StoryEditor

Opryskiwacze nie muszą mieć dużych zbiorników

Opryskiwacze ze zbiornikami powyżej 5 tys. l nie są dobrym rozwiązaniem. Taka maszyna do napędu potrzebuje dużego silnika, spala więcej paliwa, a z powodu gabarytów nadmiernie ugniata glebę – mówi Wojciech Bury, producent opryskiwaczy, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń Rolniczych. Jego zdaniem do pracy wystarczy opryskiwacz o pojemności 3–5 tys. l, ale za to z szeroką belką. To optymalna pojemność, a w dużych gospodarstwach lepiej się skupić na dostawie wody na brzeg pola, zamiast degradować glebę ciężkimi maszynami.
16.05.2023., 14:05h
– W ostatnim czasie najwięcej sprzedajemy opryskiwaczy zaczepianych z przedziału 2–3 tys. litrów. To cieszy, bo maszyny trafiają do średnich gospodarstw do 300 ha – uważa właściciel firmy Bury Maszyny Rolnicze.


Wojciech Bury. 

Obok pojemności kluczowe znaczenie ma wyposażenie opryskiwacza. Jego podzespoły muszą być najpierw dobre, a dopiero potem tanie. Opryskiwacz musi być niezawodny, bo okno pogodowe jest coraz krótsze i każda awaria w czasie pracy może sporo kosztować. Dlatego nie ma co oszczędzać na wyposażeniu, bo źle wykonany oprysk może zniweczyć cały plon. Gdy mamy krótkie okna pogodowe, rozwiązaniem jest pomocniczy strumień powietrza. Choć 80% opryskiwaczy z tym wyposażeniem sprzedajemy do gospodarstw warzywniczych, rękaw powietrzny sprawdza się też w ziemniakach czy zbożach. Pomocniczy strumień powietrza pozwala na oprysk przy wietrznej pogodzie, ale to przede wszystkim oszczędność na liczbie zabiegów i ilości zużywanej chemii, bo przez wdmuchiwanie cieczy roboczej w głąb łanu jest bardziej skuteczne. To atut, który prawdopodobniej przełoży się na wzrost zainteresowania takim doposażeniem opryskiwacza, bo wymogi Zielonego Ładu skłaniają do ograniczenia stosowanych środków. W naszej ofercie maksymalna szerokość belki z rękawem to 24 m.

Modernizacja parku maszynowego

Ciekawą opcją wyposażenia opryskiwacza marki Bury jest belka 6H, z oddzielnie składanymi skrajnymi segmentami, którą bez zbędnych przeróbek można pryskać zarówno na szerokość 15, jak i 21 m. To zdaniem Wojciecha Burego ciekawe rozwiązanie dla rolników stosujących różne ścieżki, świadczących usługi, czy w trakcie modernizacji parku maszynowego. Warto podkreślić, że w naszych opryskiwaczach możemy mieć nawet do 30 sekcji, w których liczba rozpylaczy nie musi być zawsze równa. Dzięki systemowi stałej cyrkulacji cieczy w belce nie ma wtedy spadków ciśnienia. Ciągła cyrkulacja cieczy (AirControl) daje pewność równomiernego rozpoczynania oprysku i ogranicza ryzyko nakładania dawki na uwrociach.

– Coraz więcej klientów poszukuje nowinek w technice oprysku i starają się je wprowadzać na swoich polach. Sporą grupą są rolnicy z pozornie ekonomicznym podejściem, którzy kupując opryskiwacz z górnej półki, ale oszczędzają na jego wyposażeniu. Każdy rolnik potrzebuje czegoś innego, dlatego dziwię się sprzedawcom oferującym opryskiwacz z uniwersalnym zestawem rozpylaczy – dodaje.



Tu ważne jest doradztwo w doborze rozpylaczy do opryskiwacza, bo każdy element maszyny musi być dobrany do gospodarstwa, co pozwala wykorzystać potencjał sprzętu i nie przepłacić. 

– Gdy ktoś ma same zboża i proste pola potrzebuje znacznie mniej wyposażenia niż rolnik z bogatym płodozmianem na pagórkach – podkreśla Bury.

Certyfikat ISO 9001

Choć pod Kutnem masowo powstają opryskiwacze polowe, to ważną częścią oferty zatrudniającej 80 osób firmy są modele sadownicze. Jednym z osiągnięć firmy w ostatnim czasie jest opracowanie nowego dyfuzora w opryskiwaczu sadowniczym Wulkan. To wyjątkowy ale bardzo prosty układ, gdzie powietrze łagodnie jest kierowane do góry i przekształcone z ruchu poziomego na pionowy. To energooszczędne rozwiązanie by optymalizować tor ruchu powietrza i kierować je tam gdzie jest potrzebne. Możliwości produkcyjne firmy rosną, bo w ostatnim czasie powstały hale z lakiernią i automatycznymi systemami cięcia blach. Firma ma certyfikat ISO 9001 w zakresie produkcji opryskiwaczy, co potwierdza jakość i utrzymywane standardy.



– Jednym z przyszłościowych zadań dla naszej firmy jest poszerzenie oferty maszyn uprawowych o sprzęt do mechanicznej walki z chwastami, być może w wersji hybrydowej. Jestem zwolennikiem wykorzystywania w różnych zabiegach przedniego zbiornika. Bardzo często z przodu wieszamy obciążnik, za darmo bo to zwiększa zużycie paliwa. Zamiast wozić beton, można wozić ciecz i przy okazji wykonywać nawożenie czy dodatkową ochronę – informuje prezes PIGMiUR.




Jan Beba
Jan Beba
Autor Artykułu:Jan Bebaredaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie techniki rolniczej.
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
20. kwiecień 2024 01:12