Rynek zbóż: Emocje giełdowe powodują spekulacje notowań

Eksperci IGC są przekonani, że ten rok dobrym dla zbóż nie będzie, a ceny zdają się mówić co innego.
Czeka nas najsłabszy rok od czterech sezonów?
W nadchodzącym sezonie 2022/23 Międzynarodowa Rada Zbożowa (IGC) prognozuje, że światowa produkcja pszenicy wyniesie 769 mln ton, czyli o 12,2 mln ton mniej niż w sezonie 2021/22 i będzie to pierwszy spadek od sezonu 2018/2019.
Obniżka prognoz ekspertów wynika głównie ze zmniejszenia areału. W szczególności przewidywana jest, znacznie niższa produkcja na Ukrainie (w porównaniu z kończącym się sezonem mniej o 13,6 mln t) i Australii (– 6,4 mln t) te spadki można zrekompensować wyższymi prognozami dla Rosji (+ 9,7 mln t) i Kanady (+10 mln t), ale już obniżki zbiorów w Indiach, USA i UE nie będą pokryte innymi wzrostami, a czeka nas zapewne weryfikacja prawdziwości rosyjskich szacunków.
Ukraina zasiała 75 procent powierzchni
W środę premier Ukrainy Denys Szymhal poinformował na facebooku o tym, że tegoroczna kampania siewów w Ukrainie przebiegła pomyślnie i zasiano 75% ubiegłorocznego areału.
Napisał że Ministerstwo infrastruktury podejmuje wysiłki w celu zwiększenia przepustowości na zachodniej granicy Ukrainy, bowiem z powodu blokowania przez Rosję portów zostało nam 23,5 mln ton zbóż i roślin oleistych.
Widząc potencjalny problem w zapewnieniu magazynów na żniwa, ministerstwo rolnictwa rozpatruje możliwość zorganizowania mobilnych magazynów. Pozwoliłoby to Ukrainie przechować 10–15 mln ton – informował premier.
Trzecim wyzwaniem, nad którym pracuje ukraiński rząd, jest zapewnienie rolnikom odpowiedniej ilości paliwa.
Jak widzimy problemy Ukrainy nie są wcale tek odległe do tych pojawiających się na naszym krajowym podwórku, bo i magazyny czasem jeszcze pełne, a paliwo co prawda jest, ale ceny powodują, że na zapas nikt raczej nie kupuje.
Towaru jest jeszcze sporo
No właśnie jak to jest z magazynami? W trakcie mojego ostatniego objazdu terenu miałem okazję zobaczyć zarówno opóźnione niemal całkowicie magazyny, jak i wypełnione aż tak, że deski zastaw się wyginały, a zboże przez otwieraną bramę się wysypywało.
Ten drugi przypadek dotyczył jednak partii zboża już zakontraktowanego, ale przecież jakiś czas wywóz będzie jeszcze trwał i podaż cisnęła na rynek.
Także niektóre gospodarstwa sporo zboża pozostawiły.
– Mam wrażenie, że niektórzy rolnicy już podjęli decyzję o zostawieniu pszenicy w swoich magazynach do nowych zbiorów – mówi rolnik i doświadczony skupujący w jednej osobie.
Nie wszyscy jednak chcą ze stara pszenica pozostać.
– Nawet jakiś ruch jest, ale przywożą tak po 5–10 ton, widać że to już końcówki magazynów – słyszymy od innego skupującego.
Także zachowania niektórych firm skupowych powodują, że wyraźnie jak na dłoni widać, że kupować nie chcą, bo albo zwijają swoje cenniki kompletnie albo ceny spuszczają tak głęboko, żeby raczej pies z kulawą nogą tam na razie nie zawitał.
Muszą się zająć sprzedażą własnych zapasów, a czasu coraz mniej. Wyraźnie widać, że do żniw kłopotów przetwórcy raczej z zakupami nie będą mieli. W nowy sezon rynek chyba wygłodzony nie wkroczy, co samo w sobie jest już pewna niestety gwarancja niższych poziomów cen.
Duch ukraińskiej pszenicy?
Zwłaszcza, że pojawiają się już oferty nie tylko na ukraińska kukurydze, ale i pszenicę. Tę druga oferuje się ponoć nawet po 1200 zł/t na granicy przed przeładunkiem.
To pewnie dlatego w elewatorach największego krajowego operatora państwowego na Lubelszczyźnie pszenicę konsumpcyjną można obecnie sprzedać już tylko po 1400 zł/t, a na Podlasiu po 1450 zł, bo już na Kujawach ten sam skupujący proponuje 1550 zł/t.
Na razie jednak oferty na pszenicę z Ukrainy są zdecydowanie niej powszechne i raczej straszą niż pojawiają się faktycznie, ale już same opary tego towaru powodują obawy o spadki cen na rynku i to za piec dwunasta przed samymi żniwami. Szkoda, że rząd tego nie dostrzega, bo ja już dziś śmiało mógłbym zaprosić na rolnicze protesty na wschodzie kraju za 2-3 miesiące.
Tak zupełnie szczerze z punktu widzenia dużego przemysłu ten ukraiński towar jest taka troszkę wydmuszką, bo bez jednoznacznych certyfikatów pochodzenia surowca trudno jest dziś wprowadzić produkt z tego surowca w rynek. – Momentalnie jak pojawiły się oferty na ukraińskie zboża, to od naszych odbiorców otrzymaliśmy deklaracje, ze surowiec nie pochodzi z terenów skażonych – mówi doświadczony przedstawiciel branży.
Wszyscy mówią o spadkach, a tu…
Z kim się nie rozmawia, to każdy mówi o spadkach, a przecież notowania na Matifie co prawda nerwowe, ale w czwartek na zamknięciu pszenica jest po 386,25 euro/t, czyli prawie 4 euro wyżej niż przed tygodniem. Maklerzy giełdowi wyraźnie wachlują tym rynkiem nie wiedząc do końca co oczekiwać po nadchodzącym czerwcowym raporcie USDA, który zostanie ogłoszony w piątek. Giełdy już od dawna próbowały zwietrzyć kierunek raportów i często reagowały już przed publikacjami prognoz amerykańskich ekspertów. Teraz zdają się wykorzystywać niepewność, by zarobić dla inwestorów w ciągu zaledwie jednej doby 30 euro na notowaniach pszenicy nie brudząc sobie białych kołnierzyków i nie zasuwać po placu z ładowarką.
Dopiero w trakcie dnia w czwartek ceny zaczęły spadać mocniej choć i tak notowania są tylko o niecałe 5 euro niższe od tych sprzed tygodnia. Także na spadki kursu złotego w stosunku do euro nie ma co zwalać, bo za jedno euro w piątek rano płacimy 4,60 zł/t.
Rynek reaguje różnie, ale tendencja wyraźna
Na te wszystkie zjawiska, giełdowe i doniesienia z terenu rynek krajowy reaguje bardzo różnie. Tylko niektórzy przetwórcy widząc więcej telefonów z zapytaniami o cenę próbują wycisnąć coś tam z rynku, ale ci najwięksi i najbardziej świadomi ceny nie zmieniają.
W portach też dość stabilnie pszenica jest kontraktowana po 1750–1760 zł/t.
Handlowcy jedni ceny mocno obniżają, za to inni wciąż je utrzymują albo korygują tylko nieznacznie. Jednak na rynku wyraźnie daje się odczuć atmosferę obniżek i tak się dzieje ze wszystkimi zbożami.
Pszenica konsumpcyjna tanieje o 34 zł/t średnio w ciągu tygodnia i jest kupowana po 1400–1750 zł/t.
Jeszcze silniej spadają ceny paszówki, pszenica paszowa tanieje o 56 zł/t. Liderzy windowania cen w dół chcieli by ją kupować , a może właśnie nie chcieliby za 1200 zł/t!
Dlatego ceny skupu pszenicy paszowej wynoszą 1200–1620 zł/t a średnia to 1460 zł/t.
Nieco mniej spadają ceny innych zbóż, tu obniżki są ok. 30-złotowe.
Pszenżyto jest po 1100–1490 zł/t. Jęczmień po 1000–1500 zł/t (ta ostatnia cena jest jednak na kaszę), a żyto 1000–1400 zł/t.
Sporą jazdę w dół zaliczyła kukurydza, które taniejąc średnio o 50 zł/t jest skupowana po 1250–1410 zł/t.
Owies utrzymuje poziomy, choć coraz więcej jest wystawiających 850–900 zł/, to poszukujący owsa nadal proponują 1100-1150 zł/t.
Tutaj podglądniesz ceny skupu zbóż na punktach!
Juliusz Urban Fot. Urban