Ta studnia ma ponad tysiąc lat!

O tym, że woda jest bezcenna, nie trzeba przekonywać dziś rolników. Podobnie uważano tysiące lat temu na półpustynnych terenach Indii.
Opuszczamy Jaipur i jedziemy przez Indie. Nasz kierowca dokonuje nieraz cudów za kółkiem, ale robi to ze stoickim spokojem. A przeciętnego Europejczyka ruch na drogach, czy to zaułki miejskie, czy autostrada, ciągle zaskakuje. Choć obowiązuje ruch lewostronny, każdy wpycha się jak chce, wyprzedza z lewej, z prawej, nawraca na jezdni, jedzie pod prąd. Nawet dzisiejszy korek pod miejscowością Agra, do której dojeżdżamy, jest kuriozalny. Wyobraźcie sobie Państwo skrzyżowanie. Na środku policjant z fuzją. Nie obchodzi go nic. Jedzie ten, kto jest bardziej zdeterminowany, albo większy, albo kto wepchnie się szybciej. Z korka co bardziej krewcy kierowcy wyjeżdżają rowami, po korycie starej rzeki. W pewnym momencie z naszego kierunku nie tylko nasz pas, ale równolegle cztery pasy jadą w przód, nie robiąc ani szparki szansy dla aut z przeciwka. Czasami ktoś wysiądzie z auta, zatrzyma gestem jedno auto, ale za jego plecami już wciskają się dwa nowe pojazdy i trzy motocykle na dokładkę. A nad tym wszystkim kurz, klaksony, ba, melodyjki klaksonowe. Istny kociokwik. A mimo to, nikt się nie denerwuje, nie złorzeczy - po prostu prze naprzód. Oto recepta sukcesu.
Dziś po drodze zwiedziliśmy starą cysternę do gromadzenia wody. Obudowana krużgankami spora studnia o głębokości ponad 20 metrów liczy około 1100 lat. Wykonano ją na planie czworoboku, z niezliczoną ilością zmyślnie skonstruowanych stopni, by szybko mogła obsłużyć rzesze podróżujących. Co za zmysł praktyczny, sięgający dziesięć wieków wstecz; my w tym czasie nad Wartą tworzyliśmy państwo Mieszka I, a wodę czerpaliśmy z jeziora lub rzeki. Tu kultura z tak rozwiniętą inżynierią budowy zamków, dróg, w równym odstępie budowy studni publicznych miała już wtedy 1000-1500 wyprzedzenia.
W mieście Agra czeka na nas do zwiedzania Czerwony Fort. Wzniesiony przed trzema wiekami z czerwonego piaskowca, sprowadzanego na grzbietach słoni z oddalonych o ok. 350 km kamieniołomów, był siedzibą cesarzy Indii z dynastii Mogołów. Robi wrażenie, zwłaszcza wewnętrzne podwórce, coraz to wymyślniejsze pomieszczenia, krużganki, dziedzińce. Wszystko, czego dotykał władca, wykonane było z marmuru. Każdy detal, czy to filar, ściana, sufit, pokryte są pajęczyną misternych rzeźbień, malowań czy płaskorzeźb. Tego nie da się opisać. Jaki ogrom pracy włożono w to dzieło. Tak nie budowano w Europie. A jeszcze jeśli do tego wyobrazimy sobie nieistniejące dekoracje: dywany, tkaniny, zasłony, poduszki, klatki z ptakami, lampki, kotły z ogniem, tryskające fontanny, wodospady wody różanej oraz klejnoty i bajecznie kolorowe stroje - o innych uciechach już nie wspominając - nie ma co się dziwić, że przybysz z zewnątrz był tak oczarowany, że gdy wracał do szarej ówczesnej Europy, przywoził ze sobą modę na Orient.
Jutro w planie mamy zwiedzanie Tadż Mahal, mauzoleum i symbol Indii. A potem już od razu wyprawa do Delhi na lotnisko i powrót do Polski.
pł, Fot. Łuczak
Zapraszamy do czytania kolejnych naszych relacji - a dla zainteresowanych widokami z Indii - zdjęcia w Galerii.
Przeczytaj również

Świątynia

Świątynia

Stara cysterna do gromadzenia wody

Stara cysterna do gromadzenia wody

Indyjski "korek" uliczny

Czerwony Fort

Czerwony Fort

Czerwony Fort

Czerwony Fort

Czerwony Fort

Czerwony Fort

Czerwony Fort

Sytra

Złoto Indii

Wycieczka top agrar Polska podczas zwiedzania Czerwonego Fortu

Hałdy mułu z kanałów na ulicy, a handel wokół nadal kwitnie