Wilk morduje stada w Krainie Wielkich Jezior!

Ta krwawa wiadomość nie jest z Bieszczad. Watahy szarpią bydło już przy granicy z Kaliningradem. Pseudoekolodzy mogą się cieszyć, ale na rolników w tych hodowlanych stronach pada blady strach...
Żmudne procedury
– W ciągu dnia wilki zjadają jałówki do połowy. Po drugim dniu zostają po nich tylko kości i wnętrzności – relacjonuje Bernatowicz. Rolnik zgłasza zdarzenie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. Wkrótce na pastwisku pojawia się komisja z RDOŚ z lekarzem weterynarii. Mimo że upłynęło już tyle czasu, odszkodowanie za jałówki nie wpłynęło jeszcze na konto rolnika. Z jego ostatniej telefonicznej rozmowy wynika, że przelew ma nastąpić dopiero w końcu roku. Nie są jeszcze znane oficjalne dane wyceny szkód, tylko nieoficjalne szacunki.Jałówki padają nadal
– Wczoraj przed południem wataha zagryzła kolejną jałówkę. Atak nastąpił przed południem 20 m od budynków inwentarskich, przy drodze powiatowej. W międzyczasie jeszcze we wrześniu w ten sam sposób straciłem jeszcze jedną sztukę – alarmuje nasz telefoniczny rozmówca. Rolnik obawia się, co będzie dalej z jego stadem. Skrócił sezon pastwiskowy, bydło zabrał do budynków inwentarskich – mimo że susza dała się tu we znaki i zimowy zapas paszy może mu nie wystarczyć dla stada.as
Przeczytaj również

– W ciągu dnia wilki zjadają jałówki do połowy. Po drugim dniu zostają po nich tylko kości i wnętrzności – relacjonuje Bernatowicz.

Wczoraj przed południem wataha zagryzła kolejną jałówkę. Atak nastąpił przed południem 20 m od budynków inwentarskich, przy drodze powiatowej.

Wczoraj przed południem wataha zagryzła kolejną jałówkę. Atak nastąpił przed południem 20 m od budynków inwentarskich, przy drodze powiatowej.

Rany po kłach wilków trudno się goją.

Wczoraj przed południem wataha zagryzła kolejną jałówkę. Atak nastąpił przed południem 20 m od budynków inwentarskich, przy drodze powiatowej.