StoryEditor

AgroUnia przedstawia swoją „Piątkę” i zapowiada najazd na Warszawę

Dziś przed Kancelarią Premiera AgroUnia przedstawiła swoje postulaty, tzw. „Piątkę AgroUnii”. Lider organizacji, Michał Kołodziejczak zapowiedział także uciążliwe protesty, które mają się odbyć pod koniec tygodnia. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, chodzi o najazd ciągników na Warszawę. 
30.11.2020., 14:11h
- Dziś przechodzimy najtrudniejszy okres w historii rolnictwa. Tę gałąź gospodarki toczy rak i trapi pandemia głupoty rządzących – powiedział dziś w Warszawie Michał Kołodziejczak i przedstawił „Piątkę AgroUnii”.

Pierwszym z pięciu postulatów jest wzięcie odpowiedzialności rządu za własne błędy i wypłata pieniędzy rolnikom. AgroUnia wyjaśnia, że obecna sytuacja polskich rolników jest spowodowana decyzjami rządzących. 

- Rząd powinien jak najszybciej wypłacić rolnikom pieniądze, które utracili przez złe decyzje polityków – mówił Kołodziejczak. 

Według niego, spłaty wszystkich kredytów powinny zostać zawieszone do momentu wycofania ostatnich obostrzeń spowodowanych pandemią. 

- Skup interwencyjny towarów to obecnie obowiązek państwa! Rolnicy sprzedają świnie po 3 zł/kg, kurczaki po 1,70 zł, a ziemniaki za 20 gr. To nie jest opłacalne. Świnie muszą być po 4,50 zł, kurczaki po 3,50 zł, a ziemniaki po 50 groszy. Dziś otrzymujemy połowę tych stawek. Dlatego chcemy, żeby rząd wyrównał nam te straty – wyliczał lider AgroUnii.

Kolejny postulat dotyczy polskiej żywności na sklepowych półkach.  AgroUnia chce, by przynajmniej 70 proc. produktów spożywczych pochodziło z Polski. 

-  W polskich sklepach musi być polska żywność, dobrze oznaczona. Musi być jej przynajmniej 70 proc. Tu nie możemy iść na ustępstwa – zapowiedział Kołodziejczak. Dodał, że za każde opisanie zagranicznego produktu jako polskiego muszą być bardzo surowe kary.

Zaapelował też o zakończenie dyskryminacji polskich rolników w UE i zwrócił uwagę, że polscy rolnicy mają utrudnione konkurowanie na rynkach unijnych.

- Od lat mówi się o nierównych dopłatach, a nikt nie wspomina o nierównym traktowaniu i dyskryminowaniu polskiej żywności. Dziś nie możemy eksportować ziemniaków do wielu unijnych krajów. Żeby to zrobić musimy wypełnić stos papierów i przeprowadzić szereg badań, a w Niemczech wystarczy, że tira załadują i już ziemniaki jadą do Polski – oburzał się Kołodziejczak.

Zwrócił uwagę, że przywożenie do Polski wieprzowiny czy warzyw po zaniżonych cenach, kiedy u nas nie brakuje tych produktów, to również przejaw dyskryminacji.


Następny, czwarty postulat, dotyczy zakazu likwidowania dochodowych gałęzi gospodarki. 

- Dopiero co obroniliśmy się przed „Piątką dla zwierząt”, a już likwiduje się bardzo dochodowe branże przez bierność rządu. Korporacje w całym cyklu handlowym wyzyskują polskich rolników. Nie może być tak, że jedna firma dyktuje ceny – mówił Kołodziejczak.

Obecny pod siedzibą premiera Filip Pawlik, koordynator AgroUnii w Wielkopolsce ocenił, że sytuacja polskich gospodarstw jest obecnie tragiczna. Problem ze zbytem mają i producenci warzyw, i hodowcy zwierząt.

- Ziemniaki, które uprawiam czy inne warzywa są obecnie nie do sprzedania. To jest rozpacz! Dziś za ziemniaki oferuje się nam 15-20 gr! Nie możemy ich sprzedać ze względu na gigantyczny import. A ile kosztują w sklepie? Krocie – mówił Filip Pawlik.

Rolnicy zaapelowali do rządu o uporządkowanie zasad konkurencji i obronę przed wykorzystywaniem przez duże podmioty przewagi rynkowej. 

- Państwo powinno kontrolować wszystkie kontrakty zagranicznych firm i doprowadzić do regulacji cen, jeśli nie ma obiektywnego powodu, żeby je zaniżać – ocenił Kołodziejczak.


Najazd na Warszawę?

AgroUnia złożyła te postulaty w Kancelarii Premiera. Jednocześnie na koniec tygodnia zapowiedziała ostrą akcję protestacyjną. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, rolnicy zamierzają zablokować Warszawę ciągnikami.

- Za kilka dni ogłaszamy działania strajkowe. Mamy jeszcze bardziej niż przy „Piątce Kaczyńskiego” rozpalone serca do protestów i do walki o swoje. Działania będą uciążliwe. Dzisiaj już nie ma nawet centymetra, by się cofnąć. Rolnicy mają możliwości, by bardzo mocno strajkować i ja zapowiadam, że nie będziemy chodzić pieszo po ulicy i domagać się rozmowy, spojrzenia łaskawie w naszą stronę, tylko konkretnych decyzji – poinformował Kołodziejczak. Dodał też, że Grzegorz Puda to nie jest minister polskich rolników. 

- To bolszewicki minister, który nie rozmawia i nie chce spotykać się z rolnikami. Pójdziemy do niego z obornikiem – zapowiedział.

ksz
Kamila Szałaj
Autor Artykułu:Kamila Szałaj Redaktorka portalu tygodnik-rolniczy.pl i Tygodnika Poradnika Rolniczego. Kamila Szałaj jest ekspertką z zakresu polityki rolnej w Polsce oraz rynków rolnych. Specjalizuje się także w kwestii dopłat bezpośrednich i dotacji dla rolnictwa. Podejmuje też tematy dotyczące bezpieczeństwa w rolnictwie oraz interwencji w obronie rolników. Zdobyła 1. miejsce w ogólnopolskim konkursie KRUS „W rolnictwie można pracować bezpieczniej”. W 2018 roku odznaczona przez ministra rolnictwa medalem Zasłużony dla Rolnictwa.
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
27. kwiecień 2024 01:35