Strumień mleka dla prosiąt
Producenci prosiąt Basia i Andrzej Walkówkowie używają systemu Pump’n’Grow w swojej chlewni. Instalacja przekonuje prostotą montażu oraz użytkowania, a uzyskiwane wyniki potwierdzają słuszność decyzji o inwestycji.
Przy ponad 17 prosiętach urodzonych średnio od lochy w miocie, trudno jest odchować je wszystkie. Na rynku dostępnych jest coraz więcej systemów dokarmiania osesków jeszcze przy lochach (str. 24–25) i coraz więcej jest też opinii na temat ich użytkowania. Głosy są podzielone, jednak systemy te, przy coraz plenniejszych lochach częściej pojawiają się również w krajowych gospodarstwach, szczególnie tych nastawionych na produkcję prosiąt. Aby pokazać praktyczną stronę wykorzystania jednego z nich, specjalnie dla Was odwiedziliśmy Basię i Andrzeja Walkówków z Czerniakowa w woj. łódzkim, u których byliśmy w marcu 2019 r. Wtedy praca w stadzie 700 loch DanBred z licznymi miotami polegała na organizowaniu mamek i ręcznym dokarmianiu najsłabszych prosiąt. Dlatego we wrześniu 2019 r. Walkówkowie zdecydowali się na założenie systemu dopajania osesków na porodówce. Dziś nie żałują tej decyzji.
Stawiamy na rozwój
– Już ręczne dokarmianie prosiąt pokazało nam, że można odchowywać większe prosięta i liczniejsze mioty, ale to była ciężka praca. Poza tym nie byliśmy w stanie całą dobę zapewnić oseskom świeżego mleka w odpowiedniej ilości i jakości – przyznaje Basia.
W Czerniakowie lochy rodzą średnio 17,2–17,6 żywych prosiąt. Przed instalacją Pump’n’Grow Walkówkowie odsadzali po 4 tygodniach od urodzenia 14,5 prosięcia. Po założeniu systemu dopajania osesków liczba ta wzrosła do 15,5.
– Rachunek jest prosty. Jeżeli średnio z miotu odsadzamy o 1 prosię więcej, to mamy co tydzień ekstra 30 prosiąt. To razy 52 tygodnie w roku daje ponad 1500 więcej odsadzonych świń – wylicza Andrzej i dodaje, że w 2019 r. noworodki ważyły średnio 1,4 kg, a odsadzone prosięta nie więcej niż 6 kg. Obecnie urodzeniowa masa ciała spadła do 1,3 kg, co zdaniem małżeństwa jest związane z wiekiem stada podstawowego. Jednak prosięta odsadzone ważą średnio 6,6 kg. Są o 10% cięższe niż przed instalacją urządzenia.
Prosto i szybko
Walkówkowie twierdzą, że system ujął ich przede wszystkim prostotą montażu instalacji i późniejszego użytkowania.
– Przez ponad 2 lata codziennej pracy nie mieliśmy ani jednej awarii, bo tu się w zasadzie nie ma co zepsuć – mówi Andrzej. – Rano przychodzimy i myjemy ręcznie zbiornik, będący jednocześnie mieszalnikiem. Włączamy płukanie wodą, później mycie i dezynfekcję, potem możemy uruchamiać produkcję mleka, które strumieniem płynie do kojców porodowych.
Po włączeniu system pobiera odpowiednią ilość wody do zbiornika, który mieści do 100 l płynu. W tym czasie należy zasypać mlekiem w proszku (DanMilk) zasobnik, mieszczący do 80 kg mleka, z którego żmijką system pobiera odpowiednią, ustawioną w komputerze sterującym dawkę produktu. Po dokładnym zmieszaniu mleko zaczyna płynąć cienkimi przewodami (0,6 cm) do komór porodowych. W zbiorniku są dwa sensory. Górny odpowiada za to, aby mleko się nie przelało, a dolny, aby go prosiętom nie zabrakło. Kiedy poziom mleka w zbiorniku spadnie do dolnego sensora, komputer ponownie dolewa wody i dosypuje odpowiednią ilość mleka w proszku z zasobnika. Miesza i podaje do komór. Ważne jest też, że rurki, którymi płynie mleko, są tak cienkie, że w całym systemie pozostaje maksymalnie do 3 l płynu. Mleko rozprowadzane jest rurkami do każdego kojca porodowego. Prosięta pobierają je z poidełek zamontowanych na przegrodach kojców porodowych.
Basia twierdzi, że poidełka są tak skonstruowane, że nawet najmniejsze prosięta piją z nich z łatwością. Wystarczy, że osesek podejdzie i nawet delikatnie dotknie metalową blaszkę tarczą ryjową, a w plastikowym poidełku pojawia się mleko.
– Mamy 5 porodówek po 30 kojców i jedną zapasową, liczącą 10 kojców. W sumie to 160 kojców porodowych. Prosięta mogą pić mleko od urodzenia do ok. 3. tygodnia. Najstarszym prosiętom na porodówce już nie podajemy mleka. Wtedy system poi je wodą – wyjaśnia rolniczka.
Jeżeli w chlewni wszystko jest dobrze, małżeństwo zużywa dziennie 2 worki (40 kg) mleka w proszku. Warto jednak wspomnieć, że zdarzały się sytuacje, kiedy system ratował odchowywane prosięta.
– Jeżeli przy lochach przydarzy się awaria, np. z powodu złej jakości paszy i spadnie mleczność, wtedy zużycie podawanego systemem mleka wzrasta. Zużywamy 3, a nawet 4 worki dziennie. Takie sytuacje kilka razy już się zdarzyły i wtedy mimo zachwiania mleczności loch, udało nam się odsadzić ładne i pełnowartościowe prosięta – przyznaje Basia.
Rolniczka podkreśla, że do poidełek z mlekiem w pierwszej kolejności ustawiają się prosięta najsłabsze z miotu. Jej zdaniem, silne prosięta zawsze wybierają mleko lochy. W poidełkach czeka mleko na te, które ze względu na hierarchę w miocie nie mogą najeść się do syta z wymienia.
O tym jakie są wyniki ekonomiczne tego przedsięwzięcia oraz o aktualnej sytuacji producentów prosiąt piszemy szczegółowo w najnowszym, lutowym numerze "top świnie". Zapraszamy do lektury.
Przeczytaj również
system Pump'n'Grow
system Pump'n'Grow
system Pump'n'Grow
system Pump'n'Grow
system Pump'n'Grow
system Pump'n'Grow
system Pump'n'Grow
system Pump'n'Grow