Tractor pulling

Przygotowania do startu trwają do ostatniej chwili.
O zawodach tractor pullingu przeczytasz w dodatku "top technika Premium" nr 1/2015
W amatorskich zawodach biorą udział ciągniki pracujące na co dzień w polu.

Osobną kategorię stanowią samochody typu pick-up.

Ogromny moment obrotowy przenoszony jest przez szerokie koła tylnej osi.

Połączenie czterech silników w jedno, to nie lada wyzwanie dla konstruktorów.

Awarie doładowanych silników nie są rzadkością. Potrzebny jest wtedy sprzęt holowniczy.

Trzy silniki i gigantyczna rura wydechowa to normalny widok dla fanów tej dyscypliny.

Po ukończeniu zawodów pojazdy są holowane do alei serwisowej.

Po każdym przejeździe tor musi zostać ponownie utwardzony.

Park maszyn przed zawodami roi się od serwisantów.

Seryjnie produkowana Valtra przystosowana do zawodów w tractor pullingu.

W najmniejszej z kategorii "Minipullers" emocje są też bardzo wysokie.

Rywalizują też miniaturowe pojazdy rolnicze.

Zawody rozgrywane są w kilku kategoriach, m.in. ciągników produkowanych seryjnie.

Ciągniki napędzane są przez kilka silników jednocześnie.

Pojazdy napędzane są tylko na tylną oś, przednie koła służą do kierowania.

Zmagania z przyczepą nie należą do łatwych - obciążenie wzrasta w miarę upływu czasu.

Zadaniem dla ciągnika jest przeciągnięcie specjalnej przyczepy na odległość 100 m.

Podrasowane ciągniki osiagają zawrotną moc kilku tysięcy koni mechanicznych.

Po skończonym biegu przyczepa wraca na linię startu.

Tractor pulling przyciaga na areny wielu fanów. O tej konkurencji piszemy w najnowszym wydaniu top agrar Polska.