Białko musimy importować, ale ceny nie skłaniają do uprawy
Wciąż trwa kampania na rzecz rozwoju upraw strączkowych w Unii Europejskiej i w Polsce, jednak areał uprawy soi nie rozwija się w takim tempie, by zapotrzebowanie na pasze białkowe mogło być pokryte dzięki rodzimym uprawom. Nie sprzyjają temu także tegoroczne ceny skupu innych strączkowych.
Co więcej unijna powierzchnia uprawy soi w tym sezonie nawet ma ulec zmniejszeniu o 2,4% dom 2,4 mln ha. Największe zmniejszenia dotyczą krajów, w których soja zagościła już na dobre, a więc Rumunii, Chorwacji i na Węgrzech. Wszystko to dzieje się, gdy eksperci USDA światowe zbiory soi szacują na rekordowym poziomie 362,5 mln t. Rośnie jednak globalne zapotrzebowanie na pasze białkowe. Więcej soi zużyjemy niż wyprodukujemy.
Konsumpcja soi ma wynieść 363,5 mln ton być większa o 15 mln ton w stosunku do poprzedniego sezonu.
A właśnie ponad 15 mln ton soi Unia Europejska co roku importuje, do tego należy dodać 18 mln ton śruty sojowej.
W imporcie śruty sojowej Polska jest unijnym liderem, zostawiając w tyle nawet Niderlandy.
Rozpoczęły się tegoroczne żniwa i wygląda na to, że strączkowe w tym roku będą trochę tańsze niż w poprzednim sezonie, tak się dzieje przynajmniej na starcie.
· Groch żółty kupowany jest po: 780–820 zł/t
· Peluszka jest o ok.20 zł/t tańsza
· Łubin słodki 900–950 zł/t
· a ceny bobiku, choć na niego jest jeszcze za wcześnie są wystawiane po 800–820zł/t,
· natomiast soja jest już kontraktowana nawet po 1400 zł/t z dostawą
Więcej o paszach białkowych i perspektywach w handlu soją i śrutami przeczytasz na str. 52–53 sierpniowego wydania top agrar Polska w artykule: „Po białko trzeba sięgać dalej”. Zapraszam także do lektury publikacji dotyczących rynku oleistych.
Kliknij tutaj i zaprenumeruj naszą gazetę!
Juliusz Urban
Przeczytaj również
