Dwa miesiące bez zmiany ceny w Niemczech, a u nas obniżki postępują w sposób ciągły i systematyczny.
Jan Bromberek6 grudnia 2018, 15:21
Tak jak do niedawna skupujący tuczniki kurczowo trzymali się ruchów cenowych zachodzących na niemieckiej giełdzie VEZG, tak teraz twierdzą, że cena zza Odry ich nie interesuje. Świń jest pod dostatkiem i do tego tanich. Niemiecka cena nas nie obchodzi – mówi nieoficjalnie szef skupu w jednej z wielkopolskich ubojni. Jest to o tyle ciekawe, że jeszcze kilka tygodni temu wszyscy sugerowali się ustaleniami VEZG. Teraz stawki za tuczniki w Polsce są niższe o przynajmniej 50 groszy/kg żywca i wagi poubojowej od tych z Niemiec. Do tego pośrednicy w skupie twierdzą, że w obecnej sytuacji nawet jeśli Niemcy podniosą stawki to w kraju możliwe są nawet obniżki. Co więcej jeszcze niedawne propozycje stawiane grupom producentów trzody dotyczące umów na dostawę według ceny niemieckiej z potrąceniem 3-5 eurocentów/kg wagi poubojowej dziś są już niemal nieaktualne. – Po co płacić więcej jak można mniej.
W kraju i za granicą mamy towaru pod dostatkiem. Wieprzowina z Belgii czy Danii jest w podobnej cenie – mówią przedstawiciele ubojni i masarni. Dla rolników jest to bardzo zły sygnał. Teraz gdy w związku z pojawieniem się ASF na zachodzie Europy i związanymi z tym kłopotami eksporterów mięsa, nagle na unijnym rynku pojawiło się więcej towaru, a krajowi skupujący za nic mają lokalnych dostawców. Może być to jednak ryzykowne posunięcie. Pojawiają się bowiem informacje o tym, iż w niedalekiej przyszłości pogłowie i produkcja trzody w Europie będzie spadać, o czym świadczą dane o mniejszym pogłowiu macior u kluczowych producentów. Tymczasem w kraju ceny tuczników spadły do 5 zł/kg wagi poubojowej i maksymalnie 3,9 zł/kg żywca. jbr