Drakońskie podwyżki cen paliw

Paliwa drożeją z godziny na godzinę, wszyscy solidarnie ponosimy koszty odseparowania Rosji od światowego systemu handlu. Liderem gospodarczych nacisków są Stany Zjednoczone, a UE ma w tym zakresie zdecydowanie trudniej i restrykcje przynoszą u nas rosnące ceny paliw i ograniczenia w handlu.
We wtorek (8.03.2022 r.) ropa naftowa kolejnymi wzrostami cen na światowym rynku zareagowała na nałożenie całkowitego amerykańskiego embarga na jej import z Rosji. Prezydent Joe Biden zapowiedział wprowadzenie zakazu importu rosyjskich surowców energetycznych do Stanów Zjednoczonych, co uznał, najskuteczniej uderzy w rosyjską gospodarkę. Powiedział także, że wspólnie z sojusznikami z UE Amerykanie pracują nad szybkim uniezależnieniem Europy od dostaw ropy i gazu z Rosji, to jednak musi potrwać dłużej.
Ropa naftowa Brent na giełdzie w Nowym Jorku, w ciągu jednego dnia podskoczyła o 8 dolarów na baryłce. W ciągu tygodnia wzrosty sięgają 21-proc, a od początku wojny ropa naftowa podrożała prawie o 40%.
Obecnie ropa Brent kosztuje 129,90 USD/baryłkę a ropa WTI 124,95 USD/baryłka.
Kolejną ważną przyczyną rosnących cen paliw jest słaba polska waluta, za jednego dolara płacimy dziś 4,45 zł.
Decyzja amerykańskiego prezydenta jest wydarzeniem bez precedensu, gdyż oczywiste dla wszystkich jest, że nie obędzie się bez kosztów ponoszonych przez całe społeczeństwo, a w tak rozległych Stanach Zjednoczonych ceny paliw, zwłaszcza benzyny od zawsze były gwarancją społecznego spokoju.
Lukę po rosyjskich dostawach ropy naftowej na rynek europejski mogłoby wypełnić rosnące wydobycie przez Arabię Saudyjską, a przecież właśnie niedawno opinia społeczna w Polsce została poinformowana, że Saudi Aramco stanie się właścicielem 30-proc. udziałów w Gdańskiej Rafinerii.
W Polsce także ceny paliw skaczą i to z godziny na godzinę. Miałem tego naoczny przykład sam tankując swój samochód benzyną. W poniedziałek (7.03.2022 r.) po pracy podjechałem by dopełnić bak, bo są czasy, że lepiej nie jeździć na pół stanu. Płaciłem 6,50 zł/t. Na tej samej stacji w niedzielę widziałem cenę 6,49 zł/l.
Ok. – myślę sobie – 1 grosz nie pieniądze. Zainteresowała mnie tylko kartka przyklejona do dystrybutora z napisem, że samochody osobowe mogą zatankować max 50 l, a ciężarowe do 250 l. Wszystkie jedynie do baków pojazdu. Odjechałem na zakupy, wracam za ok. 2 godzin i widzę już cenę 6,68 zł/l. Benzyna w ciągu zaledwie 2 godzin podrożała na tej samej stacji prawie 3%! Ale nawet te ceny, we wtorek (8.03.2022 r.) stały się przeszłością. Bo ceny diesla na stacjach benzynowych ceny zaczęły się zbliżać do 8 zł/l, a za benzynę stacje winszowały sobie nawet ponad 7 zł/l.
Kolejną ważną przyczyną rosnących cen paliw jest słaba polska waluta, za jednego dolara płacimy dziś 4,45 zł.
W środę (9.03.2022 r.) od rana funkcjonuje już nowy cennik hurtowy. Orlen ustalił cenę oleju napędowego Ekodiesel na 7704 zł/m3, a cenę benzyny bezołowiowej Eurosuper 95 na 6628 zł/m3
Najgorzej jest jednak rzeczywiście z dostępnością, bo są stacje, na których zatankowanie powyżej 25 l jest niemożliwe. – W mojej okolicznej stacji pozwolono mi zatankować tylko 25 l do baku ciągnika, a przecież trzeba wyjeżdżać w pole. Pani na stacji powiedziała mi, że jak chcę kupić 50 l to muszę jechać do Zamościa – mówi, w rozmowie telefonicznej rolnik z Lubelszczyzny. – O żadnym hurcie nie może być mowy – dodaje.
Sankcje uderzają więc w obie strony, ale to my mamy potężną broń nacisku na rosyjskiego agresora i przetrzymamy to wszystko, by dać im jeszcze mocniej popalić! Musimy się tylko zjednoczyć i nie pozwolić, by ktoś próbował na nas nadmiernie, na tym wojennym kryzysie zarabiać.
Juliusz Urban fot. poglądowe Sierszeńska