StoryEditor

Z wizytą u Bronisławianek

Bronisławianki, to przykład gospodyń z KGW, które zdecydowały się wyjść poza ramy działalności koła, by promować regionalne tradycje i odważnie realizować swoje marzenia. Panie z Bronisławia z jednej strony kultywują tradycje, a z drugiej idą z duchem czasu. Założyły stowarzyszenie Koło Gospodyń Wiejskich Bronisławianki. Napisały książeczkę o swojej wsi. W 2014 r. nagrały płytę z własnymi piosenkami, a ich fani fragmenty występów mogą oglądać na stronach YouTube i na Facebooku.
03.07.2018., 16:07h

– Kiedyś działalność KGW opierała się na sprzedaży piskląt na wsi, teraz cele są zupełnie inne – wskazuje Czesława Makowska, najstarsza członkini koła w Bronisławiu, która teraz śpiewa w zespole. – Trzeba mieć duszę społecznika, wyjść z domu do ludzi i dać im coś z siebie. Kiedy wpadniemy na jakiś pomysł, nie zastanawiamy się długo, tylko go realizujemy – wyjaśnia sposób funkcjonowania zespołu seniorka. 

Śpiewam, bo lubię
Bronisławskie panie chcąc przełamać codzienną rutynę gospodarskich obowiązków, między kursami gotowania w ramach KGW i zbieraniem mniszka na syrop, od którego wszystko się zaczęło, przygotowały repertuar piosenek biesiadnych. Bronisławianki – bo tak panie nazwały zespół śpiewaczy – występują od 2011 r.
– Zawsze lubiłam śpiewać. Teraz w zespole jestem solistką i spełniam swoje marzenia – opowiada Jadwiga Patyk. – Tremę mamy przed każdym występem, ale tylko do pierwszych oklasków – przyznaje gospodyni.


Zespół wydał płytę „Na Ludową Nutę”, na której znalazła się piosenka o wsi Bronisław. Tekst napisała Teresa Waszak, jedyna członkini zespołu, która choć mieszka na wsi, to nie prowadzi gospodarstwa, ale pracuje na etacie. Sama przyznaje, że odkrywa w sobie talent do wierszowania.
– Czasami zmieniamy teksty znanych pieśni, by pasowały do okoliczności. Wtedy zdarza mi się zarwać nockę. Piszę tak długo, aż piosenka będzie gotowa – wyjaśnia pani Teresa.

Panie śpiewają, tańczą i wystawiają kabarety. Same wymyślają układy choreograficzne i szyją stroje, nie tylko ludowe. Z przymrużeniem oka i dużą dozą fantazji podchodzą do swoich występów. Taniec brzucha i choreografia w pantalonach w kropki ujawnianych na moment spod ludowych spódnic zawsze wzbudza gromkie oklaski. Zespół zapraszany jest na imprezy okolicznościowe w całej Polsce, ale daje też koncerty w duchu społecznej integracji, np. w szkołach specjalnych i dla seniorów.

Chęci są, potrzebny sponsor
Tak KGW, jak i zespół funkcjonują na bazie własnych składek. Anna Patyk, emerytowany rolnik, od 27 lat pełniąca funkcję przewodniczącej koła podaje, że wysokość rocznej składki to około 150 zł. Panie, które należą do obu organizacji płacą podwójnie.
– Pod koniec zeszłego roku założyłyśmy stowarzyszenie, by łatwiej było pozyskać fundusze – tłumaczy pani Anna. – Lokalna grupa działania wspomogła nas, gdy same szyłyśmy sobie stroje. Wójt użycza gminnego samochodu, gdy jedziemy na koncert. Gmina daje środki na remont świetlicy, którą użytkujemy, gdyż wieś nie korzysta z funduszu sołeckiego.


Zdarzają się też sponsorzy, ale o nich trudno. Pomagają nam fani i nasze rodziny. W tej chwili zbieramy fundusze, by profesjonalnie uszyć stroje ludowe. Zdarza się, że za te, których używamy teraz, komisje konkursowe odejmują nam punkty, bo one dobrze wyglądają tylko z daleka, a nie są typowym strojem ludowym. Brakuje nam też  profesjonalnego obuwia – ze smutkiem stwierdza przewodnicząca. – Płytę w trzech czwartych sfinansowałyśmy same, grosz dołożył urząd gminy i osoby prywatne. Sprzedajemy ją  na koncertach, ale większość rozdałyśmy życzliwym nam osobom – uśmiecha się pani Anna.

Próbowała Magda Gessler
Bronisławskich potraw z gęsiny z aprobatą kosztowała sama Magda Gessler. Nie był to przypadek. Panie z KGW w Bronisławiu od lat zajmują czołowe miejsca w konkursach kulinarnych. Otrzymały „Klucz do Polskiej Spiżarni” oraz „Perłę”, prestiżowe wyróżnienia przyznawane przez Polską Izbę Produktu Regionalnego i Lokalnego.
– Ponad 20 przygotowywanych przez nas potraw trafiło na listę produktów tradycyjnych woj. kujawsko-pomorskiego – wymienia potrawy Elżbieta Pińska, rolniczka, która działa w kole od 7 lat. – Uczestniczymy w warsztatach kulinarnych sponsorowanych m.in. przez Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Minikowie oraz Fundusz Odnowy Wsi. Nauczyłyśmy się robić nawet sushi – śmieje się gospodyni.
Kujawska szynka z kością, czarnina, poliwka, czy zupa z bani (dyni) wykonane według starych przepisów  – to kwintesencja tradycyjnej, polskiej kuchni, która dzięki staraniom gospodyń nie będzie zapomniana.  
– Po każdym kursie przekazujemy wiedzę innym paniom i urządzamy degustację przy okazji organizowanych przez nas imprez okolicznościowych. To integruje mieszkańców wsi – podkreśla Anna Patyk.

Weź sprawy we własne ręce
– Na naszym terenie kółka rolnicze nie działają. Dlatego my, jako organizacja im podległa, jesteśmy pozostawione same sobie. Uważam, że pomysł emancypacji KGW jest jak najbardziej słuszny – podkreśla Anna Patyk. – By się usamodzielnić, założyłyśmy stowarzyszenie. Wymaga to prowadzenia buchalterii, z którą do tej pory radzimy sobie we własnym zakresie – wyjaśnia pani Anna. 
ad


Agata Dobak
Autor Artykułu:Agata Dobak

redaktor „top agrar Polska” w dziale Dom i Rodzina

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
18. kwiecień 2024 20:24