Kolejny tydzień bez zmiany ceny w Niemczech, a u nas mimo oficjalnych stanowisk przedstawicieli ubojni o braku możliwości podwyższania cen tuczników stawki lokalnie idą delikatnie w górę.
Dzieje się tak coraz częściej, bowiem na rynku pogłębia się
deficyt tuczników. W zasadzie wszyscy pośrednicy mają kłopot z wypełnieniem kontraktów. Są oczywiście ubojnie, które nie narzekają na brak surowca, jednak dotyczy to w zasadzie tylko tych podmiotów, które nawiązały stałą współpracę z firmami wstawiającymi warchlaki na tucz kontraktowy. Inne, które zaopatrują się w surowiec na wolnym rynku mają kłopot z zapewnieniem bazy surowcowej. Na zachodzie Europy poprzez ssane eksportowe ze strony Chin i innych państw azjatyckich nie ma tuczników, które
jeszcze niedawno zasilały nasz rynek. Na południu Europy (Czechy, Słowacja) ceny także poszły w górę. Węgry czy Rumunia także walczą z ASF-em, stąd możliwości importowe są znikome.
W ten sposób po braku podwyżki cen w ostatnią środę polscy pośrednicy zaczęli oferować za tuczniki
nawet 7,7 zł/kg w kl. E czyli nieco
powyżej 6 zł/kg żywca. Mimo, że brak zmiany ceny w Niemczech nie skłonił skupujących do podwyższenia cen podstawowych, to jednak łatwiej jest wynegocjować wyższe ceny maksymalne.
jbr
