Rynek zbóż pozostawiony sam sobie, może nieźle namieszać

Przyzwyczailiśmy się już do znacznych wahań cen na rynku zbóż, ale to co się dzieje obecnie, wszystkim uczestnikom zbożowego handlu daje wiele do myślenia. Rynek jest kompletnie nieprzewidywalny i co dnia możemy spodziewać się kolejnego zamieszania.
W tym tygodniu ceny pszenicy na Matifie w poniedziałek zaliczyły rekord zbliżając się do 400 euro na majowym kontrakcie. W kolejnych dniach giełdy jednak zluzowały i choć w czwartek na otwarciu mamy kolejne kilkunastoeurowe wzrosty, to na koniec dnia pszenica w notowaniach na maj zamyka się na 4-eurowym minusie, na czwartkowym zamknięciu (10.03.2022 r.) kosztuje 368,25 euro/t.
Poniedziałkowy wyskok giełd zbiegł się z osłabiająca się złotówką i w portach pojawiły się nawet ceny 2100 zł/t pszenicy. Obecnie jednak i giełda, i nieco mocniejsza złotówka powodują, że eksporterzy płacą w portach 1870–1905 zł/t. Tak wysokie ceny kuszą, ale trzeba pamiętać, że dopiero teraz ma być w Gdańsku ładowany Panamax przypływający po pszenicę. Stąd zresztą te wysokie ceny, bo oferta ponad 1900 zł dotyczy właśnie dostaw do Gdańska/Gdyni. Większych ruchów w portach możemy się spodziewać dopiero w kwietniu, więc nie wszyscy są skłonni czekać. Bo przecież kasa za zboże ma być wykorzystana na zakup nawozów i paliwa.
W naszych portach zacznie się niebawem większy ruch, a w ukraińskich portach Morza Czarnego wciąż trwa blokada. Przed tygodniem Ministerstwo Infrastruktury Ukrainy poinformowało, że w ukraińskich portach morskich jest 80 zagranicznych statków handlowych. Nie mogą opuścić portów, gdyż jest to niebezpieczne ze względu na rosyjską agresję militarną. Przeładunek w portach jest praktycznie wstrzymany. Pocieszające jest to, że nie wykryto także jak to nazwano „krytycznych zniszczeń” infrastruktury portowej. Niesamowitą wręcz informacją jest, to że w lutym, w miesiącu w który przecież pod koniec zaczęła się rosyjska bestialska agresja na Ukrainę, kraj ten zdążył jeszcze wyeksportować rekordowe 5,1 mln ton zbóż. W tej ilości było to 3,8 mln t. kukurydzy, 1 mln t. pszenicy i 153,8 tys. t jęczmienia.
Świat handlowy analizuje także poziom bezpieczeństwa żywnościowego na Ukrainie. Z danych Ukraińskiej Służby Statystycznej wynika, że w sezonie 2021/22 roku produkcja pszenicy na Ukrainie wyniosła 30,1 mln t. Konsumpcja krajowa 7 mln t, zostanie w całości pokryta z własnej produkcji. Na 1 marca Ukraina wyeksportowała 18 mln ton pszenicy (12,1 mln t pszenicy spożywczej i 5,9 mln t paszowej). Zapasy pszenicy spożywczej na poziomie 3,7 mln t (reszta to jakość paszowa), pozwolą na zaspokojenie rocznego spożycia.
O swoje zapasy zaczynają się bardziej martwic Turcja i Bułgaria.
– Ze względu na mniejsze plony, Turcja będzie potrzebować większego importu, aby zaspokoić całkowite zapotrzebowanie na ponad 25 mln t. Oznacza to około 10 mln t importu pszenicy. Lokalne zapasy pszenicy wyczerpują się sezonowo i możemy obserwować aktywniejszy import do końca sezonu – wypowiadał się Veysel Kaya, ekspert Sunseedman (APK-Inform).
Bułgaria, która długo była wśród 4 największych eksporterów pszenicy w UE teraz planuje zwiększyć swoje rezerwy zboża i skupić tyle zboża od lokalnych producentów, aby zaspokoić potrzeby krajowe na rok do przodu.
– Państwo planuje zakup około 1,5 mln ton pszenicy z 3 mln t, które wciąż znajdują się w krajowych silosach i może ograniczyć eksport pszenicy do czasu realizacji planowanych zakupów – powiedział wicepremier Bułgarii Assen Wasiliew (Reuters).
U nas niestety takich ruchów, chroniących krajowy rynek jakoś nie widać. Przecież i bezpieczeństwo żywnościowe kraju jest ostatnio tematem wielu analiz. Natomiast rolnicy zajmujący się hodowlą narzekają na coraz większe ograniczenia w możliwościach zakupu i horrendalnie rosnące ceny, które tylko potęgują zamieszanie.
Firmy zbożowe z północy kraju mówią, że mocno w handlu się ruszyło. – W te dni, gdy ceny poszły do góry, telefon miałem gorący od rozmów, sporo się kupowało. Po spadku cen znów zapanowała cisza – mówi właściciel firmy handlowej z centralnej Polski. – Towaru jest jednak sporo, ale 90% telefonów dotyczy pszenicy – dodaje. – Nasi handlowcy podpisują bardzo dużo umów – mówi pani z działu handlu zbożami sporej firmy handlowej.
Nie wszędzie jest jednak większy, bo odległość od portu w czasie mniejszej podaży paliwa i potężnie rosnących kosztów limituje odległy handel. – Nie jestem w stanie skalkulować biznesu, bo nie wiem ile będzie mnie kosztował w kwietniu transport do portu. Już dziś stawki transportowe skoczyły o 50%, a co będzie potem. Podpiszę kontrakt na 1000 t, każą mi to zwieźć w jeden tydzień. Skąd wezmę wtedy transport i ile zapłacę? – martwi się znający doskonale portowe realia handlowiec.
Również rolnicy nie wiedzą co robić, bo jak było w portach 2100, to w kraju można było sprzedać nawet po 1900 zł/t. – Teraz ceny spadły ale może tylko na chwilę. Przecież widzimy co się dzieje z cenami nawozów, czy z paliwami. Wolę mieć pszenicę niż kasę, ale w tamtych cenach to pewnie bym sprzedał – mówi rolnik z Kujaw. – 150 zł/t to spora różnica – dodaje.
Generalnie rolnicy w większości kraju, poza tymi z północy nastawiają się na rynek krajowy, który także mocno poszedł do góry. Pszenica konsumpcyjna w krajowych skupach w ciągu tygodnia podrożała średnio o 180 zł/t i aktualnie jest po 1380–1850 zł. Najczęściej 1600–1700 zł/t.
Paszówka również podobnie podskoczyła, kosztuje 1250–1750 zł/t, a średnia cena jest na poziomie ok. 1500 zł/t.
Żyto jest zbożem, które w tym tygodniu zalicza najmniejsze wzrosty. Pomimo, że w portach eksporterzy proponują 1300 zł/t, to na krajowym rynku średnia cenowa wynosi 1121 zł/t a najczęściej jest skupowane po 1100–1200 zł/t. Choć można znaleźć ceny zarówno 900, jak i 1360 zł/t.
Pszenżyto w portach podrożało o 50 zł/t i eksporterzy proponują 1400 zł/t. W krajowych skupach ceny wzrosły mocniej, średnio o 125 zł/t. Kupujący wystawiają cenniki zawierające najczęściej propozycje 1150–1350 zł/t, ale maksymalne oferty dochodzą do 1450 zł/t.
Jęczmień podskoczył nieco mniej, ale i tak są to podwyżki rzędu 115 zł/t średnio. Jak naprawdę chce się kupić, to trzeba wyłożyć 1200–1250 zł/t, ale jak mówią kaszarnicy i za 1300 zł/t nie ma ofert na wyrównany jęczmień.
Kukurydza jest liderem podwyżek i także podczas szybkich korekt rynkowych nie zechciała stanieć. Powodem są wciąż podstawiane nawet mniejsze statki po kukurydze płynąca do Rotterdamu, bo Holendrzy nie mają jak zasilić się kukurydza z Ukrainy. Dlatego eksporterzy za kukurydzę dostarczoną do portów proponują 1700 zł/t. W kraju kukurydza w ciągu tygodnia podrożała średnio o 237 zł/t! Najczęściej spotykane propozycje to 1400–1450 zł/t, ale firmy paszowe nie zawahają się zapłacić nawet 1550 zł/t.
Owies również drożeje, ale nie są to aż tak spektakularne wzrosty. Natomiast ceny 900–1100 zł/t zaczynają dotyczyć także ziarna z gęstością 48 kg/hl.
Tutaj zobaczysz ceny zbóż na punktach skupu!
Juliusz Urban fot. archiwum taP