Ubezpieczenia upraw znowu ruszyły, ale na krótko

Dostaliśmy sygnał z terenu. W zakładach ubezpieczeniowych ruszył ponowny nabór na ubezpieczenia upraw i zwierząt.
Wciąż w naszej redakcji – od początku października – dzwonią telefony. Rolnicy alarmują, że ich agenci odmawiają ubezpieczenia upraw podczas jesienniej kampanii.
– Wypisałem działki mojemu agentowi, który ubezpiecza w PZU. W poniedziałek 3 października udało mi się uzyskać ubezpieczenie, natomiast synowie, którzy zgłosili się dzień później, odeszli z kwitkiem. Podobno skończyły się budżetowe pieniądze. Jak to jest, że z jednej strony rząd chwali się wyższą, 65% dopłatą do ubezpieczeń, a nie zabezpiecza środków na ten cel? – retorycznie pytał nas przez telefon rolnik z Lubelszczyzny, który gospodaruje na 50 ha, a jego dwaj synowie na 20 ha każdy.
W podobnym duchu wypowiadali się i inni rolnicy, dzwoniący do nas do redakcji.
– Jak tylko ruszyła kampania ubezpieczeniowa w październiku, odwiedziłem brokera. Było to 5 października. Podałem mu, co chcę ubezpieczyć, dowiedziałem się, że w PZU bardzo wzrosły stawki na rzepak i oziminy. Pojechałem do domu przemyśleć sprawę – a następnego dnia już dowiedziałem się, że nie ma dopłat – mówił rolnik spod Gniezna.
Kto nie załapał się do PZU, pędził do Concordii. Jednak tam, nie będąc jej klientem, odpadł w przedbiegach.
– Sąsiedzi, którzy mieli polisę na auto w Concordii, dostali możliwość ubezpieczenia upraw w tej firmie mimo, że agroubezpieczenia robili w PZU. Ale o to nie mam żalu – przyznaje rolnik z Żuław.
Szok mija
Dziś szok krótkiej kampanii powoli mija. Rolnicy z niektórych regionów kraju, widząc bardzo drogie polisy w kampanii jesiennej, rezygnują z ubezpieczeń. Twierdzą, że zimę „przepękają”, bo plantacje rzepaku są słabe, a ubezpieczyciel chce 1000 zł/ha za trzy ryzyka – od ujemnych skutków przezimowania, za przymrozki i grad – choć dotychczas za te ryzyka płaciło się ok. 200 zł/ha.
Rolnicy zastanawiają się, czy rząd dołoży do ubezpieczeń rolnych jeszcze na jesieni 2016 r. Ministerstwo rolnictwa milczy od zeszłego tygodnia – nie odpowiada na pytania redakcji „top agrar Polska”. Wiadomo, że od 2017 r. pula dopłat na ubezpieczenia ma się zwiększyć do ok. 800 mln zł. Czy z tych pieniędzy będzie coś przeniesione na ten rok? Nie wiadomo.
Jest cynk
Dziś dostaliśmy jednak dziś sygnał z terenu, że coś drgnęło – w zakładach ubezpieczeniowych ruszył ponowny nabór na ubezpieczenia upraw i zwierząt. Czy to nowe pieniądze? Okazuje się, że nie. To resztki z przyznanych firmom limitów. Część polis nie została wykupiona i przeterminowała się, wracając do systemu. Komu się udało, kupił polisę.
W październiku otrzymaliśmy też i taki sygnał, że Concordia nie chce ubezpieczać wszystkich odmian oziminy, i zasłania się listą odmian z COBORU. Zapytaliśmy o to firmę.
Concordia komentuje to tak:
„Pośrednik ubezpieczeniowy sporządzając ofertę ubezpieczeniową, mógł skorzystać z listy odmian zaimplementowanej do naszego systemu informatycznego. Jeżeli dana odmiana nie występowała na liście w naszym systemie informatycznym była możliwość wpisania odmiany spoza wymienionej listy. Sprzedaż ubezpieczeń nie była w żaden sposób blokowana ze względu na odmianę. Zastosowana odmiana nie miała również wpływu na składkę ubezpieczeniową. Składka ubezpieczeniowa nie była zależna od podanej odmiany danego gatunku uprawy. Informacja zbierana jest przez nas dla celów statystycznych.”
Szeroko o przyczynach zamieszania na rynku ubezpieczeń w najnowszym, listopadowym wydaniu „top agrar Polska“. pł
Fot. Sierszeńska
Przeczytaj również
