StoryEditor

Polska żywność robi furorę

Spotkanie służb weterynaryjnych z rzeźnikami i wędliniarzami z Wielkopolski odbyło się 17 marca br. Rozmowy dotyczyły bezpieczeństwa produkcji żywności. Mowa była przede wszystkim o ASF i grypie ptaków oraz o znakowaniu żywności.
17.03.2017., 15:03h

Konferencja odbywała się w Wielkopolskiej Izbie Rzemieślniczej w Poznaniu, w której udział biorą m.in. zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Jacek Kucharski, Andrzej Żarnecki, wielkopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii i Piotr Kołodziej, szef poznańskiego Zakładu Higieny Weterynaryjnej oraz powiatowi lekarze weterynarii i przedstawiciele IHARS.

Jacek Kucharski mówił, że w zakresie produkcji żywności Polska jest krajem postrzeganym na świecie bardzo dobrze. Można nawet powiedzieć, że robimy furorę. Charakteryzuje nas duża sprzedaż, głównie do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Czech. Produkty eksportujemy również do Hongkongu, który jest furtką na Azję, a stamtąd do Chin. Wysyłamy też żywność na Białoruś i dalej do krajów byłego Związku Radzieckiego.

Radzimy sobie

Przemysł wędliniarzy niepokoi wprowadzenie od stycznia tego roku RHD - czyli rolniczego handlu detalicznego. Wśród przetwórców kontrowersje budzą nowe przepisy, które według nich nie służą bezpieczeństwu żywności i mogą prowadzić do nadużyć.

Andrzej Żarnecki mówił o grypie ptaków w Wielkopolsce. W sumie do tej pory pojawiło się 14 ognisk, po raz pierwszy 17 stycznia tego roku. Restrykcje związane z wykryciem pierwszych czterech ognisk tej choroby zostały już wygaszone. W pozostałych obszarach utrzymano jeszcze obostrzenia.

W sumie w województwie wielkopolskim jest ok. 1600 ferm drobiu. Zaczyna się sezon na np. gęsi. A grypa jest coraz bardziej zjadliwa, więc pojawia się coraz większy problem.

Na mapie ryzyka opracowanego przez specjalistów z PIW-PIB w Puławach Wielkopolska to teren, w którym ryzyko  wystąpienia choroby jest bardzo duże.

Spór o nazwy

Rozmowy dotyczyły też znakowania żywności pod kątem nazw i składu produktów. Mówiono m.in. o tym, że szynka z zakładów zawierająca dodatki funkcjonalne takie jak fosforany nie może nazywać się „domową”.

Wędliniarze chcieliby zostawić takie właśnie nazwy – konsument jest do nich przyzwyczajony i każda zmiana na inną sprawia, że sprzedaż spada nawet o 50%. Prawo jednak mówi, że tylko szynka wytwarzana tradycyjnie może się nazywać np. „domową”, by nie wprowadzać klientów w błąd.
 
Janusz Białoskórski, prezes ZM „Dolina Noteci” z Czarnkowa stwierdził, że jeśli nie będzie w Polsce tuczników, to koniec też z wędliniarzami. Jako producent świń codziennie patrzy jak daleko jest ASF.   aku

Anna Kurek
Autor Artykułu:Anna Kurek

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
25. kwiecień 2024 00:01