Rynek zbóż: statki czekają, a w handlu bezrobocie

Już po raz kolejny w tym sezonie politycy namieszali i trudno się dziwić, że rolnicy mają do nich spore pretensje. Tym razem w roli głównego hamulcowego wystąpił mebel – „okrągły stół”, który od czasów wolnej Polski był prawdziwym bohaterem, od dziś może stać się symbolem obietnic bez pokrycia.
Z tego artykułu dowiesz się:
- ile statków czeka w porcie na pszenicę?
- jakie są potrącenia w portach?
- jakie zachowania spowodował okrągły stół?
- co się dzieje w handlu zbożami na krajowym rynku?
- jakie są ceny skupu?
- po ile jest pszenica na Matifie?
- jak nowe zbiory w UE ocenia Komisja Europejska?
Na weryfikację realności obietnic wynikających z okrągłego stołu długo czekać nie musieliśmy. To naturalne, że w normalnie funkcjonującym handlu każde widzimisię bardzo szybko przechodzi test realności. Tym samym, kompletny brak doświadczenia zamiast uspokajać nastroje stał się tylko przyczyną ich eskalacji. Rynku natomiast nie ożywił, a wręcz odwrotnie, kolejny już raz obietnice rzucone na wiatr powodują decyzyjną blokadę.
Statki podstawiono, a pszenica w magazynach
W portach od początku tygodnia czekały na załadunek 3 statki, każdy mający zabrać po ok 50 tys. t pszenicy, a eksporterzy niepokoili się, że nie mają czym ich do końca zapełnić, bo krajowy ruch znów ustał. – Mógłbym sprzedać jeszcze jeden statek, ale nie mam pewności, czy będzie go czym zasypać. Kupujemy praktycznie każdą pszenicę z kategorii konsumpcji, a potrącenia są naprawdę ludzkie – mówi przedstawiciel eksportera.
Ten fakt powoduje jednak, że jak informują mnie eksporterzy polska pszenica na rynkach zagranicznych zaczyna tracić swoją markę, mającego stałych klientów wysokojakościowego zboża i staje się towarem takim jak każde inne zboże, a wówczas tylko najniższa cena się liczy.
A przecież miały one dotyczyć również firm handlowych, które dostarczą towar do portów. Zadaniem całego projektu było udrożnienie polskiego handlu zagranicznego tymczasem mamy kolejną blokadę, a czas leci i nieubłaganie zbliżać się będą nowe zbiory. Firmy kupujące pszenicę pod dostawy do portów, na początku tygodnia oferowały na wschodzie Polski nawet po 950–1000 zł/t z odbiorem, ale rolnicy zastanawiali się tylko komu przysługiwać będzie dopłata do transportu. – Okrągły stół kompletnie zamknął rynek. Na tradycyjne wiosenne ograniczenie podaży, przez rozpoczęcie prac polowych, nałożyło się oczekiwanie na dopłaty – mówi handlowiec.
W kraju pszenica konsumpcyjna ceny praktycznie nie zmieniła i jest skupowana po 830–1100 zł/t. W portach na początku tygodnia pszenica dochodziła do 1200 zł/t, potem spadła do 1160 zł/t. Eksporterzy przestali bardzo skrupulatnie trzymać się granicznych parametrów jakościowych i zaczęli stosować łagodniejsze potrącenia. Na statek zaczęła schodzić także pszenica z gorszą niż 76 kg/hl gęstością. Stosowano jedynie potrącenia 10-20 zł za 1 kg/hl poniżej, zależnie od firmy. Ten fakt powoduje, że jak informują mnie eksporterzy, polska pszenica na rynkach zagranicznych zaczyna tracić swoją markę, mającego stałych klientów wysokojakościowego zboża i staje się towarem takim jak każde inne zboże, a wówczas tylko najniższa cena się liczy.
Rynek jednak nawet na takie zachęty nie reaguje.– Miałem nawet dogadane parę partii pszenicy po kilkaset ton, ale jak rolnicy usłyszeli o dopłatach do transportu, to się natychmiast wycofali. Teraz w handlu się nic nie dzieje, kompletne bezrobocie. Nawet zlecenia na transport zostały wycofane – mówi handlowiec operujący na granicy Dolnego Śląska z Opolszczyzną.
Pod wpływem w miarę łagodnych potrąceń w portowych przyjęciach lekko drgnęła pszenica paszowa, której średnia cena wzrasta najpierw o 8, teraz o 6 zł/t drugi już tydzień z rzędu. I tylko zaniżanie cen skupu przez krajową firmę na wschodzie kraju powoduje, że widełki cenowe są tak duże od 740–1050 zł/t.
Ruszyły się wreszcie, choć bardzo nieznacznie ceny pszenżyta i jęczmienia. Tu jednak średnia idzie do góry dosłownie o parę złotych, więc na ramowych cenach tego nie zauważymy.
Pszenżyto jest nadal skupowane pod 700–960 zł/t, ale zaczyna się robić na nie większy popyt.
Jęczmień paszowy dalej jest po 700–900 zł, a kaszarnicy narzekają, że za 950 zł/t grubego jęczmienia znaleźć nie mogą.
Ceny nie zmieniło żyto i tak długo jak nie uruchomi się jego eksport, to trudno będzie oczekiwać podwyżek. Obecnie żyto jest w kraju skupowane po 600–830 zł/t, a te wyższe ceny dotyczą konsumpcji z dobrymi parametrami.
W miejscu stoi również kukurydza, za którą handlowcy i przetwórcy zależnie od lokalizacji płacą 800–1080 zł/t.
Owies paszowy, który już wcześniej potaniał kosztuje 680–800 zł/t, a na płatki jest skupowany po 900 zł/t.
KE prognozuje większe zbiory
Pszenica na Matifie od początku tygodnia zaczęła korygować ubiegłotygodniowe wzrosty i w czwartek (6.04.2023 r.) wyceniana jest na 251,25 €/t. Tymczasem eksperci KE postarali się o pierwsze szacunki dotyczące sezonu 2023/24 przewidywane zbiory pszenicy miękkiej w UE maja wynieść 130,9 mln t w porównaniu do 126 mln ton zebranych w poprzednim sezonie. Prognoza spożycia została oszacowana na poziomie 99,1 mln t (98,8 mln ton - w sezonie 2022/23). Eksport pszenicy do krajów trzecich ma wynieść niezmienne 32 mln t, a zapasy końcowe wzrosną z 18,1 mln t do 21,9 mln ton.
Produkcja jęczmienia w UE w przyszłym sezonie ma wynieść 54,2 mln t (+2,7 mln t r/r), konsumpcja wyniesie 42 mln t (bez zmian). Eksport wzrośnie o 1 mln t, do 10 mln t, a zapasy wzrastając o 37% na koniec sezonu 2023/24 będą wynosić 10 mln t.
Europejscy eksperci spodziewają się też, że unijni rolnicy zbiorą w nowym sezonie 65 mln t kukurydzy, przy jedynie 52,1 mln t zebranych przed rokiem rok. Przewiduje się, że zużycie kukurydzy wzrośnie bardzo nieznacznie i wyniesie 75,1 mln t (74,9 mln t w 2022/23). Natomiast import zmniejszy się o 5 mln t, do 18 mln ton, a zapasy końcowe wzrosną o 3,3 mln t do 21,9 mln ton.
Ceny skupu zbóż znajdziesz tutaj!
Juliusz Urban fot. grzecznościowe