Jesteś w strefie Premium
(Nie)Bezpieczne zasiedlenie tuczarni

Różnicowanie się wagowe wprowadzonych do tuczarni warchlaków, a niekiedy wysoki wskaźnik padnięć, to mogą być konsekwencje nieprawidłowego zasiedlania tuczarni i złych w niej warunków.
W dobrze funkcjonującej tuczarni, bez względu na jej wielkość, należy nie tylko stworzyć warunki dobrostanu, ale też przestrzegać zasad prawidłowego wprowadzania do chlewni każdej kolejnej partii tuczników.
– Z codziennych wizyt w chlewniach wynika, że przyczyny niepowodzeń podczas tuczu świń bywają często prozaiczne. Zbyt mały dostęp do wody, niewystarczająca wentylacja, czy w końcu pasza złej jakości. Jednak praktyka wskazuje, że często nieprawidłowe wprowadzanie warchlaków do obiektu jest powodem późniejszych poważnych strat w produkcji – uważa Adam Grabowski, specjalista chorób świń z Kalisza w woj. wielkopolskim. A na tę przypadłość nie ma lekarstw.
Kontroluj zdrowie
Wybierając dostawcę warchlaków, warto dobrze sprawdzić status zdrowotny i źródło pochodzenia kupowanych świń. Jeżeli wprowadzamy świnie z Polski, zazwyczaj nie ma problemu z otrzymaniem informacji o statusie zdrowotnym i potwierdzenia przebytych szczepień, podpisanego przez prowadzącego stado lekarza weterynarii. Sprawa komplikuje się w przypadku zwierząt sprowadzanych z zagranicy, gdzie często w dokumentacji brakuje potwierdzenia, przed jakimi chorobami świnie zostały zabezpieczone w miejscu pochodzenia.
Ważna wentylacja
– Nierzadko nowoczesne i bardzo drogie systemy wentylacyjne, zamontowane w krajowych chlewniach, są nieprawidłowo użytkowane przez producentów świń. Najczęstszym błędem jest ich wyłączanie – wtedy świnie stoją w ogromnym stężeniu gazów, a później intensywne przewietrzanie – wtedy zwierzęta przeziębiają się z powodu przeciągów – wytyka błędy Grabowski. Powodem są zazwyczaj wysokie stawki za energię elektryczną, która po paszy jest drugą największą składową kosztów produkcji żywca wieprzowego. Jednak lekarz przestrzega, że to pozorne oszczędności, które zazwyczaj kończą się chorobą zwierząt i rosnącymi nakładami na postępowanie weterynaryjne, czyli de facto zwiększaniem ogólnych wydatków podczas tuczu.
– Urządzenie do pomiaru stężenia gazów mam codziennie przy sobie. Odczyty w chlewniach zaskakują! Nierzadko miernik wskazuje ponad 4500 ppm CO2, podczas gdy jego norma nie powinna przekraczać 3500 ppm. W tak niedowentylowanych budynkach zwierzęta muszą chorować – przyznaje lekarz i podkreśla, że zdarzają się odczyty poniżej 1500 ppm CO2. To z kolei wskazuje, że w chlewni panuje podciśnienie i również należy spodziewać się problemów zdrowotnych.
Woda jak lekarstwo
Wybierając dostawcę warchlaków, warto dobrze sprawdzić status zdrowotny i źródło pochodzenia kupowanych świń. Jeżeli wprowadzamy świnie z Polski, zazwyczaj nie ma problemu z otrzymaniem informacji o statusie zdrowotnym i potwierdzenia przebytych szczepień, podpisanego przez prowadzącego stado lekarza weterynarii. Sprawa komplikuje się w przypadku zwierząt sprowadzanych z zagranicy, gdzie często w dokumentacji brakuje potwierdzenia, przed jakimi chorobami świnie zostały zabezpieczone w miejscu pochodzenia.
Niekiedy praktykuje się, szczególnie jeżeli podczas rozładunku świń ich kondycja jest wątpliwa, pobranie krwi (w dniu dostawy, jeszcze na samochodzie) i zbadanie jej w kierunku PRRS i App. To rodzaj zabezpieczenia, które pozwala, w razie ujawnienia się klinicznych objawów choroby w trakcie odchowu świń, ewentualnie reklamować dostawę.
– Często w praktyce spotykam się z warchlakami i tucznikami chorującymi nie z powodu chorób zakaźnych, tylko z powodu złych warunków środowiskowych. Można śmiało powiedzieć, że 90% niepowodzeń w tuczu wynika z błędów popełnianych przez ludzi. Zaczyna się już od prawidłowego czyszczenia, mycia i dezynfekcji tuczarni – mówi lekarz. Jego zdaniem, pomieszczenia przyjmujące świnie muszą być dokładnie oczyszczone, później umyte detergentami, a następnie wysuszone. Dopiero po wysuszeniu można przystąpić do właściwej dezynfekcji pomieszczeń chlewni. Inaczej będzie ona nieskuteczna. Wilgotne powierzchnie powodują rozcieńczenie preparatów do dezynfekcji i mogą one nie zadziałać prawidłowo. Świnie należy wprowadzać do budynku osuszonego i wygrzanego do temperatury około 24°C. Warto też pamiętać, aby nie były one lżejsze niż 20–25 kg m.c.
Ważna wentylacja
– Nierzadko nowoczesne i bardzo drogie systemy wentylacyjne, zamontowane w krajowych chlewniach, są nieprawidłowo użytkowane przez producentów świń. Najczęstszym błędem jest ich wyłączanie – wtedy świnie stoją w ogromnym stężeniu gazów, a później intensywne przewietrzanie – wtedy zwierzęta przeziębiają się z powodu przeciągów – wytyka błędy Grabowski. Powodem są zazwyczaj wysokie stawki za energię elektryczną, która po paszy jest drugą największą składową kosztów produkcji żywca wieprzowego. Jednak lekarz przestrzega, że to pozorne oszczędności, które zazwyczaj kończą się chorobą zwierząt i rosnącymi nakładami na postępowanie weterynaryjne, czyli de facto zwiększaniem ogólnych wydatków podczas tuczu.
Zdaniem lekarza wentylatory powinny pracować stale, przez całą dobę, bez przerwy wymieniając powietrze w chlewni. Należy je ustawiać na niskie obroty. Grabowski podkreśla również, że błąd polega na tym, że większość systemów wentylacyjnych opiera swoją pracę wyłącznie na czujniku temperatury umieszczonym w chlewni, a nie na faktycznych odczytach stężenia gazów. A te, jak wskazuje lekarz, potrafią poważnie przekraczać górne granice norm. Umiejscowienie wymienionego wcześniej czujnika temperatury ma zasadnicze znaczenie podczas odczytów, a zatem też sprawności działania systemów wentylacyjnych. Często okazuje się, że czujniki są zbyt wysoko, błędnie odczytując temperaturę w chlewni.
– Urządzenie do pomiaru stężenia gazów mam codziennie przy sobie. Odczyty w chlewniach zaskakują! Nierzadko miernik wskazuje ponad 4500 ppm CO2, podczas gdy jego norma nie powinna przekraczać 3500 ppm. W tak niedowentylowanych budynkach zwierzęta muszą chorować – przyznaje lekarz i podkreśla, że zdarzają się odczyty poniżej 1500 ppm CO2. To z kolei wskazuje, że w chlewni panuje podciśnienie i również należy spodziewać się problemów zdrowotnych.
Wysokie stężenie gazów w chlewni to nie tylko dyskomfort dla przebywających w niej świń, ale i poważne zagrożenie zdrowotne. Siarkowodór i amoniak uszkadzają nabłonek migawkowy, znajdujący się w górnych drogach oddechowych. Upośledzenie czynności odpowiedzialnych za transport zanieczyszczeń, w tym patogenów, rzęsek nabłonka jest poważnym zagrożeniem. W ten sposób otwierają się wrota do wnikania drobnoustrojów chorobotwórczych do organizmu świń.
Woda jak lekarstwo
Innym, niemniej ważnym błędem jest zbyt mały dostęp zwierząt do wody do picia. Grabowski uważa, że nawet jeżeli liczba poideł w kojcu jest wystarczająca, często przepływ przez nie jest zbyt mały.
– Wielokrotnie spotkałem się z przepływem – który bardzo prosto zmierzyć, podstawiając naczynie o pojemności jednego litra i naciskając na minutę smoczek – 0,3 l/min. Z takiego poidła świnie nie pobiorą odpowiednio dużo wody – 2–2,5 l/kg zjadanej paszy. W związku z tym przyrosty zostaną z pewnością ograniczone – wylicza lekarz. Prawidłowy przepływ dla warchlaków i tuczników powinien wynosić od 0,8 do nawet 1,5 l/min.
Grabowski podkreśla również, że poza czynnikami środowiskowymi istnieje też inny, niemniej ważny czynnik obniżający odporność świń – stres. Należy pamiętać, że transport świń, nowe pomieszczenie, nowy pokarm, nowa grupa zwierząt i walka o hierarchię w niej – to wszystko oznacza ogromny stres dla świń, a zatem wydzielanie kortyzolu i adrenaliny.
– To czynniki działające silnie immunosupresyjnie. Takie tąpnięcie odporności może utrzymywać się do 2 tygodni po wstawieniu. Jeżeli w tym okresie narazimy warchlaki na nieprawidłowe warunki środowiskowe lub jakiś czynnik chorobotwórczy, istnieje poważne ryzyko, graniczące z pewnością, ujawnienia się choroby – ostrzega lekarz.
Pamiętajmy też o zabezpieczeniu warchlaków przeciwko podstawowym jednostkom chorobowym. Jeżeli w miejscu pochodzenia nie zostały zaszczepione przeciwko różycy, obowiązkowo należy je zabezpieczyć dwukrotnie, w odstępie 3 tygodni.
– W przypadku, kiedy nie mamy informacji o szczepieniu w kierunku PCV2, również zalecam wykonanie tego szczepienia w pierwszym tygodniu po przyjeździe świń – mówi lekarz.