Niezależność, wydajność i niższe koszty zbioru zielonek przyczepą samozbierającą
W polskich gospodarstwach dominują trzy technologie zbioru traw z wykorzystaniem przyczepy samozbierającej, prasy oraz sieczkarni. Każda ma plusy i minusy – mówił podczas naszego webinarium Tomasz Nowakowski, przedstawiciel firmy Pöttinger na teren północno-wschodniej Polski.
– W większości gospodarstw które zdecydowały się na tę technologię mamy prasoowijarki aczkolwiek często zaczepiane owijarki pracują osobno. Nie należy jednak zapominać, że przygotowanie kiszonki w belach jest idealne do pracy na małych powierzchniach, bądź też bardzo nierównych kawałkach czy ciężkich przejazdach, a szybkie owinięcie beli jeszcze na łące ogranicza ryzyko pogodowe – dodaje.
W przypadku zbioru traw sieczkarnią samobieżną nasz ekspert podkreślał wysoką wydajność pracy i uniwersalność zastosowań. Z tego wariantu chętnie korzystają duże gospodarstwa i te, gdzie mamy większe odległości z pola na pryzmę.
Przyczepa samozbierająca
– W mojej opinii system oparty na przyczepie samozbierającej jest optymalny i najtańszy aczkolwiek może nie najszybszy. Najważniejsze, że do obsługi wystarczy jedna osoba, ponadto oprócz zbioru trawy przyczepę można wykorzystać do siana, kiszonki względnie słomy. Warto wspomnieć, że przyczepy zbierające można znaleźć w ofercie firmy Pöttinger od ponad 50 lat. Firma, która była pionierem tej technologii zbioru stawia na bardzo wysoką wydajność na jednego pracownika a za wykorzystaniem przyczepy przemawia najmniejsze zużycie paliwa na hektar, prosty serwis, elastyczne zastosowanie na wielu kawałkach pól, a także tani zbiór kiszonki z trawy i siana – dodaje Nowakowski. Minusem tej technologii jest mało wydajna zwózka przy dużych odległościach pole-silos (>10 km) i wynikające z tego nieco wyższe ryzyko pogodowe. Zaangażowanie drugiej przyczepy wskazane jest już jeżeli łąki mamy w odległości powyżej 6-8 km.– Większość klientów decyduje się na współpracę, czy to z zaprzyjaźnionymi gospodarstwami, czy też z firmami usługowymi. Celem jest szybsza zwózka. Znam gospodarstwa, które do transportu z łąk oddalonych o 15 km zwożą na trzy lub cztery przyczepy i praca idzie wtedy dość sprawnie – uzupełnia Nowakowski.
Szeroki sprzęt
W ostatnich latach tendencje zakupowe maszyn zielonkowych uległy znacznej zmianie. – Odnotowujemy większe niż w poprzednich latach zapotrzebowanie na duże szerokości robocze. Bardzo dobrze sprzedają nam się zestawy koszące takie jak S10 (szerokość robocza tej maszyny to 9,10 m), jak również kosiarka S12. Jest to najszersza na świecie kosiarka dostępna na rynku. Jej szerokość robocza to 11,20 m – wyjaśnił nasz prelegent. Kosiarka S12 składa się z zawieszonych centralnie dwóch kosiarek o szerokościach 4,40 m plus oczywiście 3 m bądź 3,5 m z przodu. Do tych kosiarek nie ma możliwości domontowania kondycjonerów, spulchniaczy bądź taśm dlatego coraz częściej klienci pytali o maszyny, które mogłyby to zapewnić. Hitem Pöttinger okazała się więc kosiarka A10 ze ślimakiem zrzucającym na pokos, którą od dwóch lat ma w swojej ofercie. Jest to alternatywa dla przenośników taśmowych, z tym że nie występują w niej kondycjonery bądź zgniatacze. Zestaw popularnie nazywana motylem ma 10 m szerokości roboczej i 8 dysków na każdą belkę.– Na życzenie dostępna jest wersja ze sterowaniem ISOBUS. Wtedy kosiarka będzie nam hydraulicznie dostosowywać się do skrętów, w granicach 50 cm, by nie powstawały grzywy. Dzieje się to dzięki czujnikowi z przednich kół ciągnika. Maszyna radzi sobie bardzo dobrze z ciągnikami od 160 KM, jednak jej masa jest dość spora więc w zależności od tego jak pracujemy, jakie mamy ukształtowanie terenu, warunki, w jakim kształcie kawałki łąk (na małych niestety będzie dużo trudniej z mniejszym ciągnikiem ponieważ mamy znacznie więcej manewrowania). Warto dodać, że w tej wersji mamy możliwość otwarcia (hydraulicznie) zasłon z tyłu przez co listwa tnąca będzie podawała ściętą trawę na całej szerokości 10 m – wyjaśnia Nowakowski.
Okazuje się, że w dużych gospodarstwach kosiarki z transporterami pokosów mogą skutecznie wyeliminować z obiegu zgrabiarki.
– Z racji coraz mniejszych zasobów ludzkich w gospodarstwie odnotowujemy spore zapotrzebowanie klientów na zestawy koszące z transporterami. Czasem jest to podyktowane koniecznością zmiany zgrabiarki na większą, kiedy to okazuje się, że koszt 8-metrowej zgrabiarki jest relatywnie dość wysoki w porównaniu z zakupem od razu szerokiej kosiarki z możliwością zgrabienia tego do jednego wału. Mamy wtedy mniejsze koszty utworzenia pokosu. Taka praca przynosi też efekty w czwartym i piątym pokosie, które choć bywają niewielkie można zebrać na wał bez strat, które powstałyby, np. podczas zgrabiania. Kolejnym plusem jest sposób transportu. Maszyna jest transportowana pionowo nie ma problemów z manewrowaniem – dodaje.
Przeczytaj również

W polskich gospodarstwach dominują trzy technologie zbioru traw z wykorzystaniem przyczepy samozbierającej, prasy oraz sieczkarni.

System oparty na przyczepie samozbierającej jest optymalny i najtańszy aczkolwiek może nie najszybszy

Najwolniejszy i najdroższy jest zbiór prasą, co w głównej mierze wynika z indywidualnego owijania bel i sporego wydatku na zakup folii.

S12 to najszersza na świecie kosiarka dostępna na rynku. Jej szerokość robocza to 11,20 m

Kosiarka A10 ma możliwość otwarcia (hydraulicznie) zasłon z tyłu przez co listwa tnąca będzie podawała ściętą trawę na całej szerokości 10 m lub w jeden rząd za pomocą transportera ślimakowego.