StoryEditor

Krowa - uciekinierka została odnaleziona, ale doszło do tragedii…

Od kilkunastu dni cała Polska śledzi za pośrednictwem wszystkich mediów - także o dziwo - politycznych losy niezwykłej krowy z Opolszczyzny, która uciekła rolnikowi podczas transportu i zamieszkała na wyspie. Dziś historia tego niezwykłego zwierzęcia miała swój tragiczny finał.
Jak podała Nowa Trybuna Opolska, dziś od wczesnych godzin rannych trwała obława na krowę, w której udział wzięli: myśliwy, dwóch weterynarzy i ich pomocnicy. Zwierzę schwytano po kilku godzinach, ale było bardzo niespokojne i zestresowane obławą. Krowa przy pomocy strzelby palmerowskiej otrzymała trzy zastrzyki, po których się uspokoiła. Następnie załadowano ja na samochód i przewieziono do gospodarstwa jej właściciela. Niestety, z powodu przebytego stresu, podczas transportu zwierzę zmarło nim dotarło do rolnika.

Przypomnijmy, że właściciel krowy pan Łukasz z Bukowa (woj. opolskie) zgłosił jej ucieczkę z gospodarstwa podczas załadunku na auto firmy skupującej pod koniec stycznia.

– Pracownicy skupu wyprowadzali ją z mojej obory do samochodu – mówił rolnik Nowej Trybunie Opolskiej – Zwracałem im uwagę na nią, przecież wożą ze sobą środki uspokajające, ale oni odparli, że nie takie sztuki wyprowadzali. Trzy poprzednie weszły do auta bez problemu, a ta, jak tylko wyszła z obory szarpnęła się, ktoś puścił linki i uciekła. Przewróciła ogrodzenie z siatki metalowej. Wpadła na nie z taką furią, że stalowe słupki pofrunęły w powietrze. I pognała przez pola, las do jeziora.

Krowa pobiegła przed siebie, a pozostałe trzy odjechały wraz ze skupującymi. Rolnik i jego pracownik ruszyli za uciekinierką, aż do jeziora.
– Na brzegu pracownik próbował złapać za linkę, a wtedy ona go zaatakowała – mówił pan Łukasz – Wzięła na rogi, przewróciła, a potem docisnęła do ziemi. Ma złamaną rękę i potłuczone żebra. A krowa weszła do wody i przepłynęła na sąsiednią wyspę. Widziałem jak nurkowała pod wodą.

Przez kolejny tydzień rolnik próbował rożnymi sposobami ściągnąć zwierzę do gospodarstwa. Jak relacjonował, przez pierwsze dwa dni krowa atakowała ludzi, później sytuacja się uspokoiła, a rolnik zaniechał pościgu. Zamiast tego właściciel woził jej jedzenie, które krowa chętnie zjadała.

Po kilku dniach zaalarmowana straż pożarna wyruszyła na akcję ratunkową łodzią motorową. 
– Na widok ludzi krowa wróciła na wyspę – mówił NTO Paweł Gotkowski, ze straży pożarnej w Nysie – Kiedy strażacy zeszli na ląd, krowa z drugiej strony wyspy weszła do wody i przepłynęła ok. 50 metrów na sąsiedni półwysep. Zwierzę było mocno spłoszone, nie dało się podejść bliżej niż 70 metrów, ale było w dobrym stanie.

Rolnik czekał więc na pomoc nyskiego lekarza weterynarii, który dopiero dziś mógł użyć strzelby palmerowskiej aby otumanić zwierzę.

Krowa miała 6 lat i ważyła około 900 kilogramów. Jej temperament był jedną z charakterystycznych cech rasy limousine. Zwierzęta tej rasy nie boją się ani mrozów, ani śniegu, dlatego krowa radziła sobie doskonale na wolności, a dokarmiana przez właściciela nie narzekała na głód.

bcz, al na podst. nto.pl
fot. Jajor
Aneta Lewandowska
Autor Artykułu:Aneta Lewandowska
Redaktorka portalu topagrar.com, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli zwierząt
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała
Redaktor naczelny portalu topagrar.pl, dyrektor PWR online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
18. kwiecień 2024 19:37