Jesteś w strefie Premium
Wspólna Polityka Rolna po 2020 roku. Bój o unijny budżet

Parlament Europejski poprze wysoki budżet dla unijnej polityki rolnej oraz polityki spójności. To ważny głos poparcia, który jednak nie załatwia sprawy. Niestety, lista zagrożeń, że Polska otrzyma dużo niższe dotacje niż ostatnio jest bardzo długa.
Głosowanie nad unijnym budżetem podlega specjalnym procedurom. Po pierwsze, szefowie państw i rządów krajów członkowskich muszą dojść od jednomyślnego porozumienia. Potem dokument trafi do Parlamentu Europejskiego, który nie może do niego wprowadzić poprawek, ale może go odrzucić w całości. Dlatego już teraz Parlament daje krajom członkowskim sygnały na co się zgodzi a na co nie. I czego lepiej nie zapisywać w budżecie jeżeli nie chce się ryzykować jego odrzucenia i opóźnienia całej procedury nawet o 2 lata.
Europarlament popiera interesy rolników
Europoseł Jan Olbrycht sprawozdawca ds. Wieloletnich Ram Finansowych poinformował na konferencji prasowej w Warszawie, że PE zajmie się kwestiami budżetowymi podczas sesji, która rozpoczyna się 12 marca. Obecne stanowisko komisji budżetowej zakłada m.in. utrzymanie nominalnego budżetu na politykę rolną oraz politykę spójności. Europosłowie są także przeciwko nacjonalizacji Wspólnej Polityki Rolnej.– Chcemy także, aby polityka rolna była finansowana tylko z pieniędzy europejskich, nie chcemy, aby do dopłat bezpośrednich dopłacały państwa członkowskie – zadeklarował Jan Olbrycht.
W budżecie zabraknie 12 mld euro
Niestety, czekają nas bardzo długie i ciężki negocjacje. Wszystko przez Brexit i nowe wyzwania, które są przed Unią Europejską. Samo wyjście Wielkiej Brytanii powoduje dziurę budżetową w wysokości nawet 12 mld euro. Finansowanie nowe potrzeb (migracja, obronność, technologia) to drugie tyle. Skąd wziąć potrzebne pieniądze?Tu pojawia się pomysł zwiększenia składki członkowskiej, która obecnie wynosi 1% PKB. Ale wiele państw nie chce o tym nawet słyszeć.
– Według ich wyliczeń dzisiejszy 1% przy trendach gospodarczych będzie wart dużo więcej niż teraz. Dlatego uważają, że trzeba utrzymać 1% bo za kilka lat to i tak będzie więcej. Holendrzy z kolei twierdzą, że oni stracą na Brexicie najwięcej. Nie są więc w stanie zwiększyć wkładu własnego. Ambasador holenderski przy UE poinformował mnie, że dla nich przejście z składki 1% do 1,1% to jest 8 mld euro rocznie i to jest dla nich nie do przyjęcia. Uważają także, że trzeba politykę spójności ściąć do zera – mówił Jan Olbrycht.
Pieniądze na migrację zamiast na rolnictwo?
Ale są też rządu, które zdecydowanie mówią, że dziurę budżetową trzeba zasypać. Na takim stanowisku stoją m.in. najwięksi płatnicy netto do UE, czyli Niemcy.– Nie wykluczają zwiększenia składki również Francuzi. Także z Włochami jest poważna rozmowa na ten temat. Za większym budżetem i dochodami własnymi UE jest polski rząd. Słyszałem, że premier Morawiecki opowiada się za nowym podatkiem europejskim. Podobnie pro-unijną postawę reprezentują Węgry – relacjonował poseł Olbrycht.
Zdaniem posła Olbrychta nawet przy wynegocjowania dużych budżetów na politykę spójności jest jeszcze inne zagrożenie. Po pierwsze państwa mogą zdecydować się, żeby finansować z niej nie nowe państwa członkowskie, takie jak Polska, ale na przykład nowe problemy, takie jak migracja. Taki ruch może być również elementem sankcji za nieprzestrzeganie przez Polskę tzw. praworządności. wk
Przeczytaj również
budżet UEdopłaty bezpośrednieEuroparlamentJan OlbrychtKomisja EuropejskaMateusz MorawieckiParlament EuropejskiParlament Europejski biuro w Polsceposeł sprawozdawcawspólna polityka rolna