Jesteś w strefie Premium
Nie sztuką jest wyprodukować mleko i wołowinę, trzeba je jeszcze dobrze sprzedać

W jaki sposób można poprawiać konkurencyjność gospodarstw mlecznych, a jednocześnie dostosowywać się do zmieniającego się rynku zbytu produktów rolnych? Na to pytanie odpowiada Mirosław Jurzyk, prezes Stowarzyszenia Producentów Żywności Naturalnej Zagroda Polska w rozmowie z Marcinem Jajorem z redakcji „top agrar Polska”.
Jak rozwinęła się grupa producentów Podlaska Zagroda od czasu powstania w 2007 roku?
Mirosław Jurzyk: Od stycznia 2020 r. Podlaska Zagroda zmienia się formalnie w Stowarzyszenie Producentów Żywności Naturalnej Zagroda Polska. Naszą bolączką jako spółdzielni był wymóg uzyskania dochodu i brak możliwości objęcia formalną formą działalności konsumentów poszukujących zdrowych polskich produktów. Rolą stowarzyszenia jest tylko praca na korzyść jego członków, jak również aktywizacja w kierunku rozwoju przedsiębiorczości na terenach wiejskich. Mieliśmy więc ograniczone pole działania. Teraz chcemy w pełni wykorzystać potencjał gospodarstw rodzinnych w którym z ekonomicznego punktu widzenia najważniejszym zasobem są ludzie, którym czasem trudno odnaleźć się we współczesnej gospodarce rynkowej. Od 2007 r. rynek rolny bardzo się zmienił i musimy się do tego dostosować bazując na europejskich wzorcach spółdzielczości. Chcemy pomóc głównie małym gospodarstwom rodzinnym, którym w pojedynkę trudno jest konkurować na obecnym rynku. Obecnie ok. 40 członków stowarzyszenia produkuje ok. 6,5 mln l mleka rocznie. Rozszerzyliśmy też działalność o produkcję wołowiny. Jako pierwsi w Polsce uzyskaliśmy honorowany w Europie certyfikat VLOG w zakresie mięsa wołowego (na mleko organizacja posiada taki certyfikat już od 3 lat – przyp. red.). Już dziś produkujemy zatem żywność w prawdziwie europejskim standardzie rozpoznawaną na europejskim rynku. Naszą szansą nie jest ilość, ale jakość produkcji. Nowa forma prawna pozwoli lepiej wykorzystać ten atut, ale również zniweluje niektóre ograniczenia urzędowe.
Mirosław Jurzyk: Od stycznia 2020 r. Podlaska Zagroda zmienia się formalnie w Stowarzyszenie Producentów Żywności Naturalnej Zagroda Polska. Naszą bolączką jako spółdzielni był wymóg uzyskania dochodu i brak możliwości objęcia formalną formą działalności konsumentów poszukujących zdrowych polskich produktów. Rolą stowarzyszenia jest tylko praca na korzyść jego członków, jak również aktywizacja w kierunku rozwoju przedsiębiorczości na terenach wiejskich. Mieliśmy więc ograniczone pole działania. Teraz chcemy w pełni wykorzystać potencjał gospodarstw rodzinnych w którym z ekonomicznego punktu widzenia najważniejszym zasobem są ludzie, którym czasem trudno odnaleźć się we współczesnej gospodarce rynkowej. Od 2007 r. rynek rolny bardzo się zmienił i musimy się do tego dostosować bazując na europejskich wzorcach spółdzielczości. Chcemy pomóc głównie małym gospodarstwom rodzinnym, którym w pojedynkę trudno jest konkurować na obecnym rynku. Obecnie ok. 40 członków stowarzyszenia produkuje ok. 6,5 mln l mleka rocznie. Rozszerzyliśmy też działalność o produkcję wołowiny. Jako pierwsi w Polsce uzyskaliśmy honorowany w Europie certyfikat VLOG w zakresie mięsa wołowego (na mleko organizacja posiada taki certyfikat już od 3 lat – przyp. red.). Już dziś produkujemy zatem żywność w prawdziwie europejskim standardzie rozpoznawaną na europejskim rynku. Naszą szansą nie jest ilość, ale jakość produkcji. Nowa forma prawna pozwoli lepiej wykorzystać ten atut, ale również zniweluje niektóre ograniczenia urzędowe.
Co Pan rozumie przez małe gospodarstwo, tj. jaka obsada krów może zapewnić godziwe warunki hodowcy i jego rodzinie?
M.J.: Średnia obsada zwierząt wśród naszych członków to ok. 30–40 krów, ale tak naprawdę nie da się określić jaka liczba krów pozwala na rozwój. Istnieje zbyt dużo specyficznych warunków, które są niezależne od gospodarstw i nawet ferma z 15 krowami jest w stanie zapewnić swoim właścicielom godne życie jeśli postawi się na wspomnianą jakość. Może przecież sprzedawać nadmiar plonów, wprowadzić opasy, produkcję serów czy inny rodzaj produkcji, który zapewni zysk. Ja jestem tego przykładem. Ze względu na swój stan zdrowia sprzedałem krowy mleczne i właśnie przygotowuje się do hodowli dawczyń zarodków i embrionów na potrzeby członków naszej grupy. Gospodarstwo to potencjał, który należy w odpowiedni sposób wykorzystać o czym doskonale wiedzą nasi zachodni koledzy organizujący spółdzielnie. Kluczem do sukcesu jest zatem odpowiednia organizacja i zarządzanie. Współcześnie nawet duże często zadłużone gospodarstwa nie są w stanie być konkurencyjne w łańcuchu dostaw. My stawiamy na „małych” rolników, którzy nie wystartowali być może w wyścigu „kto wyprodukuje więcej” – ludzi z pasją wytwarzających produkt który już dziś zaczyna być rozpoznawalny.
Na jakich jeszcze działaniach poprawiających konkurencyjność członków skupia się stowarzyszenie?
M.J.: Żeby taniej produkować mleko – trzeba dysponować dobrą bazą paszową. Nie sztuką jest zasiać. Trzeba wiedzieć jakie na danym siedlisku gatunki będą dobrze plonowały. Kolejnymi elementami układanki jest rozród. Trzeba było odwiedzić każde gospodarstwo i zastanowić się jaki ma potencjał tj. bazę paszową, oborę, dobrostan itp. Musimy wiedzieć jakich krów oczekujemy w przyszłości, np. mniejszych gabarytowo w przypadku starszych obór czy zdrowszych. Dopiero potem dobierać konkretne buhaje. Okazało się, że nie zawsze muszą to być wysokoprodukcyjne ale wymagające hf-y i część krów przeznaczyliśmy do krzyżowania towarowego. W tym samym czasie rozmawialiśmy z zakładami przetwórczymi i oferowaliśmy im konkretną jakość półtusz wołowych tj. ze wspomnianym certyfikat VLOG na mięso. Nie sztuką jest coś wyprodukować, ale sprzedać to dalej. My swoje krowy znamy po imieniu i to powinno przekonać wielu konsumentów. Skoro ludzie chcą naturalnej, lepszej żywności to trzeba im ją dać.
Efekty osiągamy również poprzez indywidualne doradztwo branżowe. Dzięki współpracy z jednostkami naukowymi każdy rolnik może liczyć na pomoc w zakresie technologii, weterynarii ale również zagadnień prawno-administracyjnych. Recepta na sukces w gospodarstwie nie jest uniwersalna a problemy rolników różne. W naszej grupie staramy się każdemu pomagać i doradzać indywidualnie.
Czy nowe wymagania konsumentów idą w parze z programami wsparcia rolnictwa, które pomogłyby się do nich dostosować?
M.J.: Każde dofinansowanie jest wabikiem, ale z nie każdego opłaca się korzystać. Czasami subwencje, które się otrzyma maja się nijak do nakładów pracy. Z mojej perspektywy dofinansowania z agencji związanych z rolnictwem są mniej atrakcyjne niż te, które obecnie oferuje przemysł i biznes.
Zmieniając formę prawną mamy możliwość skorzystać z szerszej gamy różnego rodzaju wsparcia naszej działalności. W ramach stowarzyszenia planujemy działania które wymagają szerszego wykorzystania elementów wsparcia. Celem nie jest zatem tylko minimalizacja kosztów poprzez zorganizowane wspólne zakupy i skuteczne doradztwo, osiągnięcie jak najlepszych warunków cenowych ale skracanie łańcuchów dystrybucyjnych np. poprzez uruchomienie własnych firm transportowych na bazie członków stowarzyszenia. Pomoc w organizacji podmiotów gospodarczych, a przez to nowych miejsc pracy na wsi.
mj
Fot. Sierszeńska
Zmieniając formę prawną mamy możliwość skorzystać z szerszej gamy różnego rodzaju wsparcia naszej działalności. W ramach stowarzyszenia planujemy działania które wymagają szerszego wykorzystania elementów wsparcia. Celem nie jest zatem tylko minimalizacja kosztów poprzez zorganizowane wspólne zakupy i skuteczne doradztwo, osiągnięcie jak najlepszych warunków cenowych ale skracanie łańcuchów dystrybucyjnych np. poprzez uruchomienie własnych firm transportowych na bazie członków stowarzyszenia. Pomoc w organizacji podmiotów gospodarczych, a przez to nowych miejsc pracy na wsi.
mj
Fot. Sierszeńska