Jesteś w strefie Premium
Nerwowy rynek świń

Wielki znak zapytania - tak można określić to, co się dzieje na rynku świń w Polsce. Niby jest on zależny od rynku niemieckiego, a jednak gdy tam gości stabilizacja, nasi skupujący i tak chcą wymusić spadki cen.
Tym razem im się nie udało. Drugi tydzień z rzędu za Odrą obowiązuje ta sama cena – 1,45 euro/kg w klasie E. Nie jest to dużo, bo aż o 7 eurocentów/kg w klasie E mniej niż rok temu o tej samej porze, ale za to jest to sygnał do wyhamowania spadków.
W przeliczeniu na złotówki niemiecka cena to ok. 6,15 zł/kg w klasie E. Niestety, ta stawka nie ma odzwierciedlenia na rynku polskim. Przeważnie polskie ubojnie płacą najwyżej 5,95 zł/kg w kl. E. Co więcej w ostatnich dniach większość skupujących próbowała obniżyć stawki za tuczniki o 5-10 gr/kg.
Jak mówi nam szef skupu u jednego z pośredników w handlu świniami – ten zabieg się nie udał, niemieckie giełdy wskazują na stabilizację, w zasadzie niewiele zmienia się kurs złotówki względem euro i co najważniejsze na rynku nie ma nadmiaru świń.
- Skąd zatem parcie ubojni do spadków cen mimo braku przesłanek ku temu, nie wiem – mówi wspomniany dyrektor skupu, chcący zachować anonimowość. Nieoficjalnie mówi się, że zwyczajnie ubojnie chcą zrobić jak największe zapasy na okres świąteczny jak najniższym kosztem, poza tym w okresie drogich świń z połowy bieżącego roku handel miał odbywać się na zdecydowanie niższych marżach niż teraz, i ponoć zbijanie cen skupu na siłę ma wyrównać dochody ubojni.
Niestety nikt tutaj nie myśli o dochodach rolników. Nie można także mówić o tym, iż na rynku mamy kiepski popyt na mięso. Gdyby tak było, szerokim strumieniem nie sprowadzano by półtusz i elementów z Niemiec, Danii, Belgii czy Hiszpanii. Co rusz docierają do nas informacje o tym, iż polskie masarnie, które szczycą się tym, że oferują wyroby z polskiego mięsa, tylko znikomą część oferty wypełniają wędlinami na bazie półtusz z kraju.
- Codziennie jestem w przetwórni w woj. kujawsko-pomorskim, zawożąc auto półtusz, jednocześnie każdego dnia w tej przetwórni rozładowywanych jest 8-9 aut z mięsem zza granicy – mówi nam anonimowo kierowca ciężarówki przewożącej po kraju półtusze wieprzowe z jednej z polskich ubojni.
Takich sygnałów mamy wiele. Dotyczą w zasadzie całego kraju.
- Rynek potrzebuje świń. W zasadzie wszystkie zgłoszone partie tuczników do odbioru sprzedajemy na pniu. Ubojnie dopytują o tuczniki, jednak nie są skłonne zapłacić więcej. Oni doskonale wiedzą, że rolnik musi sprzedać – mówi nam jeden z pośredników w obrocie świniami z woj. łódzkiego.
Zatem sytuacja jest bardzo dziwna. Nie ma nadmiaru tuczników, a cena jest niska. Obecnie 4,6 zł/kg żywca czy 6 zł/kg w klasie E to bardzo dobre stawki. Jest to przynajmniej o 1 zł/kg żywca mniej niż było jeszcze kilka tygodni temu. Miejmy nadzieję, że stawki nie spadną jeszcze bardziej. Już teraz hodowcy mówią, że produkują na skraju opłacalności. Najgorzej mają ci, którzy sprzedają obecnie tuczniki z warchlaków kupionych w szczycie cen – np. gdy za sztuki importowane z Danii trzeba było zapłacić nawet 400 zł.
jbr