StoryEditor

Jak szczęśliwie przekroczyć przedszkolny próg?

Przekroczenie progu przedszkola to dla malucha ważny etap w życiu. Doświadczenie to może zachwiać poczuciem bezpieczeństwa i własnej wartości u dziecka. Wykorzystaj doświadczenia rodziców i rady specjalisty.
16.08.2018., 12:08h

Mała Zuzanna Wojciechowska wita się ze mną bez zażenowania, przedstawia się 
i mówi, że ma pięć lat. Opowiada, że w przedszkolu jest fajnie, że tam bawi się z innymi dziećmi. Dziewczynka  nie należała do tej połowy dzieci, które mają problemy z adaptacją, a jej mama potwierdziła to z wyraźną dumą.

- Zuzia nie musiała iść do przedszkola, ale podjęliśmy z mężem taką decyzję, bo to teraz standard. Chodzi do przedszkola od 3. roku życia. Niemalże od razu zauważyliśmy postęp w zdolnościach manualnych i chęć ich wykorzystywania. Córka nie przepuści żadnej okazji do wykonania laurki czy ozdoby z papieru. Zwiększył się też zasób słów. Specjalista w przedszkolu zdiagnozował u Zuzi problemy logopedyczne, więc podjęłam się ćwiczenia z nią w domu, ale Zuzia woli ćwiczyć z panią w przedszkolu. Efekty są imponujące – stwierdza Jadwiga Wojciechowska.

Jadwiga i Leszek Wojciechowscy z Witkowic w Wielkopolsce prowadzą 50-ha gospodarstwo, hodują trzodę i byki. Zanim Zuzanna poszła do przedszkola, rodzice nauczyli ją samodzielnie jeść i komunikować potrzeby fizjologiczne. Rozmawiali z nią o tym, że pójdzie do przedszkola i dołożyli wszelkich starań, by pomóc córce zaakceptować ten fakt.
- Całą rodziną pojechaliśmy zobaczyć przedszkole przy zapisach. Obawialiśmy się reakcji dziecka, bo mieszkamy na uboczu i dzieci nie mają na co dzień możliwości obcowania z ludźmi spoza kręgu rodziny. Przedszkole organizowało dni adaptacyjne, więc z nich skorzystaliśmy. Przez pięć dni z rzędu odbywały się trzygodzinne zajęcia. Przez dwa pierwsze dni zostawałam na ten czas w przedszkolu, ale trzeciego już nie musiałam, bo widziałam, że córce tam dobrze, nie płakała – opowiada mama dziewczynki.
Lepszy start
Leszek Wojciechowski, tata Zuzanny, dobrze pamięta stres pierwszego dnia w podstawówce. On nie chodził do przedszkola, tylko do zerówki.
- W pierwszej klasie wytworzyły się dwa obozy. Jeden tworzyły dzieci tylko po zerówce, a drugi te, które przez kilka lat chodziły do przedszkola. One były zdecydowanie do przodu. Łatwiej przychodziło im pisanie, czytanie i uczenie się. Za przedszkole płacimy 160 zł miesięcznie. W tej cenie są lekcje angielskiego, rytmika i zajęcia z logopedą. To niewielka kwota za zapewnienie dziecku łatwiejszego startu – przyznaje gospodarz.


Masz wybór
Wybór przedszkola nie powinien być kwestią przypadku. Umiejętności dodatkowe zdobyte w trakcie zabaw nabierają dziś coraz większego znaczenia, pomagają odkryć talenty 
i poszerzają horyzonty.
- Wybraliśmy wiejskie przedszkole prowadzone przez siostry urszulanki w Sokolnikach Wielkich, bo wiemy, że tam dziecko nasiąknie ideałami, które są nam bliskie, poszanowaniem pracy i starszych – podkreśla pani Jadwiga. – Muszę też stwierdzić, że i nam przedszkole zapewnia sporo rozrywki. Co roku oglądamy bożonarodzeniowe jasełka przygotowane przez dzieci i sami bierzemy udział w przedstawieniu, które przygotowują rodzice. Dzięki temu tworzy się więź między przedszkolakami, wychowawcami i rodzicami. Mamy też możliwość, by raz w miesiącu obserwować lekcje pokazowe. Są to zajęcia plastyczne, sportowe i przyrodnicze. Dzieci zakładają kitle i wykonują różne eksperymenty. Córka bardzo się cieszy i później tym żyje. Takie zajęcia otwierają dziecko na świat i uczą samodzielności, dlatego naszego dwuletniego synka Józefa już zapisaliśmy do przedszkola – stwierdza gospodyni.
Każde dziecko jest inne
Jolanta Siuda-Lendzion przez wiele lat była dyrektorem przedszkola. Całe życie zawodowe poświęca dzieciom i ulepszaniu metod rozwoju poprzez zabawę. Szkoli w tym zakresie rodziców i nauczycieli. Mieszka we wsi Gałowo w Wielkopolsce. Każde z trójki jej dzieci adaptację w przedszkolu przechodziło inaczej.

– Z Nikodemem, który ma 12 lat, próbowaliśmy trzy razy. W wieku 3 i 4 lat nie zaadaptował się i po kilku miesiącach rezygnowaliśmy z przedszkola. Zaadaptował się w wieku 5 lat w przedszkolu, w którym byłam dyrektorem - uśmiecha się Jolanta.


Antoś
poszedł do przedszkola bez problemów w wieku 3 lat, ale po roku rodzice przenieśli go do innej placówki i zaczął się problem.
– Syn komunikował, że nie chce chodzić do przedszkola. Dołączył do grupy, gdzie był nowy, niezintegrowany. Wracał do domu ze stertą rysunków, co mnie dziwiło, bo był bardzo aktywnym ruchowo dzieckiem. Gdy zapytałam nauczyciela, co syn robi, usłyszałam, że głównie układa puzzle. Nie mogłam w to uwierzyć. Wiedziałam, że muszę tę sytuację skontrolować. Każdy rodzic ma prawo do takiej kontroli, ba, wychowawca ma wręcz obowiązek, by przynajmniej co pół roku przedstawić rodzicom wnioski z obserwacji dziecka - podkreśla mama pedagog. – Po rozmowie z opiekunem zgłosiłam się jako rodzic, który przyjdzie czytać dzieciom bajki i przygotowałam z synem inscenizację. Taka aktywność opiekuna pokazuje grupie, że dziecko jest ważne, bo przychodzi jego rodzic. Moje wizyty trwały około 8 miesięcy, pomogło to Antosiowi znaleźć sobie przyjaciół i zintegrować się z grupą. Nie bez znaczenia było także zapisanie syna na piłkę nożną. Pozytywne doświadczenia w innej grupie i zdobyte nowe umiejętności podniosły jego samoocenę - wskazuje Jolanta.

– Najmłodsza Marysia poszła do przedszkola mając 2,5 roku. Była bardzo samodzielna. Tu pomógł fakt posiadania starszego rodzeństwa. Czynnikiem decydującym jest jednak wrażliwość dziecka – podsumowuje mama.

Więcej na ten temat przeczytasz we wrześniowym numerze top agara Polska. ad

Agata Dobak
Autor Artykułu:Agata Dobak

redaktor „top agrar Polska” w dziale Dom i Rodzina

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
26. kwiecień 2024 00:28