Reklama zniknie za 11 sekund

r e k l a m a
PARTNER
r e k l a m a
Jesteś w strefie Premium

Jesion za 12 tysięcy!

Obrazek

Za zniszczenie korzeni drzewa sąsiada na własnym polu grozi surowa kara. Musi ono jednak uschnąć, aby ją wymierzyć. Przedwczesną decyzję wójta może uchylić SKO.

Andrzej Sawa26 maja 2020, 15:17

– Uratowałem się, bo skorzystałem z pomocy prawnika, który skutecznie złożył odwołanie od decyzji wójta do SKO. Inni mogliby sobie nie dać rady i zapłaciliby karę. Apeluję, by dokładnie analizować decyzje administracyjne i korzystać z pomocy prawnej. Nie wszystkie postępowania wójta są zgodne z prawem i prawdą – napomina Andrzej Madej ze Starej Wsi Trzeciej w gminie Bychawa, w powiecie lubelskim.


Usunięcie korzeni

Madej prowadzi 100-hektarowe gospodarstwo położone w kilku gminach. Parę lat temu kupił pole we wsi Biskupie w gminie Wysokie. Po sąsiedzku leży siedlisko ogrodzone siatką. O kilkadziesiąt centymetrów za nią rosły dwa kilkudziesięcioletnie jesiony, należące do sąsiadki. Ich korzenie mocno wrosły w jego działkę, a on z tego powodu miał ciągłe problemy z uprawą, głównie przy orce.

– Co rusz łamałem o nie lemiesze pługa i łapy agregatów – mówi rolnik. Ostatecznie zadeklarował sąsiadce, że wykopie rów na swojej działce i odetnie u siebie przerośnięte korzenie. Rozmowa miała miejsce w obecności świadków.

– Moja zapowiedź nie wywołała u niej sprzeciwu, przyjęła do wiadomości tę deklarację – zapewnia nas rozmówca, który od słów przeszedł do czynów. We wrześniu ub.r. na długości 10 m i – jak deklaruje – głębokości 80 cm kopie rów o szerokości łyżki od ładowacza. Tym sposobem ostatecznie pozbywa się kłopotu na swoim polu.

– Wówczas sąsiadka zaproponowała, żebym całkiem ściął jej te drzewa na własny koszt. Odmówiłem z braku czasu, bo był termin siewów. Na koniec usłyszałem, że wobec tego uruchomi ona procedurę, która będzie mnie drogo kosztować. Słowa dotrzymała. – deklaruje Madej.


Wniosek o ścinkę

Wkrótce, bo już 13 września sąsiadka zgłasza w urzędzie gminy zamiar usunięcia dwóch jesionów ze swojej działki – jeden o obwodzie 200 cm, drugi 169 cm. Wniosek uzasadnia uszkodzeniami drzew na skutek usunięcia części korzeni przez Madeja, które rzekomo stwarzają zagrożenie dla mienia i osób znajdujących się w pobliżu. Tutaj uwaga – rolnik bardzo rozsądnie kilka dni wcześniej odmówił ścinki, gdyby bowiem drzewa nielegalnie ściął, bez zgłoszenia przez ich właścicielkę w urzędzie gminy, wybuliłby za to z własnej kieszeni około 20 tys. zł. Doszłyby mu jeszcze inne problemy, bo jesiony nie były przecież jego własnością.


Opinia dendrologa

Już tego samego dnia, a więc w dniu złożenia wniosku o ścięcie przez właścicielkę, na miejsce ścinki udaje się ekipa z urzędu gminy w Wysokiem, by dokonać oględzin. Oględziny zostają powtórzone kilka dni później z udziałem właścicielki jesionów, biegłego z zakresu dendrologii i gminnych urzędników. O oględzinach nie zostaje zawiadomiony Andrzej Madej – strona postępowania. Komisja szacuje, że obydwa jesiony mają zniszczoną bryłę w około 50%, zniszczenia powstały na skutek prac ziemnych sąsiada, a wykop ma głębokość 130 cm. Dendrolog uznał, że grubsze drzewo o obwodzie 200 cm straciło statykę, więc powstało duże prawdopodobieństwo obumarcia całego drzewa. Stwarza ono też zagrożenie dla otoczenia i budynków gospodarczych, kwalifikuje się więc do wycinki – zaopiniował specjalista od drzew.
Dodał, że drugi jesion stwarza jednak niewielkie zagrożenie dla otoczenia i jest możliwość jego uratowania poprzez zabiegi pielęgnacyjne oraz zasypanie wykopu, jednak decyzję o ewentualnej wycince pozostawił jego właścicielce.


Kara pieniężna

Na tej podstawie urząd gminy wszczyna postępowanie w sprawie nałożenia administracyjnej kary pieniężnej na Madeja. Decyzją z 6 grudnia 2019 r. wójt gminy Wysokie orzeka mu 12 tys. zł kary za zniszczenie grubszego jesionu, w sprawie cieńszego umarza postępowanie. Przypomnijmy, że administracyjna kara pieniężna ustalana jest w wysokości dwukrotnej opłaty za usunięcia drzewa. Stawka tej opłaty dla jesionu wyniosłego wynosi 30 zł za 1 cm obwodu pnia na wysokości 130 cm. W trakcie postępowania administracyjnego rolnik zaprzeczał, że zniszczenia brył jesionów wynosiły 50%.

– Co najwyżej było to 30%, bo odciąłem korzenie w odległości 80 cm od pni. Sporządzona opinia dendrologa i decyzja pani wójt jest klasycznym poświadczeniem nieprawdy. Wójt miała obowiązek poinformować mnie o oględzinach, a nie uczyniła tego – mówi Madej.


Pomoc kancelarii

Rolnik po otrzymaniu decyzji udaje się do adwokata i udziela mu pełnomocnictwo do reprezentowania go. Kancelaria w jego imieniu składa do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Lublinie odwołanie od decyzji wójt. Zarzuca decyzji wójt naruszenie przepisów postępowania, które miało istotny wpływ na wynik sprawy, w tym niewyczerpujące zebranie i rozpatrzenie materiału dowodowego i zbyt dowolną jego ocenę, które w szczególności miały miejsce podczas oględzin działki – bez udziału jego klienta.

Został on pominięty jako strona postępowania, a miał prawo aktywnie w nim uczestniczyć: zadawać pytania biegłemu dendrologowi, składać wyjaśnienia czy weryfikować jego pomiary. Z odwołania wynika też niewiarygodność opinii biegłego dendrologa o 50 proc. uszkodzeniu brył korzeniowych, ponieważ pnie jesionów były oddalone o 80 cm od odciętych korzeni. Równie niewiarygodna była opinia dendrologa o obumarciu drzewa – wydana jesienią. Takie wnioski można było postawić wiosną podczas wegetacji, tym bardziej że jesiony wyniosłe jako gatunek są odporne i żywotne. Adwokat wniósł o uchylenie decyzji o karze finansowej i umorzenie postępowania w tej sprawie lub przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia przez panią wójt.


Uchylenie decyzji przez SKO

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Lublinie uchyliło decyzję o karze finansowej dla rolnika i skierowało sprawę do ponownego rozpatrzenia do organu I instancji. Wójt gminy Wysokie Dorota Dobrzyńska nie wszczęła postępowania i umorzyła je w całości, uzasadniając decyzję brakiem już dowodów (drzewa są ścięte, a pole zaorane i obsiane – red.), nie ma więc sensu przeprowadzać ponownych oględzin.

– Jesiony zupełnie mi nie przeszkadzały, tylko ich korzenie. Gdyby nie przedwczesna ścinka, rosłyby do tej pory – zapewnia rolnik.


Nieosiągalny dendrolog

Sąsiadka przyznaje, że powstały spór był niepotrzebny. Dotychczasowe kroki tłumaczy obawą o swoje bezpieczeństwo w razie upadku drzew. Zwróciliśmy się o komentarz w tej sprawie do Urzędu Gminy w Wysokiem. Poinformowano nas, że urząd w ocenie stanu drzewa w głównej mierze opierał się na wiedzy specjalisty z zakresu dendrologii, który stwierdził w swojej opinii, że nie rokuje ono szans na dalszy prawidłowy rozwój oraz bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu osób i mienia, znajdujących się w pobliżu. Próbowaliśmy telefonicznie skontaktować się z firmą dendrologa. Jej telefony są wyłączone, firma nie ma adresu e-mailowego.

Andrzej Sawa



Picture of the author
Autor Artykułu:Andrzej Sawa
Pozostałe artykuły tego autora

Ważne Tematy

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)