względnie kupowali je na stojących obok straganach.

Odwiedziliśmy też typowe gospodarstwo rolne w północnych Indiach. Jest ono całkiem spore – 10 ha, bo przeciętne gospodarstwo posiada ok. 1 ha. Plony zbierane są 2 razy w roku, co 6 miesięcy są żniwa. Teraz, w porze suchej – zimowej, uprawia się głównie warzywa: kalafiory, pietruszkę, rzepę, buraki ćwikłowe, cebulę. Dla płodozmianu przesiewa się je rzepakiem, pszenicą. W porze gorącej – na pola wędrują ciepłolubne rośliny, na przykład kukurydza, proso, sorgo. Nie ma pól wyrównanych w naszym rozumieniu. Każde pole podzielone jest na większe lub mniejsze kwatery, oddzielone małymi wałami ziemnymi. Kwatery zalewa się wodą, wały ziemne i poprowadzane pomiędzy nimi kanały pomagają w irygacji. Warzywa wiezione są na pobliski targ lub do sklepów. Są dobrej jakości, i smaczne – jak spróbowali nasze wycieczkowicze. Krowy i bawoły – po kilka sztuk na gospodarstwo dają mleko – nadwyżki sprzedawane są do mleczarni po równowartość zł/l. Na gospodarstwie dominuje praca ręczna. Siew, sadzenie, zbiór. Traktory są małe, służą do transportu. Ich stan techniczny jest często opłakany. Środków chemicznych nie stosuje się, nawożenie jest organiczne: zwykle w wykopany dół wrzuca się obornik, popiół z pieca kuchennego, fermentuje – rozlewa na pola. Dawka obornika stosowana jest 1x na rok, starcza na dwa sezony wegetacyjne, czyli na cały rok kalendarzowy.

Nasi Czytelnicy wsiedli na przyczepy i platformy dżipa i traktora, przejechali się wśród wiosek i pól indyjskich. Wrażenie niezapomniane – mówili później. Na koniec wizyty w gospodarstwie poczęstowano nas herbatą z mlekiem bawolim. Dalsza trasa zawiodła nas do hotelu – tym razem typowego indyjskiego, zorganizowanego w starym karawanseraju, czyli miejscem postoju karawan. Stylowe pokoje w bungalowach, drewniane meble z egzotycznego drewna, skrzynie zamiast szaf… Wieczorem kolacja pod rozgwieżdżonym niebem. Było zimno, ok. 5 stopni, więc trzeba było się ogrzewać przy trójnogach, na których płonął ogień.   

Fot. Łuczak

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
20. kwiecień 2024 11:14