StoryEditor

Sąd do spółki z sąsiadem zakazali pszczelarzowi hodowli!

Ta sprawa bulwersuje całą Polskę. Nie brak sytuacji, gdy sąsiedzi rolników protestują przeciwko budowie nowych chlewni, kurników i obór – do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Ale żeby doprowadzić do zakazu utrzymywania dotychczasowej hodowli?
02.06.2017., 14:06h

W jednej z małopolskich wsi od lat mieszka 76-letni pan Czesław, pszczelarz z zamiłowania, dla którego opieka nad pasieką jest sposobem na spędzanie wolnego czasu na emeryturze i dodatkowym źródłem utrzymania od 40 lat.

Sąsiedzi podali do sądu

Jego problemy zaczęły się kilka lat temu, gdy działkę po sąsiedzku kupili mieszkańcy miasta, pragnący zaznać uroków wiejskiego życia. Nowym sąsiadom zaczęły przeszkadzać pszczoły pana Czesława, który posiada na swojej działce (jeszcze) 12 uli. Zaczęło się od utarczek słownych, a skończyło na tym, że nowi sąsiedzi podali pszczelarza do sądu. Argumentem podczas procesu miało być zaświadczenie lekarskie nowowybudowanego sąsiada, które mówiło o uczuleniu na jad pszczół.

Sąd pierwszej instancji uznał ten argument i wydał wyrok nakazujący panu Czesławowi likwidację wszystkich posiadanych uli. Pszczelarzowi trudno było pogodzić się z tym wyrokiem, bo wartość każdego ze swych uli wycenia na kilkaset złotych. Odwołał się więc do sądu okręgowego. Ten uznał, że pszczelarz może wprawdzie dalej posiadać pasiekę, ale musi ją zmniejszyć. Nakazał, aby z 12 uli pozostało pięć czynnych i szósty jako zapasowy. Sąsiedzi tryumfują, a pan Czesław nie ma wyjścia - musi ograniczyć prowadzoną od lat hodowlę pszczół.

Co z inną hodowlą?

To wprawdzie przykład pszczelarza, ale nietrudno sobie wyobrazić, że inni mieszkańcy miast, osiedlający się na wsi, mogą przez analogię domagać się od swoich sąsiadów – rolników, ograniczenia lub likwidacji posiadanej produkcji roślinnej lub zwierzęcej. Znając przykład pana Czesława nietrudno pomyśleć co zrobi sąd, gdy sąsiad rolnika dostarczy zaświadczenie lekarskie o uczuleniu na pyłki traw i będzie domagał się likwidacji pastwiska lub łąki przylegającej do jego posesji. Albo dowiedzie, że cierpi na uporczywe migreny, a zapachy z obory czy chlewni potęgują jego dolegliwości zagrażając jego życiu i zdrowiu.

„Wsi spokojna, wsi wesoła” - pisał przed wiekami poeta i właściciel ziemski Jan Kochanowski. To hasło współcześnie jest już nieaktualne. Przez takie sprawy jak historia pana Czesława, polska wieś przestaje być i spokojna i wesoła.  bcz

Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała Redaktor naczelny portalu topagrar.pl, dyrektor PWR online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
26. kwiecień 2024 10:58