Jesteś w strefie Premium
Pszenica może być odporna na choroby, ale na przeszkodzie stoją unijne przepisy

Hodowla odmian zbóż z roku na rok czyni wyraźne postępy. W sytuacji coraz częstszego wycofywania substancji fungicydowych czy ograniczeń w chemicznej ochronie roślin znaczenia nabiera dział zwany hodowlą odpornościową. Jest szansa na rozwój, ale jest też bariera.
Wyhodowanie odmian odpornych polega na wprowadzeniu w nie takich cech (genu lub zespołu genów), które utrudniają lub uniemożliwiają atak patogenów albo szkodników. Niektóre rośliny mają też zdolność zwalczenia patogenu lub odcięcia dróg jego rozprzestrzeniania w roślinie już po infekcji. Odporność zatem zachodzi na różnych etapach rozwoju i przejawia się różnymi mechanizmami. Sztuka hodowli polega na tym, aby po pierwsze znaleźć naturalne cechy odporności u innych odmian, np. dzikich lub spokrewnionych gatunków a po drugie przenieść je metodami hodowli do odmiany uprawnej o wysokim potencjale plonowania lub takiej która ma inne pożądane cechy.
To w obecnie stosowanych, nowoczesnych metodach jest problem urzędniczy. Stosowanie niektórych, a raczej uprawa odmian wyhodowanych za pomocą niektórych metod, jest w UE zabroniona lub ograniczona. Są to metody inżynierii genetycznej, których efektem jest tzw. GMO. Chodzi konkretnie m.in. o metody transgeniczne, czyli przenoszenia fragmentów DNA za pomocą tzw. plazmidów bakteryjnych. W ten sposób możliwe jest przenoszenie genów nie tylko pomiędzy roślinami spokrewnionymi, ale także z odległych gatunków a nawet pomiędzy roślinami a zwierzętami czy mikroorganizmami. Metody te z etycznego punktu widzenia nie znalazły akceptacji w społeczeństwie, stąd zakaz uprawy odmian tak wyhodowanych.
To w obecnie stosowanych, nowoczesnych metodach jest problem urzędniczy. Stosowanie niektórych, a raczej uprawa odmian wyhodowanych za pomocą niektórych metod, jest w UE zabroniona lub ograniczona. Są to metody inżynierii genetycznej, których efektem jest tzw. GMO. Chodzi konkretnie m.in. o metody transgeniczne, czyli przenoszenia fragmentów DNA za pomocą tzw. plazmidów bakteryjnych. W ten sposób możliwe jest przenoszenie genów nie tylko pomiędzy roślinami spokrewnionymi, ale także z odległych gatunków a nawet pomiędzy roślinami a zwierzętami czy mikroorganizmami. Metody te z etycznego punktu widzenia nie znalazły akceptacji w społeczeństwie, stąd zakaz uprawy odmian tak wyhodowanych.
Z drugiej strony problem z tradycyjną hodowlą, bez inżynierii genetycznej, polega na tym, że przenoszenie pożądanych cech trwa niezwykle długo. W uproszczeniu wygląda to tak: gdy znajdziemy już odmianę lub dziką formę z cechą odporności, to krzyżuje się ją z odmianą plenną. W pierwszym roku po takiej krzyżówce dokonuje się selekcji – formy roślin bez cechy odpornej usuwa się. Odrzuca się także formy o niskim potencjale plonowania. W kolejnym roku dokonuje się kolejnej selekcji lub kolejnego krzyżowania, tak aby pozostawić w roślinie cechę odporności oraz cechy wysokiego plonowania a także inne potrzebne nam właściwości rośliny. Proces takiego krzyżowania, zwanego wypierającym trwa nawet kilkanaście lat zanim ustabilizują się cechy i ma gotowy produkt w postaci odpornej i plennej odmiany.
Są jednak metody inżynierii genetycznej, które nie polegają na wykorzystaniu bakteryjnego plazmidu, za to także pozwalają na skrócenie drogi hodowli. Nie jest to zatem typowe GMO transgeniczne. Chodzi o technikę CRISPR/Cas. Znana jest ona również jako „nożyce genowe”. Polega ona na ukierunkowanym, bardzo precyzyjnym wycinaniu łańcucha DNA w celu np. zablokowania jakiegoś genu.
Po co jednak blokować gen, skoro zależy nam na wprowadzeniu określonej cechy? Otóż często ma to głęboki sens. W przypadku odporności pszenicy na grzyby powodujące septoriozę w wielu odmianach jest już gen odporności, o czym nawet nie zdajemy sobie sprawy. Działa on świetnie, ale tylko na wczesnym etapie rozwoju pszenicy – dlatego młoda pszenica mimo warunków rzadko "łapie" septoriozę. Z czasem, w miarę rozwoju pszenicy gen ten zostaje wyłączony przez obecny w DNA pszenicy inny gen. Cała sztuka polega na tym, aby wyłączyć ten wyłącznik. Jeśli on nie zadziała, to odporność pszenicy utrzymuje się dłużej – układ odpornościowy działa i działa... Proste w teorii, trudne w wykonaniu. Ale dzięki nowej metodzie staje się to dużo łatwiejsze.
W ten sposób można wyhodować wiele odmian pszenicy. Projekt hodowlany obejmujący tę technologię właśnie jest wdrażany w Niemczech. Prawie 60 niemieckich hodowców roślin rozpoczęło go pod nazwą „Odporność pszenicy na grzyby za pomocą nowych metod hodowli” (Pilztoleranz von Weizen mittels neuer Züchtungsmethoden – w skrócie Pilton). Dotyczyć on ma odporności pszenicy na rdzę brunatną, rdzę żółtą, fuzariozy i septoriozy. Powinno to docelowo doprowadzić do zmniejszenia zużycia chemicznych fungicydów.Program obejmuje przede wszystkim prace laboratoryjne i eksperymenty w fitotronie i szklarni. Planowane są następnie próby polowe. I tutaj jest problem!
Badania polowe są przeprowadzane zgodnie z unijną dyrektywą o uwalnianiu z inżynierii genetycznej, ponieważ technologia CRISPR/Cas została w 2018 r. zakwalifikowana jako inżynieria genetyczna. Jest to utrudnienie, ponieważ nie dość, że wysiew na polu w celach testowych podlega restrykcjom zgłaszania i urzędowego monitorowania, to nie wiadomo czy odmiany w ten sposób wyhodowane będzie można skomercjalizować. Mimo to niemieccy hodowcy mają nadzieję, że odmiany pszenicy odporne na grzyby zostaną zatwierdzone.
tcz
tcz
Przeczytaj również
CRISPRfuzariozy kłosówhodowla pszenicyodmiany pszenicyodporność odmianpszenicardza brunatnardza żółtaseptorioza paskowana liściseptoriozy plew
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora